Moje trzy grosze w referendum. Dlaczego zagłosować trzy razy NIE

Referendum 6 września uważam za niepotrzebne i zbyt kosztowne, ale zmierzam wziąć w nim udział i zagłosować trzy razy NIE. Poniżej wyjaśniam dlaczego.

 

Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych w wyborach do Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej?

Nie. Jestem przeciwny JOW-om m.in. dlatego, że przez kilka lat widziałem jak system taki funkcjonuje na co dzień w Indiach i Bangladeszu, gdzie od początku niepodległości tych państw jest on tam wierną kopią systemu brytyjskiego. System ten spetryfikował tam absolutną władzę miejscowych bonzów i mafii, wprowadził niemal instytucjonalną korupcję i tak jak wszędzie nieuchronnie doprowadził do powstania dwupartyjnego systemu politycznego w jego klasycznej wersji. Nie sądzę, że Polacy są lepsi od Hindusów i że u nas będzie inaczej. Moim zdaniem należy również skasować jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do Senatu, wprowadzone przez Platformę Obywatelską, ale w tym względzie mój postulat idzie dużo dalej, ponieważ uważam że należy w ogóle skasować Senat jako kosztowne a zupełnie zbędne zbiorowisko synekur.

JOW-iści powtarzają do znudzenia swoją mantrę, że jednomandatowe okręgi wyborcze spowodują odpartyjnienie parlamentu, ponieważ wyborca oddaje głos na konkretną, pojedynczą osobę, na wolnego kandydata bez partyjnych zobowiązań a nie na listę wystawioną przez partię. To bzdura: autorzy takich komunałów bujają w obłokach. Także w systemie JOW-ów przytłaczająca większość elektoratu, także w USA, UK, Kanadzie czy Australii oddaje głosy na jedną albo drugą partię, a nie na osoby. Dowód? Kiedy w systemie JOW partyjna oligarchia chce wyrzucić któregoś ze swoich kolegów, władze partii po prostu nie wyrażają zgody, by polityk ten kandydował ponownie z jej poparciem w którymkolwiek okręgu, a to w zupełności i zawsze bez pudła wystarcza, by nie miał żadnych szans w najbliższych wyborach. Jest bajką dla naiwnych, że JOW-y sprzyjają uzyskaniu mandatów przez postacie wybitne. Gdzie one są? Proszę je wskazać! Zdecydowana większość członków brytyjskiej Izby Gmin czy amerykańskiej Izby Reprezentantów to partyjne miernoty bez własnej osobowości, bezbarwne automaty do naciskania guzika do głosowania, nie reprezentujące sobą niczego poza poparciem partii i jej kierownictwa. Czyli zupełnie tak samo, jak w obecnym polskim Sejmie. JOW-y są propagandowym złudzeniem dla ludzi spragnionych zmiany, ale na pewno jej nie przyniosą. Po kilku latach ludzie będą zgrzytac zębami że znowu dali sie nabrać, ale wtedy będzie już za późno.

Dwie partie, które w systemie JOW zawłaszczają i petryfikują scenę polityczną, są zawsze beznadziejne, nijakie i puste. Wystarczy popatrzeć na klasyczne partie Demokratów i Republikanów w USA, albo konserwatystów i labourzystów w Wielkiej Brytanii. Partie te nie mają własnych ideologii ani programów. Różnią się wyłącznie poglądem na to, która z nich powinna sprawować władzę. Cynicznie ogłupiają wyborców, przedstawiając im zawsze rywali jako zło absolutne, ale przecież we wszystkich istotnych kwestiach zajmują  identyczne z nimi stanowisko. Brytyjska Partia Konserwatywna w praktyce niczym nie różni się od Partii Pracy, a amerykańska Partia Demokratyczna od Partii Republikańskiej. Wybór pomiędzy nimi jest polityczną fikcją, ale dzięki JOW-om nie dopuszczają one na scenę polityczną żadnej rzeczywistej alternatywy.

Systemy zachodnie dążą do sytuacji dwupartyjnych, bo to ułatwia kontrolę sceny ze strony metawładzy. W Polsce też mamy już de facto taki system dwupartyjny, oparty na duopolu PO-PiS. Nasze państwo trzeba jak najszybciej wyrwać z tych kleszczy zanim  JOW-y utrwalą ich dwuwładzę na wieki. Jeżeli chcemy choćby tylko odtworzyć w polskim parlamencie prawdziwą debatę polityczną (rozumianą jako spór faktycznie różniących się  od siebie poglądów na bieg spraw publicznych i państwo), nie mówiąc już o rzeczywistej poprawie, musimy rozbić system dwupartyjny i dopuścić do głosu inne i nowe opcje, a więc popierać wszelkie te zmiany prawa wyborczego, które POPIS osłabią, a daj Boże, i zniosą. Takim rozwiązaniem byłaby np. ordynacja proporcjonalna z przeliczaniem głosów metodą Hare’a-Niemeyera lub metodą Sainte-Laguë, maksymalizująca liczbę stronnictw obecnych w parlamencie. Dyktat partyjnych kierownictw przełamałoby zapewnienie wyborcy możliwości jednoczesnego głosowania na kandydatów z różnych ugrupowań, tak jak w irlandzkim systemie pojedynczego głosu przechodniego (STV) czy w szwajcarskim systemie „pióropusza” (panachage). Jednomandatowe okręgi wyborcze to rozwiązanie prymitywne i najgorsze, gorsze nawet niż obowiązująca w Polsce w wyborach do Sejmu ordynacja proporcjonalna z przeliczaniem głosów metodą d’Hondta, która faworyzuje ugrupowania największe, czyli najbardziej skorumpowane, zdewaluowane i nijakie.  Należy także zadać sobie bardzo praktyczne pytanie: Dlaczego narody takie jak Niemcy, Szwajcarzy, Żydzi lub Skandynawowie nie wprowadzają u siebie JOW-ów? Czyżby byli głupsi od nas? A może umieją lepiej myśleć i liczyć?

 Czy jest Pani/Pan za utrzymaniem dotychczasowego sposobu finansowania partii politycznych z budżetu państwa?

Nie. Pytanie powinno jednak być sformułowane inaczej:Czy jest Pani/Pan za finansowaniem partii politycznych z budżetu państwa? Sformułowanie „dotychczasowego sposobu” dopuszcza bowiem możliwość, że po referendum partie będą nadal finansowane ale w inny sposób niż dotychczasowy. Uważam, że potrzebny jest konstytucyjny zakaz finansowania partii z pieniędzy publicznych. Zmuszanie podatnika, by finansował istnienie ugrupowań, których nie popiera, jest niemoralne. Twierdzenie, iż lepiej dawać partiom pieniądze, aby nie sięgały do kieszeni lobbystów i biznesmenów, od których będą potem zależne – to kolejne twierdzenie oderwane od rzeczywistości. Wszyscy wiedzą, że nie ma takich pieniędzy, których politycy, nawet jeśli są finansowani z budżetu, nie wezmą także od lobbystów i podejrzanych biznesmenów, co potwierdzają wszystkie afery podsłuchowe, nie tylko w Polsce. Nie mamy nawet efektywnych procedur blokujących możliwość finansowania partii politycznych z zagranicy, dzięki czemu od dawna wiadomo, że są politycy i partie po cichu na różne sposoby dotowani np. przez Niemcy. Partie polityczne muszą utrzymywać się ze składek członków i  wpłat ich sympatyków, i tego należy się bezwzglednie trzymać. Że co, że to im będzie za mało? W Polsce wszystkie ugrupowania, które formułują przynajmniej po części wartościowe programy polityczne, i tak muszą finansować się same. Zaś program stronnictw głównego nurtu sprowadza się do tego, żeby nadal zasiadać w parlamencie i z tego tytułu móc dalej inkasować pieniądze z budżetu.

 Czy jest Pani/Pan za wprowadzeniem zasady ogólnej rozstrzygania wątpliwości co do wykładni przepisów prawa podatkowego na korzyść podatnika?

Nie. Już samo postawienie tego pytania w referendum zostało podyktowane chęcią przypodobania się egoistom ze świata biznesu.  Nawet przecież bez wprowadzania takiej „zasady ogólnej” przedsiębiorcy będą się starali uchylać od danin publicznych. Bo przedsiębiorcy nie unikają płacenia podatków dlatego, że są za wysokie, lecz dlatego, że w ogóle są. Typowy przedsiębiorca dąży do maksymalnego zredukowania płaconych podatków – najlepiej do zera, podobnie jak zawsze dąży do maksymalnego zredukowania wynagrodzeń wypłacanych pracownikom – też najlepiej do zera. Dowodzi tego masowa skłonność przedsiębiorców do wykorzystywania darmowej siły roboczej w postaci praktykantów, wiecznych stażystów, osób „pracujących w zamian za zdobycie doświadczenia”, bezrobotnych, za których zatrudnianie płacą prywatnym firmom państwowe urzędy itp.  Nie ma jednak powodu, by prawo jeszcze bardziej im to ułatwiało i do tego zachęcało. Nie wierzę w żadne pomaganie przedsiębiorcom – logika gospodarki jest i powinna być taka, że wystarczy im nie przeszkadzać. Wprowadzenie zasady, zgodnie z którą wątpliwości będą automatycznie rozstrzygane na korzyść podatnika spowoduje, że tacy podatnicy – zwłaszcza duże firmy, mające własne służby prawne – zaczną mieć interes w mnożeniu sytuacji wątpliwych z punktu widzenia przepisów, ponieważ będą mieli z góry gwarancję, że w takich sytuacjach nie będą musieli płacić podatku. Taka zasada usankcjonuje i rozszerzy możliwość dokonywania oszustw podatkowych i okradania Skarbu Państwa. Jest to osłabianie Państwa i w efekcie obraca się przeciw zwykłym obywatelom. A niezależnie od tego, dostrzegam – jak chyba wszyscy – oczywistą konieczność radykalnego uproszczenia i ustabilizowania prawa podatkowego oraz podniesienia poziomu kadr w urzędach podatkowych.

Bogusław Jeznach

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.