Prof. Antoni Dudek w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wskazał na problemy z mentalnością polskich żołnierzy. Dodał, że „mamy problem z wojskiem, jego szkoleniem i mentalnością części kadry”.
W wojsku silniej niż w innych służbach publicznych obecny jest resentyment peerelowski. W końcu w PRL armia, obok aparatu bezpieczeństwa, była strukturą najbardziej zindoktrynowaną. (…) W części wojska panuje przekonanie, że ta armia jest prostą kontynuacją wojska sprzed 1989 r., zmieniliśmy jedynie układy sojusznicze – mówił Dudek w rozmowie z „Rz”.
Problem zarysowany przez prof. Dudka warto zilustrować konkretnym przykładem. Kilka dni przed wyborami szef MON powołał na stanowisko rektora Akademii Obrony Narodowej gen. Bogusława Packa, wcześniej pełnomocnika MON ds. współpracy z organizacjami proobronnymi. Ta nominacja dobrze pokazuje problem, na jaki zwrócił uwagę prof. Dudek. Żołnierzem odpowiedzialnym za ważną instytucję kształcącą wojsko, jest człowiek, co do którego kompetencji mentalnych można mieć ogromne wątpliwości. Ich źródłem jest sam generał Pacek. Nowy rektor AON w 2014 roku wydał książkę, która już na pierwszy rzut oka budzi zdziwienie. Jej tytuł – „Różne barwy WSW” – każe się zastanawiać, po której stronie jest generał Pacek. Czy utożsamia się z wojskową bezpieką z czasów PRL-u, czy też jest żołnierzem wolnej, demokratycznej Polski? Niestety kolejne elementy i fragmenty książki pogłębiają wątpliwości. Książka wydana przez Bellone w całości budzi nie tylko zdziwienie, ale wręcz szokuje. Szczególnie, gdy weźmie się pod uwagę, kim jest autor tej książki.
Publikacja mająca na celu ukazanie WSW czytelnikom składa się głównie z rozmów z żołnierzami WSW, dowódcami WSW, ludźmi PRL-owskiego wojska. Jednak najwięcej miejsca zajmują wywiady z największymi zbrodniarzami z okresu komunizmu. Gen. Pacek daje mówić Wojciechowi Jaruzelskiemu i Czesławowi Kiszczakowi. Czerwoni generałowie przedstawiają swoją wersję wydarzeń, oceniają służby PRLu, ale i wydarzenia współczesne. A ich tezy, przyjmowane z milczeniem, czy wręcz oceniane pozytywnie są zdaje się podzielane przez gen. Packa.
Niektóre fragmenty jeżą włos na głowie. W książce znajduje się nawet próba obrony Informacji Wojskowej, najbardziej zbrodniczej formacji po II wojnie światowej.
W rozmowie z Tadeuszem Pietrzakiem, byłym zastępcą szefa WSW, czytamy:
Pietrzak: Znałem sporo ludzi z Informacji, z różnych układów i z różnej strony. Byli to ludzie oddani na wskroś partyjnie, że tak powiem, pewnej idei. Za moich czasów tych radzieckich czy poradzieckich już nie było.
Ale mówi się, że ludzie wtedy znęcali się, bili. Czy to prawda?
E tam, głupstwa gadają. A czy dzisiaj nie zdarza się, że gdzieś tam kogoś ktoś uderzy? Przypadki takie bywają i bywały wszędzie.
Dobrego imienia Informacji Wojskowej broni również gen. Buła, który zasłynął zniszczeniem dokumentacji WSW w końcówce PRL-u. Pytany o nadużycia IW Buła mówi:
Ci Jachowicze i inni oraz oficerowie służb mają tyle fantazji, że to się nie trzyma kupy. (…) Nieodpowiedzialne dziennikarstwo, które chce mieć temat.
Tak Buła mówi o zbrodniczej działalności IW. Niestety próba pokazania, że Informacja Wojskowa nie różniła się niczym od współczesnych przykładów patologii nie spotyka się z reakcją czy słowem sprzeciwu gen. Packa. Podobnie jest, gdy gen. Jaruzelski przekonuje, że to dziś służby działają w sposób patologiczny.
Wszyscy mieliśmy świadomość, że te organy każdego z nas w sobie znany sposób prowadzą, że interesują się.. Myślę, że dziś jest podobnie i nasza dzisiejsza rozmowa też jest nagrywana… Wydarzenia z ostatniego okresu pokazują, że podsłuchów jest chyba więcej niż za czasów tzw. komuny. Nie chcę stawiać znaku równania, bo grzechy minionego czasu były bardzo poważne. Jeśli chodzi o działalność służb, to teraz namnożono ich sporo: to ABW, to CBW, to CBA, to jeszcze inne! – mówi gen. Jaruzelski, wskazując, że dla niego służby obecne są jak za PRL-u.
Były sowiecki dyktator broni również WSW, wskazując, że:
Nie może być armii bez funkcjonowania organu, który dba o pewne sprawy. Wydaje mi się, że rolę osłony wojska przed tym, co mogłoby mu szkodzić WSW spełniło.
Dodaje, że dzięki WSW Polska zachowała stabilność:
Chodziło o to, by wojsko, odpowiedzialne za stabilność kraju, któremu groziło wszystko, co najgorsze, łącznie z interwencją, kiedy ciągle padały zarzuty, że wróg, że kontrrewolucja, musiało się jakoś osłonić.
Te tezy powtarzają wszyscy rozmówcy Packa, a on zdaje się je ze zrozumieniem przyjmować. Postawa gen. Packa budzi chwilami więcej niż zaskoczenie. Tak jest, gdy czytelnicy trafiają na taką wymianę zdań między Packiem a Jaruzelskim:
A propos wpływów. Czasami mówi się, że w tamtych latach WSW była na sznurku KGB. Że wewnątrz niej byli agenci KGB, że szefowie również byli pod wpływem KGB. Czytałem książkę Rosjanina Pawłowa, który się wręcz zachłystuje naszym wspaniałym generałem – myślę tu o Czesławie Kiszczaku. On pokazuje, że Kiszczak był przez nich kochany prawie jak Molczyk. Jednym słowem bardzo go chwali. Czy pan generał uważa, że rzeczywiście WSW było wtedy na usługach KGB?
Absolutnie tak nie uważam Nawet jeśli powiedziałem coś krytycznie na temat generałów: Aleksandra Kokoszyna i Teodora Kufla, to przecież jednak nie można zarzucić im braku patriotyzmu. W kierownictwie w ogóle było takie grono byłych AL-owców, oprócz nich także Pietrzak. Oni przecież wyrośli z zupełnie innego pnia. Byli traktowani przez Rosjan jako niepewni. Więc nawet od tej strony to wykluczam. Jestem przekonany, że gen. Czesław Kiszczak nie był na usługach KGB…
Gen. Jaruzelski i gen. Pacek zdają się zgadzać, że „Kiszczak był naszym wspaniałym generałem”. Packowi zachwyty nad Kiszczakiem nie przeszkadzają. Nie dziwi go również inna zaskakująca wypowiedź Jaruzelskiego. Były dyktator kilka razy przekonuje, że nie nie miał wiedzy o tym, co działo się w PRL-u.
Nie wiedziałem, jakie teczki oni mają. Przecież o „Bolku” też dowiedziałem się z znacznie później… Ani jednej teczki działaczy „Solidarności”, które później wyskakiwały, nie widziałem, łącznie z teczką „Bolka”. Sam nie wchodziłem w te rzeczy. A już szczególnym szokiem było morderstwo księdza Jerzego Popiełuszki. Znów – nie wchodziłem w to, ale skierowałem do MSW zastępcę ds. politycznych. Powstał specjalny zarząd, który miał czuwać, żeby nie było takich odchyleń. To ogromna instytucja, nie można było nad wszystkim zapanować – mówi Jaruzelski.
W innym miejscu przekonuje, że dzięki niemu udało się wyjaśnić mord na ks. Popiełuszce.
Obraz WSW, jaki wyłania się z książki jest jednoznacznie pozytywny. Jeśli któryś z rozmówców gen. Packa dzieli się krytycznymi uwagami wyglądają one głównie tak, jak wypowiedź gen. Pietrzaka:
Nie wszyscy, którzy przyszli z zewnątrz, byli dobrzy. Nie wszyscy się sprawdzili, nie wszyscy wytrzymywali tempo. Dużo było zarozumialstwa, bufonady. Na przykład ktoś tam skarżył się na oficerów obiektowych i trzeba było z nim walczyć. Dotyczyło to niższych rangą oficerów, których trzeba było później zwalniać. .. Natomiast generalnie oficerowie WSW nie dokuczali nikomu, nie zadzierali z dowódcami jednostek. Czas policyjnego nadzoru bezpowrotnie minął.
Czyli istna sielanka. Jedynie oficerowie byli zbyt ambitni i nie wytrzymywali tempa. Zaskakujące…
W innym miejscu Pietrzak przekonuje:
Kontrwywiad stawiał na walkę z obcym wywiadem. To był nasz główny kierunek. Natomiast jeżeli chodzi o WSW, to służba prewencyjna miała również zadanie walki z kryminalistycznymi nadużyciami. Pilnowali porządku, a my staraliśmy się, aby te organa były przykładem wysokiej kultury.
Taki opis wojskowej bezpieki z czasów PRL-u znów jest przyjmowany przez generała Packa milczeniem. Zdaje się, że jest on zgodny z Pietrzakiem, że wojskowy kontrwywiad był normalną służbą, jaką można dziś spotkać w demokratycznym państwie.
Gen. Pacek nie reaguje w rozmowach w żaden sposób podważając jednostronne tezy swoich rozmówców. Nie widać jego reakcji nawet gdy gen. Kiszczak oskarża płk. Kuklińskiego o bycie agentem GRU. Te wypowiedzi zapierają wręcz dech w piersiach.
Według mnie Kukliński był agentem GRU. Ja miałem taki przypadek – mówi Kiszczak.
Jedyną reakcją Packa było dopytanie:
Przewerbowany przez CIA?
Tak, oni go podsunęli albo odwrotnie, do końca sprawy nie znam.
Kilka chwil później Kiszczak ciągnie temat:
Rosjanie pilnowali. Rosjanie chronili Kuklińskiego. Jak tam sobie policzyłem, że jak on 40 tys. dokumentów sfotografował, to przecież nic innego by nie robił, tylko fotografował, a przecież był mocno zapracowanym człowiekiem. (…) Rosjanie prowadzili grę. Faszerowali Amerykanów fotografiami.
Generał Pacek zdaje się być przyćmiony „wspaniałym generałem” Kiszczakiem również w innych sytuacjach.
Rozmowa z Kiszczakiem i Jaruzelskim schodzi również na tematy współczesne. Tu czytelnicy mogą się dowiedzieć, że prawdziwą zbrodnią było rozwiązanie WSI, zaś komunistyczni aparatczycy do dziś kierują się w życiu moralnością. Ba, Kiszczak nawet poucza co znaczą zasady w życiu.
Jaruzelski, o którego autorytecie wśród żołnierzy wspomina Pacek, odpowiada na kolejne kuriozalne pytanie Packa:
Przejdźmy do agentów. Dzisiaj jest Pan generał mocno atakowany, najbardziej chyba ze wszystkich osób w Polsce. Trzeba mieć bardzo dużo siły, żeby to wszystko przetrwać. Czy przy tym całym ogromie wiedzy nie korci Pana czasami, żeby przywalić komuś występującemu w telewizji?
Na pewno nie ja. Byłoby to małostkowe. Tym bardziej, że naprawdę nie znam tego, dowiaduję się z pasy. O „Bolku” też dowiedziałem się grupo po wszystkim. Lech Wałęsa sam się do mnie zwrócił. Nawet w telewizji mnie atakował. (…) Dzisiaj nawet żałuję, że się tym nie interesowałem. Mogłem tego nie wykorzystywać, może nawet dla własnej wiedzy byłoby to przydatne: jaki był zasięg, jaki był charakter penetracji i podatności na tę penetrację różnych środowisk, czy to kościelnych, czy politycznych czy dziennikarskich, czy opozycyjnych… – czytamy w książce. Pytanie Packa wywołuje zdumienie, zaś Jaruzelski jako ofiara ataków wyjaśnia, że nie chce być małostkowy. Paradne.
Chwile później Jaruzelski jest wykorzystywany przez Packa do oceny likwidacji WSI:
Zupełnie tutaj nie mam osobistego poglądu. Jak patrzę na to, co wyrabiał Antoni Macierewicz, to uważam, że był to duży błąd. WSI zostało ukompletowane w dużej mierze przez ludzi nowego porządku. Musi też być przecież ciągłość, wymagająca chociaż profesjonalizmu. Jak można wziąć kogoś z przysłowiowej ulicy i powiedzieć: masz być kontrwywiadowcą, masz być oficerem wywiadu. To szkodliwe dla państwa.
W jeszcze bardziej absurdalny sposób o tej sprawie mówi Kiszczak, który jest wręcz zdruzgotany raportem o WSI, ujawnianiem agentów itd.
Straszne rzeczy. Ten dziennikarz, Wildstein… Nie, to jest okropne. Nam zarzucają różne rzeczy, że my coś ta radzieckim… A oni sami? Przecież całemu światu to pokazali! To straszna rzecz, nie wolna tego robić! (…) Każdy się będzie bał, bo jaka pewność, że za pół roku Macierewicz nie dojdzie do władzy i dopiero da popalić. Jaka pewność, że znowu nie będzie rozliczania niesłusznego systemu. To muszą być sprawy święte. Nie ma dwóch Polsk. Jest jedna Polska i nie ma znaczenia jaki ta Polska aktualnie ma przymiotnikc– załamuje ręce Kiszczak.
Jak widać uznaje, że może bronić wartości i zasad. I generał Pacek też tak chyba uważa, bo nie reaguje nawet na takie słowa Kiszczaka, jak przekonywanie, że ludzie komunistycznych władz nie mówią o swoich agentach z racji morale:
W tym duchu nas wychowano i myśmy wychowywali. To nam pozostało…. Minęło już dwadzieścia lad od przekazania władzy. Nasi przeciwnicy dorwali się do resztek archiwum, bo bardzo dużo żeśmy zniszczyli, szkoda że nie wszystko.
W innym miejscu Kiszczak wskazuje, że to on i jego koledzy pozostali ludźmi.
Przyjęliśmy zasadę, że musimy pozostać ludźmi. Nie wolno kopać tych, którzy nam zaufali, nie wolno kopać tych, wobec których żeśmy się zobowiązali, że nigdy ich nazwisk nie ujawnimy. A przecież to nie wszystko. Była jeszcze taka specyficzna agentura wpływu – najważniejsza agentura, która nie była werbowana, od której nie odbierano żadnych meldunków, której nigdy nie nagrywano, która wykonywała bardzo poważne zadania postawione przez odpowiednie służby. Tego nikt nie ujawni w Polsce. Byłbym ostatnią świnią, gdybym ujawnił agenturę. Nie wolno tego robić – poucza Kiszczak.
Książka generała Packa obfituje w smaczki i zupełnie szokujące próby relatywizacji PRL-u i jego służb. Przy okazji obrony WSW Kiszczak, Jaruzelski i wielu innych żołnierzy prezentują przychylny dla komunistów obraz Polski Ludowej oraz jej aparatu represji. Generał Pacek niestety wiele razy nie reaguje na skandaliczne w III RP słowa, co budzi pytanie, czy rzeczywiście akceptuje wszystko, co mówią bohaterowie jego książki.
Byłem zaskoczony pojawiającymi się negatywnymi opiniami o tej służbie. (…) Kiedy mijały lata, mój pogląd na temat WSW trochę ewoluował. Po wielu rozmowach z wieloma świadkami historii zacząłem dostrzegać różne barwy tej formacji. Nadal widziałem pozytywy, ale dostrzegałem też negatywne strony, o których bardzo często wcześniej nie miałem pojęcia – pisze we wstępie generał Pacek.
W swojej książce jednak nie prezentuje właściwie tej negatywnej strony WSW. W roli listka figowego występują Władysław Frasyniuk oraz Józef Szaniawski. Wywiad z pierwszym z nich jednak skupia się na działaniu SB (Frasyniuk wskazuje, że z WSW nie miał styczności), a sam bohater przyznaje, że bardziej w PRL bał się radykałów z Solidarności Walczącej, a nie służb. Wywiad z Szaniawskim z kolei, bardzo krótki, bazuje na rozmowach, które Pacek z Szaniawskim odbyli wcześniej i wygląda jak niepełny. Na pewno te dwie rozmowy nie mogą być przeciwwagą dla serii rozmów przekonujących, że wojskowa bezpieka była normalnym organem, którego nie należy oceniać źle.
Leszek Żebrowski, znany historyk, tłumaczył w jednym wystąpień, że WSW było częścią aparatu represji PRL i był aparatem represji. Mówiąc o płk. Kuklińskim wskazał na prawdziwą naturę WSW:
Płk Kuklińskiego jako zdrajcę oceniają ludzie, którzy do końca stali przy systemie komunistycznym, przy jego władzach, którzy współtworzyli ten system i instytucje, które były represyjne, a często nawet zbrodnicze. Pamiętajmy, że nie tylko WSW – jako następczyni Informacji Wojskowej, ale także pion polityczno-wychowawczy Ludowego Wojska Polskiego był taką instytucją. Ludowe Wojsko Polskie, jako całość, służyło jako narzędzie pacyfikacji i trzymania ludzi w ryzach. Powoływani byli klerycy, prowadzono indoktrynację poborowych w określonym duchu. LWP to była instytucja represyjna. Jej funkcjonariusze byli zawsze lojalni wobec swojego patrona i właściciela, czyli Związku Sowieckiego. Dla nich czyn płk. Kuklińskiego był zdradą. Tak to należy traktować. Dla nich tak – tłumaczył.
Jak słusznie wskazuje Żebrowski WSW należy traktować jako element represji komunistycznego reżimu. Prof. Sławomir Cenckiewicz w książce „Długie ramię Moskwy” wskazał, że komunistyczny kontrwywiad wojskowy był nieskuteczny i zajmował się zadaniami typowymi dla policji politycznej, a nie działał jak służba kontrwywiadowcza.
Wydaje się, że próba obrony WSW w wolnej i demokratycznej Polsce powinna być kompromitacją, że powinna zamykać pewne drogi. Niestety, jak widać w III RP wysoki wojskowy może publicznie promować pozytywny obraz komunistycznej bezpieki, może promować jako „autorytety” nawet zbrodniarzy z najciemniejszych okresów polskiej historii. I takie działanie generałowi Packowi nie szkodzi. Może odpowiadać za edukację i jedną z najważniejszych wojskowych uczelni.
Zdaje się, że skala kryzysu mentalności w polskim wojsku jest poważnym problemem…
STANISŁAW ŻARYN