Po konferencji w Monachium będzie więcej NATO? Fikcja! Nie będziemy bezpieczniejsi

Decyzje pomału zaczynają zapadać, mają być przypieczętowane na szczycie Sojuszu w Warszawie, jednakże już wiadomo, że czeka nas pojawienie się rotacyjnych kontyngentów wojsk NATO na wschodniej flance Sojuszu, czytaj głównie w krajach bałtyckich i Polsce.

 Jest mowa o rotacyjnym przeprowadzaniu ćwiczeń przez określonej wielkości jednostki, ćwiczące wspólnie z pododdziałami państw flankowych, jak również o tworzeniu baz i składów logistycznych (stosowna umowę z USA już podpisaliśmy), jak również opracowywaniu procedur itd. Generalnie zaplanowano wszystko tak, żeby nie dało się tego nazwać stałą obecnością wojsk NATO na wschód od Łaby.

Uwaga nie ośmielimy się oceniać, czy to dobrze, czy to źle. Ponieważ w tych kategoriach w ogóle nie można do tego podchodzić. Chyba, że uznamy, że dobrze „równa” się „bezpieczniej”. Jednakże to już po zmianie paradygmatu bezpieczeństwa z odprężenia na zagrożenia wojennego, albowiem do dzisiaj mieliśmy ten sam stan bezpieczeństwa bez „więcej wojska w regionie”. W tym, więc znaczeniu, wcale nie będziemy bezpieczniejsi, ponieważ Rosja już zapowiedziała rozbudowę jednostek na Zachodzie kraju, w tym tworzenie zupełnie nowych. Po próbach poprzedniego ministra obrony wprowadzenia w armii Federacji systemu brygadowego (na wzór NATO), zdecydowano się powrócić do klasycznego radzieckiego modelu dywizji, jako optymalnych związków taktycznych do operowania z rosyjskiej perspektywy.

O wszystkim jednak decyduje jak zawsze logistyka, nie da się prowadzić wojny bez amunicji, paliwa, uzupełnień, żywności, wody i części zamiennych oraz nowego sprzętu i wszystkiego, co jest potrzebne, a przeważnie potrzebne są rzeczy najdziwniejsze. Po tym na ile będzie rozwinięta logistyka zachodnich oddziałów, będzie można ocenić na ile poważne jest to nowe – zwiększone zaangażowanie. Bo jeżeli to ma być „Szpica 2” lub coś podobnego, to w ogóle dajmy sobie spokój, bo to nie ma większego sensu, po prostu szkoda kasy.

Żeby zrozumieć specyfikę działania wojsk rosyjskich, trzeba dokładnie poznać metody działania wojsk specjalnych oraz artylerii. Rosjanie posiadają bardzo rozbudowane wojska specjalne, w tym oddziały zdolne do bardzo szybkiego przemieszczania się trakcją kołową lub desantowania się z powietrza. Mówimy o dziesiątkach tysięcy doskonale wyszkolonych, wyposażonych i wyćwiczonych we współdziałaniu ludzi.

Proszę nie wierzyć w żadne trzy dni obrony itd. Jeżeli te jednostki idące na szpicy, nie napotkają od razu na zdecydowany opór i manewr wojsk, zdolnych do stawienia im czoła, w ciągu doby rozjadą się swoimi BTR-ami po połowie Polski. Ponieważ to są wojska doskonale uzbrojone, będą w stanie stosunkowo długo się bronić, czy też może raczej bez końca, czyli do nadejścia sił głównych atakować. Trzeba się liczyć z tym, że rosyjska „szpica” może liczyć mniej więcej tyle, co nasza cała zawodowa armia. Oznacza to, że Rosjanie i Białorusini już na początku zdarzeń będą mieli 2-3 krotną przewagę w siłach, pozwalającą na dokonanie wielu przełamań, w tym, co najmniej dwóch decydujących. Można się nawet założyć, że gdyby bardzo chcieli przedostać się niepostrzeżenie z Białorusi do Kaliningradu dzisiaj wspomnianym BTR-em, to przy odrobinie zimnej krwi i dużej dozie ostrożności – mogliby to zrobić także dzisiaj, niepostrzeżenie – kilkoma pojazdami. To są wojska ćwiczone do takiego działania. Należy się spodziewać nawet osób czarnoskórych mówiących perfekcyjnie po angielsku, jak i ludzi w polskich mundurach mówiących bardzo dobrze po Polsku. Nie ma żartów! To zawodowcy.

Jeżeli chodzi o rosyjską artylerię, to jest ona przyporządkowana do poszczególnych oddziałów oraz na szczeblu armii – dosyłana, jako rezerwa na główne kierunki przełamania, jako wsparcie. Uwaga mówimy o artylerii, czyli lufowej i rakietowej, której systemów Rosjanie mają bardzo, ale to naprawdę bardzo dużo. Mogą razić skutecznie na dużą skalę z o wiele dalszych odległości niż nasza. W dużym uproszczeniu sytuacja wygląda tak, że Rosjanie, jeżeli się decydują walczyć, to tylko i wyłącznie w warunkach absolutnej dominacji własnej artylerii. Co to oznacza w praktyce chyba można sobie wyobrazić?

Jeżeli do tego dodamy jeszcze prędkość przerzutu sił głównych, która jest stale ćwiczona – w całej armii, możemy się spodziewać, że w pierwszej dobie konfliktu na Polskę może najechać około pół miliona żołnierzy rosyjskich i białoruskich. Dodajmy jeszcze wcześniejsze informacje o ich siłach specjalnych i dominującej sile ognia. O lotnictwie nie ma, co wspominać, albowiem także mają przewagę, a ze względu na dominację rosyjskich systemów obrony przeciwlotniczej – z baz w Kaliningradzie i na Białorusi nad mniej więcej 70% terytorium Polski, nie należy spodziewać się intensywnych działań lotnictwa.

Powstaje, więc zasadnicze, w istocie niestety retoryczne pytanie – i co z tego, że w Polsce będzie np. 5000 żołnierzy NATO? Lepiej byłoby wiedzieć ile jednostek może się w Polsce rozlokować w jak krótkim czasie i czy te jednostki istnieją (fizycznie), czy też są skadrowane i najpierw potrzebują np. rocznego okresu zgrania się, żeby w ogóle była mowa o tym, że ludzie w mundurach to wojsko? Teoretycznie dzięki środkom rozpoznania NATO mamy mieć pełnię informacji na temat koncentracji wojsk rosyjskich i białoruskich na rejonach przygotowania do wyjścia. To zawsze daje trochę czasu właśnie na wspomniane przerzucenie i rozwinięcie wojsk własnych i sojuszniczych. Tylko musimy brać pod uwagę również to, że Rosjanie doskonale o tym wiedzą i dlatego przywiązują tak dużą wagę do przerzutu wojsk i ich wspierania logistycznego. Wojska specjalne, siły główne, wszystko pod ogniem własnej artylerii, potem kolejne fale rezerw, – czym mamy to powstrzymać?

MARCIN SZYMAŃSKI

Więcej postów

3 Komentarze

  1. Stare powiedzenie – umiesz liczy? licz na siebie . Zmniejszanie stanu armii mo?e wskazywa? na mo?liwo?? potencjalnego kierunku agresji .W naszym kraju zrobiono wiele w tym kierunku .Armia poni?ej 100 000 ?o?nierzy .Przez wiele lat nie zakupiono ?mig?owców do liczby ustalonej porozumieniami mi?dzynarodowymi .Naiwno?? polityków daj? tu obraz g?upoty .Pan Komorowski swego czasu zapewnia? ?e Polsce nic nie grozi .Robi? to b?d?c ministrem obrony narodowej i w czasie swojej prezydenckiej kariery .Fakt ?e pod koniec kadencji zmieni? swoje zdanie .Niestety pozytywnych efektów nie odnotowano .Marny polityk je?li jego dzia?ania nie maj? pozytywnego efektu w perspektywie odleg?ego czasu .

  2. Trzeba pamim?ta? ?e nato to s? OBCE wojska, co wi?cej to armia z piek?a rodem na us?ugach demonów. To usa-obama jawnie ogniem piekielnym przypalany. To bundeswehra ktora nigdy nie podpisa?a z nami aktu pokojowego(tylko o zaprzestaniu dzia?a? wojennych) Oni nie mog? si? tu znale??, potrzeba nam zwróci? si? z pro?b? do naszego s?owia?skiego wodza o pomoc, ale dla dobra europy musi sta? si? co? wi?cej- flagi rosyjska i polska musi na powrót zawisn?? na bramie brandenburskiej.

  3. Janusz Cisowski Nie chcemy tych pajaci i zbrodniarzy hameryka?skich na naszej ?wietej, polskiej ziemi!!! WOOOOOOONNNNNNNNNNNN!!!!!!!!!!!!!!

Komentowanie jest wyłączone.