Najwyższa Izba Kontroli w swoim najnowszym raporcie ostro krytykuje politykę prorodzinną rządu. Według NIK, polska polityka w tej kwestii „praktycznie nie istnieje”, a działania, które są w podejmowane, przypominają doraźne gaszenie pożarów, a nie długofalową i przemyślaną strategię.
NIK nie zostawia na polityce prorodzinnej kolejnych rządów suchej nitki. Pomysły rządzących na to, żeby zapewnić rodzinom większy komfort i wsparcie są, zdaniem urzędników Izby, jedynie pozorowaniem prawdziwych działań. – Rozwiązania proponowane przez kolejne rządy – m.in. becikowe, ulgi od podatku za dzieci, roczny urlop macierzyński – mają charakter doraźnych akcji i nie poprawiają sytuacji w znaczący, zauważalny sposób – piszą w raporcie.
NIK wypomina politykom, że zamiast jednej koncepcji polityki rodzinnej, działania są rozproszone, a każde ministerstwo po swojemu realizuje swoje pomysły na poprawę sytuacji polskich rodzin, co w efekcie, zamiast pomagać, potęguje chaos i nie wpływa korzystnie na realizację prorodzinnych zadań.
– Nie ma jednego kompleksowego opracowania, określającego strategiczne cele tej polityki i opisującego niezbędne narzędzia do ich osiągnięcia. Zagadnienia polityki prorodzinnej rozproszone są w wielu odrębnych dokumentach strategicznych. Wszystkie przedstawiają politykę rodziną jako priorytet, ale żaden nie traktuje jej całościowo – alarmują pracownicy Izby.
W raporcie sporo miejsca poświęcono wydatkom przeznaczonym na politykę rodziną. Okazuje się, że i tutaj politycy mogą mieć sobie sporo do zarzucenia. Jak zauważa NIK, na ten cel idzie co roku ok. 2 proc. PKB – dokładnie tyle samo, ile przeznaczamy na obronność. Środki są jednak marnowane i nie przyczyniają się do poprawy sytuacji polskich rodzin: „w żaden zauważalny sposób nie przekłada się to ani na wzrost liczby urodzeń, ani na rozwój rodzin” – pisze NIK.
Dominika Majewska