Portugalczyk w Rzeszowie padł ofiarą nieporozumienia czy RASISTOWSKIEGO ataku?

Przypomnijmy, że do incydentu o podłożu rasistowskim miało dojść na początku kwietnia w hotelu „Iskra” w Rzeszowie. Portugalczyk, będący na miesięcznej wymianie w ramach programu Erasmus, na hotelowym korytarzu miał usłyszeć pod swoim adresem wulgaryzmy.

 

Tak przynajmniej zeznał opiekun grupy, który powiadomił policję.

Ta twierdziła, że wytypowała osobę, która miała znieważyć Portugalczyka. Miał to być zawodowy żołnierz, służący w jednostce przy ulicy Lwowskiej w Rzeszowie. Według zeznań świadków miał on szarpać za włosy 18-latka i kierować w jego stronę obraźliwe teksty. Jak było naprawdę? Prokuratura ma poważne wątpliwości.

– Problem w tym, że monitoring hotelowy nie zarejestrował w ogóle takiego zdarzenia. Mało tego, pokrzywdzony, który był słuchany w obecności biegłego tłumacza typuje innego sprawcę niż świadek – wyjaśnia prokurator Piotr Pawlik z Prokuratury Rejonowej dla miasta Rzeszów. – Podejrzany żołnierz owszem był w tym hotelu, ale jakąś godzinę po całym zajściu – zaznacza.

I dodaje, że relacja pokrzywdzonego Portugalczyka na temat tego, co się stało jest dużo łagodniejsza niż przedstawił to opiekun grupy. 18-latek nie potwierdza, że doszło do szarpaniny. Osoba, która minęła chłopaka na korytarzu dotknęła tylko jego włosów, używając przy tym wulgaryzmu.

– To słowo jest stosowane w języku polskim jako przerywnik, więc podejrzewam, że odnosiło się do fryzury pokrzywdzonego, która faktycznie jest ekstrawagancka – wyjaśnia prokurator Pawlik. – W tej sprawie planujemy kolejne przesłuchania, tylko na przyszły tydzień zaplanowaliśmy trzy. Na pewno szczegółowo porozmawiamy z opiekunem tej grupy – zdradza.

Za incydent Portugalczyków przeprosił prezydent Rzeszowa. Z kolei Ambasada Portugalii zwróciła się do rzeszowskiej prokuratury z prośbą o wyjaśnienie incydentu.

ANNA JANIK

Więcej postów