Bezdomny prezydent? Operacja – „wyprowadzka”

Do zaprzysiężenia Andrzeja Dudy pozostały dwa tygodnie, a to oznacza, że Bronisław Komorowski już wkrótce „będzie bezdomny”.

Po złożeniu urzędu będzie musiał wyprowadzić się z Belwederu, gdzie mieszka z rodziną, a swoje prywatne mieszkanie wynajął kancelarii podatkowej aż do 2020 roku. Na razie Andrzej Duda pozwoli mu mieszkać w Belwederze, ale to tylko rozwiązanie tymczasowe.

Objęcie urzędu przez nowego prezydenta to nie tylko poważna zmiana polityczna, ale także szereg drobnych, przyziemnych spraw, którymi trzeba się w tym okresie zająć. Wiadomo już, że Andrzej Duda będzie mieszkał w Pałacu Prezydenckim przy Krakowskim Przedmieściu. Co jednak dalej z Bronisławem Komorowskim?

Bezdomny

Teoretycznie prezydent powinien się wyprowadzić z Belwederu, gdzie mieszka, już do 6 sierpnia. Jednak – jak donosiły niedawno tabloidy – może być z tym problem, bo polityk wynajął swoje 169-metrowe mieszkanie kancelarii podatkowej, a umowę zawarto do 2020 roku. Dziennikarze „Faktu” podszywając się pod agentów nieruchomości próbowali zaoferować firmie inne lokum, ale ta była nieugięta.

Dlatego być może Bronisław Komorowski, jego żona i najmłodsza córka będą musieli wynająć sobie coś na najbliższe pięć lat. Na razie współpracownicy Dudy deklarują, że „nikt prezydenta z Belwederu wyrzucać nie będzie”.

Praca do końca

– Nie widziałem się z prezydentem od dwóch tygodni, ale jeśli rzeczywiście tak jest, to wydaje mi się to takie ludzkie, żeby dać jeszcze się spokojnie wyprowadzić. Jak się mieszka z rodziną, to trochę tych rzeczy do przeniesienia jest – mówi nam Henryk Wujec, doradca Bronisława Komorowskiego z kampanii.

Przygotowania do przeprowadzki trwają też w Kancelarii. – Jeszcze ostro pracuję, bo prowadzę w Sejmie jedną ustawę, ale rzeczywiście już wyniosłem z biura prywatne rzeczy. Zostawiłem książki, mam nadzieję, że się przydadzą moim następcom – dodaje współpracownik Bronisława Komorowskiego.

Otoczenie Komorowskiego milczy

O ile wyprowadzka urzędników nie powinna przysporzyć problemów, to wyprowadzka rodziny Komorowskich będzie dość skomplikowanym procesem. – Prezydent Komorowski zawsze dbał o to, żeby oddzielić sferę zawodową od sfery prywatnej. Jestem bliskim współpracownikiem

w Kancelarii, ale nic nie mam do tych spraw, o których pan mówi – ucina prof. Tomasz Nałęcz, doradca prezydenta ds. historii.

Zapewnia jednak, że w urzędzie wszyscy pracują na pełnych obrotach. – Pan prezydent pracuje normalnie do końca kadencji, czyli do 5 sierpnia, ja również. Zwłaszcza, że początek sierpnia to rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego i wzorem poprzednich lat pan prezydent będzie w tych dniach aktywny – zapewnia prof. Nałęcz.

Zamykanie spraw

Intensywnie pracują też inne części Kancelarii. – Prezydent poprosił, żeby nie zostawiać spraw niezałatwionych, dlatego w tym ostatnim okresie będzie sporo nominacji sędziowskich i profesorskich. Chcemy, żeby nasi następcy nie musieli zaczynać od sprzątania i załatwiania zaległości – relacjonuje prezydencki minister.

On sam zapewnia, że jest pogodzony ze zmianą pracy. – Ministrowie i doradcy podpisywali kontrakty do końca kadencji, więc dla nas to nie jest żadne zaskoczenie. Poza tym większość pracowników to urzędnicy, którzy zostają w Kancelarii. Ja sam nie potrzebuję specjalnych przygotowań do opuszczenia biura, ale podejrzewam, że są miejsca, gdzie takie przygotowania trwają – dodaje prof. Tomasz Nałęcz.

Według scenariusza

Jak to wszystko wygląda? Od zamiany Kwaśniewski/Kaczyński są specjalne procedury, które ustalają co, jak i kiedy. – Pamiętaliśmy dość szorstkie przejęcia urzędu między Lechem Wałęsą a Aleksandrem Kwaśniewskim, gdzie w tle byli Mieczysław Wachowski i Marek Ungier – przypomina Elżbieta Jakubiak, szefowa gabinetu Lecha Kaczyńskiego.

– Tam nie było żadnych ustaleń, po prostu jedni wyszli, drudzy weszli. Mając te doświadczenia umówiliśmy się, że spiszemy scenariusz przejęcia – dodaje. Dlatego razem z Pawłem Kowalem, szefem gabinetu Kwaśniewskiego Waldemarem Dubaniowskim i szefem protokołu Tomaszem Orłowskim przygotowała scenariusz.

Bez tarć

Wszystko przebiegało w rzeczowej i przyjaznej atmosferze. Pewnie w dużej mierze dzięki temu, że Kwaśniewski nie przegrał wyborów, tylko wyczerpał limit kadencji. – Ustaliliśmy jak będzie wyglądała obecność prezydenta Kwaśniewskiego w dniu zaprzysiężenia, na których częściach tego dnia będzie obecny i w którym momencie nastąpi przekazanie władzy – relacjonuje Elżbieta Jakubiak.

Problemów nie było też ze sferą mniej oficjalną, czyli prezydenckimi apartamentami. – Państwo Kwaśniewscy wyprowadzili się wcześniej, nie było z tym żadnego kłopotu. Ustalono, że państwo Kaczyńscy zamieszkają w tych samych apartamentach prezydenckich. Zrobiono tylko mały odświeżający remont, malowanie, wymiana sprzętów, wstawienie kilku osobistych mebli – mówi naTemat była szefowa gabinetu Lecha Kaczyńskiego.

Temperament Wałęsy

Nie zawsze było tak kolorowo. Wspomniana już przez Elżbietę Jakubiak zmiana władzy Wałęsa/Kwaśniewski pełna była drobnych złośliwości. Lech Wałęsa nie tylko nie powitał swojego następcy w Pałacu Prezydenckim, ale też niewiele tam zostawił. Pierwszego dnia urzędowania Kwaśniewski siedział na krześle, bo fotel Wałęsa zabrał do Gdańska. Ustępujący prezydent zabrał też ze sobą zatyczki z wanny.

Teraz takich scen nie ma się co spodziewać, bo temperament Bronisława Komorowskiego mocno odbiega od zapalczywości lidera pierwszej „Solidarności”. I dobrze, bo po ostrej kampanii potrzeba trochę ciszy wokół prezydentury.

Kamil Sikora

Więcej postów