Koalicja „wszystkich przeciw PiS” to fatalny pomysł?

Wiadomo, że nic nie wiadomo. Jedno jest bezsporne. To PiS wygra wybory, w tym sensie, że dostanie najwięcej głosów.

 To politykowi PiS (Szydło? Kaczyński?) prezydent powierzy sformowanie rządu. Na tym pewniki się kończą.

Od 1989 r. nie było wyborów obarczonych tak wielką niewiadomą. Z sondaży, i tak coraz mniej wiarygodnych, wynika, że w parlamencie równie dobrze może się znaleźć siedem partii (Korwin, Kukiz, ZL, Nowoczesna, PSL, PO i PiS), jak i tylko dwie (PO i PiS).

Tymczasem wiedza, ile partii i które znajdą się w Sejmie, jest fundamentalna dla wszelkich politycznych planów i spekulacji.

Możliwe, że PiS wygra na tyle mocno, by przy pomocy koalicjantów uzbierać 307 mandatów i zmienić konstytucję. Oznacza to katastrofę – demokratyczne rozmontowanie polskiej demokracji. Już nie demokracja, ale jeszcze nie dyktatura – demokratura. Jeśli tak się stanie, nie ma sensu dalej czytać tego komentarza.

Pamiętajmy o dobroczynnej dla zwycięzcy premii z systemu d’Hondta. Bardzo więc prawdopodobne, że PiS uzyska 231 mandatów lub więcej i będzie mógł rządzić samodzielnie. Jeśli tak, to dalej nie ma sensu czytać tego komentarza.

Możliwe, że PiS, choć wygra wybory, będzie potrzebować koalicjanta (Kukiz? Korwin? PSL?). Zacznie też wyciągać jak rodzynki z ciasta pojedynczych posłów i w ten sposób zbuduje większość rządową. Jeśli tak, to dalej nie ma sensu czytać.

Ale jeśli PiS wygra wybory bez wystarczającej większości? I jeśli nie znajdzie kandydatów na przystawki? Co wówczas?

Pojawiło się hasło: za wszelką cenę nie dopuścić PiS do władzy! Nie pozwolić mu sformować rządu! Zrobić koalicję wszystkich przeciw PiS.

To fatalny pomysł:

1. Wyborcy nie zrozumieją przekazu. Jak to – wygrał PiS, a rządzi koalicja przegranych przeciw zwycięzcy? Miała być zmiana, a jest to, co było. Poczują się oszukani i zdradzeni przez elity.

2. Koalicja na „nie” – wiele słabych podmiotów przy rozbieżnych programach (Nowoczesna + PO + ZL + PSL) to przepis na swary, ogólną niemożność i – jak mawiał Grek Zorba – piękną katastrofę. Trudno zresztą wyobrazić sobie Petru i Nowacką jako wicepremierów u Kopacz.

3. Przymuszonemu do kohabitacji prezydentowi Dudzie mógłby się przeciwstawić tylko silny rząd z mocnym premierem. Lichy rząd przegranych z silną opozycją PiS wypadnie na pierwszym zakręcie, choćby przez restrukturyzację kopalń. Czy taki rząd będzie miał realną władzę?

4. Platforma, by się odbudować, musi przejść przez czyściec. Trwając u władzy, będzie coraz słabsza, nie odbuduje motywacji ani woli walki. A PiS będzie rósł. I dalej fałszywie przedstawiać się będzie jako partia antysystemowa. Koalicja przegranych prędzej niż później upadnie. Prezydent rozpisze wówczas przyspieszone wybory, które wzorem Orbána PiS wygra, ale już większością konstytucyjną, bo zmęczeni partyjniactwem ludzie dadzą pełnię władzy tym, którzy jeszcze nie rządzili. I to wtedy dopiero będzie prawdziwa katastrofa. Na lata.

Dlatego pozwólmy im rządzić od razu. Niech sformułują rząd mniejszościowy. Niech nie mają komfortu pełnej władzy. Będą mniej niebezpieczni i stracą seksapil opozycji. Niech to będzie nowa – zgoda: niestety, kosztowna – szczepionka na kolejne lata, bo ta stara, z lat 2005-07, już nie działa. Lepsze powikłania poszczepienne niż cholera w czystej postaci.

JAROSŁAW KURSKI

Więcej postów