Skandal w Wielkiej Brytanii. Tamtejsze media opisują, że miliarder Mike Ashley, właściciel supermarketów z odzieżą i sprzętem sportowym, dorobił się fortuny na ludzkiej krzywdzie. Jego sklepy wręcz nazwano gułagami.
Dzienniki dotarły do ponurej prawdy na temat sytuacji pracowników w sklepach Ashleya. Okazuje się, że na porządku dziennym było karanie usprawiedliwionego spóźnienia. Wprowadzono także system punktów karnych, których wypełnienie skutkowało zwolnieniem.
Przykładów karygodnego traktowania było więcej. Pracownicy otrzymywali wynagrodzenie poniżej płacy minimalnej, dochodziło również do przypadków molestowania seksualnego. Panowała wręcz „kultura strachu”.
Sto interwencji
Dziennik „Guardian” przypomniał historię 30-letniej Polki, która w styczniu 2014 roku urodziła w toalecie magazynu w Derbyshire dziecko. Okazało się, że zwierzchnicy nie pozwolili jej pojechać do szpitala, choć mówiła, że czuje się źle.
Tylko do tego jednego magazynu w ciągu ostatnich trzech lat ponad sto razy wzywano pogotowie.
Władze potraktowały doniesienia mediów bardzo poważnie. Ashleya wezwano przed parlamentarną komisję biznesu i innowacji. Miliarder przyznał, że sygnały są niepokojące i obiecał wewnętrzne śledztwo. Właściciel około 700 sklepów, z czego ponad 400 działa w Wielkiej Brytanii, a kilka również w Polsce, bronił się, że „nie jest w stanie kontrolować wszystkiego”.
„GUARDIAN”