Mija czwarty tydzień rosyjskich nalotów na Syrię, a Kreml przyznaje, że cel Rosji w Syrii sięga znacznie dalej niż tylko bombardowanie celów grup terrorystycznych.
Prawdziwym celem Rosji jest pomoc prezydentowi Syrii Basharowi al-Assadowi w odzyskaniu jak największego terytoriów z rąk jego przeciwników – zarówno Państwa Islamskiego jak i antybasharowskiej opozycji. Rosyjskie dostawy samolotów i broni mogą jeszcze potrwać ponad rok – powiedzieli agencji Bloomberg rosyjscy urzędnicy.
Moskwa ryzykuje tym samym, że chcąc pokazać Waszyngtonowi swoją siłę, utkwi w podobnym grzęzawisku, w jakim utkwił Związek Radziecki w latach 70. i 80. XX wieku. Jeśli jednak Rosji się uda, to Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy będą musieli wybierać: albo Assad, przeciw któremu protestowano, albo brutalni ekstremiści z Państwa Islamskiego.
„Będą wówczas musieli uznać, że to Państwo Islamskie jest prawdziwym zagrożeniem, które było zwalczane przez regularną armię syryjską pod dowództwem prezydenta Bashara Al-Assada” – komentuje Iljas Imakanow, wiceszef Rady Federacji – wyższej izby rosyjskiego parlamentu.
Nie ma umiarkowanej opozycji?
Czołowy rosyjski przedstawiciel wojska powiedział w piątek, że Kreml nie widzi umiarkowanej opozycji w Syrii, są zaś tylko terroryści albo zwolennicy Assada.
„Na Zachodzie mówi się o tzw. umiarkowanej opozycji, ale jak dotąd nie spotkaliśmy takiej w Syrii. Jak osoba, która bierze broń i staje do walki przeciw legalnym władzom, może być umiarkowana?” – pytał Generał Andriej Kartapolow na łamach gazety „Komsomolskaja Prawda”.
Kampania wojskowa Moskwy początkowo miała na celu zwalczanie radykalnych islamistów i wspieranej przez USA tzw. umiarkowanej opozycji antybasharowskiej w największych miastach. Później zaś Rosja chce przeprowadzić szerszą ofensywę przeciw Państwu Islamskiemu na północy i na wschodzie kraju – informują rosyjscy urzędnicy, pragnący zachować anonimowość.
„Każdy rozumie, że pojęcie terrorysta jest bardzo szerokie, co pozwala Rosji celować we wszystkie grupy, które zagrażają reżimowi Bashara al-Assada. Celem Rosji jest bowiem wzmocnienie syryjskiej armii i pomoc w przywróceniu kontroli nad głównymi miastami” – uważa Fiodor Łukjanow, szef Rady ds. polityki zagranicznej i obronnej w Moskwie, która doradza rosyjskiemu rządowi.
Amerykański sekretarz stanu John Kerry przestrzegł przed wspieraniem syryjskiego rządu. „Boimy się, że Rosja wspierając Assada, jedynie zachęci więcej dżihadystów, co spowoduje więcej chaosu i jeszcze większy napływ imigrantów” – mówił Kerry podczas swojej wizyty w Hiszpanii.
FORSAL.PL
martwcie sie jankesi o siebie
Amerykanie za to nie spowodowali ?adnego chaosu, palanty.