Niewyobrażalna TRAGEDIA. 4-latek patrzył, jak mamusia i braciszek toną

Niewyobrażalna tragedia w Puszczykowie (woj. wielkopolskie). Hanna B. zginęła, ratując swojego starszego synka, który wpadł do Warty. Oboje nie żyją. Tragedia rozegrała się w środę na oczach młodszego dziecka – 4-letniego Jasia.

 

To miał być wyjątkowy Dzień Dziecka. Hanna B., która na co dzień prowadziła firmę w Poznaniu, zabrała swoich dwóch synów nad wodę. Miało być wesoło, na łonie przyrody. Niestety, radosna wycieczka przerodziła się w koszmar, który trudno sobie wyobrazić. Po godz. 16 wędkarze zauważyli błąkającego się nad Wartą chłopca. Zapłakany i przerażony malec nieskładnie opowiedział dorosłym, że jego mama i brat wpadli do wody. Na miejsce szybko wezwano pomoc. – Pojechało tam sześć zastępów strażackich i nurkowie – mówi Maciej Kucierski z poznańskiej straży pożarnej. Kobietę udało się szybko wyciągnąć z wody, ale 1,5 – godzinna reanimacja się nie powiodła. Dopiero przed godz. 20 strażacy znaleźli ciało Andrzejka.

Wciąż nie wiadomo, co dokładnie wydarzyło się nad rzeką, ale śledczy przyjmują, że najprawdopodobniej starszy chłopiec wpadł do wody, a matka próbowała go ratować i wskoczyła do rzeki. – Był to nieszczęśliwy wypadek – mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. Jaś jest pod opieką taty oraz psychologów. – Nie będziemy go przesłuchiwać – informuje Andrzej Borowiak. Mieszkańcy Puszczykowa są wstrząśnięci tragedią. – Ta rzeka jest chyba przeklęta – mówią zgodnie.

SE.PL

Więcej postów