Wielkie zakupy polskiej armii. Na co wydamy ponad 4 mld złotych?

MON chce zakupić 14 tysięcy zestawów Tytan, które będą kosztowały ponad 4 mld złotych. Do polskiej armii mają trafić w 2017 roku.

– Minął termin wykonania pierwszego etapu projektu – powiedział dziennikarzom podczas konferencji wiceminister Czesław Mroczek.

Wojskowi w ramach programu Tytan, czyli Zaawansowanego Indywidualnego Systemu Walki, będą wyposażeni w sprzęt najnowszej generacji: m.in. w lżejsze o kilka kilogramów kamizelki kuloodporne, kamery nahełmowe, czy celowniki termowizyjne i noktowizory. Jednym z najważniejszych elementów zestawu będzie podsystem C4I, dzięki któremu żołnierz będzie mógł przetwarzać i przesyłać zebrane dane do dowódcy. Prace nad tym programem ruszyły w 2007 roku. Przez kilka lat opracowywano m.in. założenia taktyczno-techniczne. Umundurowanie dla „żołnierza przyszłości” zaprojektowała polska firma.

Jak stwierdził gen. Adam Duda, szef Inspektoratu Uzbrojenia, 31 sierpnia minął termin wykonania pierwszego etapu projektu. – Rozpoczął się drugi etap, polegający na przygotowaniu projektu technicznego. Następnie zostanie sporządzona dokumentacja i finalnie sprzęt zostanie odebrany w 2017 roku – dodał.

Gen. Duda przyznaje, że Wojsko Polskie jest zadowolone z projektu Tytan, jednak żołnierze mają sporo uwag. – Negocjujemy jeszcze m.in. sprawę radiostacji osobistej – zaznaczył.

Zdaniem Andrzeja Kińskiego z Zespołu Badań i Analiz Militarnych, liczba 14 tysięcy zestawów Tytan dla wojska wydaje się właściwa. – Biorąc pod uwagę ilu mamy żołnierzy wojsk specjalnych, czy wojskowych przewożonych przez wyspecjalizowane środki transportowe, tj. kołowe transportery opancerzone i bojowe wozy piechoty, to wcale tych zestawów nie jest tak mało – podkreślił.

W opinii eksperta nie jest wykluczone, że dodatkowe elementy będą kupowane niezależnie. – Mam tu na myśli chociażby broń, środki łączności, a także pewne środki obserwacji. Poza tym w razie potrzebny będzie można ten zakup powiększyć o dodatkową liczbę zestawów – dodał.

Wiceminister Mroczek podczas konferencji zapowiedział również, że MON zamierza rozdzielić postępowania dotyczące zakupu okrętów podwodnych i pocisków manewrujących, w które mają być uzbrojone.

– Do rozstrzygnięcia pozostaje kwestia, czy będziemy pozyskiwali okręty samodzielnie, czy też w grupie kilku państw NATO – zaznaczył Mroczek. MON rozważa współpracę z Norwegią, Holandią lub oboma państwami. – Będzie to rozstrzygnięte w perspektywie kilku miesięcy – dodał Mroczek.

Zdaniem Juliusza Sabaka analityka portalu Defence24.pl, jest raczej mało prawdopodobne, aby Polska pozyskała okręt podwodny wraz z Norwegią i Holandią. – Wymagania techniczne jakie takim okrętom stawiają oba wymienione kraje nie są jeszcze znane, trudno więc powiedzieć czy będą one uzbrojone w pociski manewrujące. Norwegia planuje podpisać umowę na nowe jednostki podwodne dopiero około 2020 roku i będzie to następca okrętów klasy Uli, które zastąpiły przekazane do Polski Kobbeny. Holandia planuje natomiast nabyć okręty oceaniczne, prawdopodobnie znacznie większe niż Polska czy Norwegia – ocenił.

Wiceminister przypomniał, że zgodnie z ostatnimi decyzjami MON także systemy bezzałogowców zdolnych przenosić uzbrojenie zostaną zamówione w krajowych przedsiębiorstwach. – Oczywiście mamy świadomość, że te polskie podmioty muszą współpracować w tym zakresie z firmami zagranicznymi, bo my takiego gotowego produktu nie mamy – zaznaczył.

Według Juliusza Sabaka, w sprawie systemów bezzałogowych decydujące będzie zdefiniowanie szczegółowych wymagań MON. – W tym postępowaniu zdecydowano się na przekazanie programu Gryf do firm krajowych, które mają stworzyć odpowiednią ofertę we współpracy z firmami zagranicznymi, posiadającymi odpowiednią technologię. Dla nas istotne jest to, w ilu procentach będzie spolonizowany ten system bezzałogowy. Obecnie najsilniejsze oferty prezentują: Polska Grupa Zbrojeniowa z firmą izraelską oraz WB Electronics z brytyjską – podkreślił.

Czesław Mroczek wspomniał także o programie Wisła (o zakupie zestawów rakietowych obrony powietrznej średniego zasięgu). W opinii Sabaka ciekawe jest, że po raz pierwszy minister podkreślił możliwość wyboru nie tylko negocjowanej obecnie oferty systemu Patriot, ale również w razie problemów, powrót do negocjacji z Francją. Może to w istotny sposób wzmocnić pozycję negocjacyjną MON w rozmowach z USA.

Jak zaznaczył Mroczek, MON ma nadal w planie podpisać umowę na dostawę małych samolotów dla najważniejszych osób w państwie. Jak powiedział szef Inspektoratu Uzbrojenia gen. bryg. Adam Duda, resort jest na etapie negocjacji z pięcioma firmami, które pozostały w rozmowach. Są to trzej producenci: Gulfstream, Dassault i Bombardier oraz dwie firmy handlowe. Wstępne oferty dotyczą nowych samolotów, jak i używanych. Termin dostawy ustalono na czerwiec 2016 roku.

W opinii Sabaka jest to decyzja równie istotna, co mocno opóźniona. – Koszt zakupu samolotów do przewozu VIP-ów, zwłaszcza mniejszych maszyn, których brak od czasu wycofania samolotów Jak-40, jest znacznie niższy niż korzystanie z samolotów Embraer należących do LOT. Maszyny tego typu są potrzebne zarówno ze względów prestiżowych, ekonomicznych, jak i bezpieczeństwa. Docelowo istotne jest pozyskanie dużych oraz mniejszych samolotów VIP, mogących w sytuacjach kryzysowych pełnić również funkcję powietrznego ośrodka administracji państwowej – podkreślił.

Monika Krześniak

 

Więcej postów

9 Komentarze

  1. Topienie kasy w wojskowych kieszeniach, to marnotrawstwo. I tak nie mamy szans z pot?gami militarnymi typu usa, rosja, w.brytania, francja czy chiny. Gdzie zasadno?? wydawania miliardów na nowe zabawki dla naszych genera?ów? Powszechnie wiadomo jakie przekr?ty robi? przy okazji zakupów. Lepiej da? rencistom, emerytom albo poprawi? nasz? s?u?b? zdrowia, energetyk? czy koleje.

  2. Z tych 35.9 mld zlotych jakas czesc wroci do budzetu, jak w poprzenich latach, z tego wzgledu ze nie uda sie wojskowym tych wszystkich pieniezdy wydac. Tak wiec z tych szumnie zapowiadanych 2% budzetu na obronnosc zostanie faktycznie wydanych na wojsko znacznie mniej.

  3. Lepiej by zakupili ka?demu facetowi po giwerze i jakim? cha?acie, który by trzyma? w szafie (tak, jak jest w Szwajcarii). W razie czego wi?cej by by?o z tego po?ytku, ni? z okr?tu, czy samolotu za miliardy, który „po?yje” z godzin? po rozpocz?ciu wojny.

  4. Pieni?dze wydane na wojsko s? pieniedzmi wyrzuconymi w b?oto. Ta kasa pójdzie na wsparcie armii ameryka?skiej i na ?apówki w przetargach. W razie wojny oni nas przed niczym nie obroni? . Kampania potrwa tyle ile czasu zajmie ucieczka z pola walki. wi?c dlaczego spo?ecze?stwo ma ?o?y? na wygodne ?ycie ludzi poprzebieranych w mundury , skoro oni nie wykonuja pracy spo?ecznie po?yteczej. a tylko ?adaj? wi?cej i wi?cej. Smiechu wart badania a gdzie efekty tych bada? To jest kasa dla kolesi i ich fikcyjnych firm.

  5. A nie lepiej zainwestowa? w nauczanie karate i judo ju? od POdstawówki ? W gimnazjach mo?na ju? zacz?? strzelania z broni pneumatycznej za? szko?y ?rednie to POwrót do KaBeKaeSu. Plus ma?pie gaje w ka?dym mie?cie co najmniej POwiatowym. Wyjdzie taniej a skuteczniej. Partyzantk? mamy we krwi; tylko trza TO obudzi? i udoskonali?. I to za TO Nikt z S?siadów Nas nie lubi.

  6. Po 286 000 z? za komplet – troch? s?ono… Chyba do zwyk?ej piechoty to nie trafi…?
    Bo gdyby tak, to licz?c 7 kompletów na dru?yn?, wystarczy dla oko?o 56 baonów…
    A mamy tych baonów (o ró?nym stopniu rozwini?cia) – oko?o 34 (w tym „specjalsi”)… Tak przynajmniej mówi? oficjalne ?ród?a.

Komentowanie jest wyłączone.