Tak Piotrowicz bronił pedofila: “Dzieci tylko dawały mu ciumka”

Znów głośno jest o sprawie księdza-pedofila sprzed 15 lat. W połowie 2001 roku po Polsce rozeszła się wieść o proboszczu z Tylawy, który molestował seksualnie dzieci. W prowadzoną sprawę zaangażowany był wtedy aktualny poseł PiS, Stanisław Piotrowicz.

Choć prokurator wyraźnie brał stronę księdza i broniącego go kościoła, duchownego w końcu skazano prawomocnym wyrokiem w 2004 roku.

Gazeta Wyborcza odniosła się do sprawy w ubiegłym roku, przypominając Stanisławowi Piotrowiczowi jego stronniczość. W związku z tym polityk wystosował oświadczenie, w którym zaprzecza, by kiedykolwiek prowadził sprawę proboszcza z Tylawy. Wypiera się też, by kiedykolwiek wypowiadać miał „przypisywane mu słowa”.

– Nigdy jako prokurator nie prowadziłem postępowania przygotowawczego w sprawie księdza pomówionego o molestowanie seksualne dzieci, a w szczególności nie wykonywałem w takim postępowaniu żadnych czynności procesowych, w tym również nie wydawałem postanowienia o umorzeniu postępowania. Przypisywane mi w tym kontekście wypowiedzi są również nieprawdziwe, a dobór rzekomo wypowiadanych słów i ich kompilacja ma na celu ośmieszenie i zdyskredytowanie – napisał w oświadczeniu z listopada 2015 roku Piotrowicz.

Choć to prawda, że prokurator Piotrowicz nie prowadził tej sprawy, był jednak przełożonym innego prokuratora, który tą sprawą faktycznie się zajmował. Co więcej, Piotrowicz ogłaszał umorzenie jako swoją decyzję. Oczywiście można się jednak z tym spierać.

Inaczej jest jednak, co do tego, jakie stanowisko w sprawie pedofila z Tylawy Stanisław Piotrowicz zajął. Podczas konferencji prasowych, które dotyczyły prowadzonej sprawy proboszcza Michała M., dość jednoznacznie się wypowiadał biorąc duchownego w obronę.

Piotrowicz mówił m.in. o tym, że ksiądz nie wkładał dzieciom języka do ust, a jedynie te „dawały mu ciumka”. Samo całowanie dzieci miało, według niego, nie być czymś zdrożnym. Dotykanie dzieci w różnych miejscach tłumaczył tym, że proboszcz Michał M. miał zdolności bioenergoterapeutyczne i dotykał dzieci, by zwalczyć występujące u nich bóle. Co więcej, zeznania dzieci i ich rodziców Piotrowicz uznał za niewiarygodne.

Zdaniem posła PiS, także spędzanie nocy na plebanii czy kąpanie tam dzieci nie było przejawem skłonności pedofilskich proboszcza. Dzieci miały sypiać na plebanii, gdyż jest to miejscowym zwyczajem w Tylawie, a były tam kąpane, bo przychodziły do księdza brudne.

Dziś poseł PiS stanowczo odcina się od słów z 2001 roku i usilnie utrzymuje, że nigdy takie nie miały miejsca. Paradoksalnie, to właśnie zaangażowanie w sprawę proboszcza z Tylawy dały Piotrowiczowi rozgłos medialny. Kilka lat później, w wyborach z 2005 roku z powodzeniem startował na stanowisko senatora z ramienia PiS. Od roku jest natomiast szefem sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka.

AUTOR: WIADOMOŚCI PIKIO

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.