Katolicki święty i geniusz zarządzania: od nich pochodzi Unia Europejska

Czy można ustalić dzień narodzin Unii Europejskiej? Chyba najwłaściwsza byłaby czerwcowa data sprzed 63 lat. Przypomnijmy okoliczności.

 

Pamięć o krzywdach zaznanych od III Rzeszy czyniła w końcu lat 40. niezwykle trudnym myślenie o Europie narodów. W tym czasie mnożyły się koncepcje, jak rozbić i pomniejszyć potencjał Niemiec. Takie myślenie było szczególnie silne we Francji. Tam na trwający już kilka generacji konflikt francusko-niemiecki patrzono w dużej mierze jako na bój o to, kto panował będzie nad produkcją stali i wydobyciem węgla w rejonie Renu.

Bogate złoża węgla znajdowały się po wschodniej stronie tej rzeki. Dzięki dwu zagłębiom węglowym, w regionie Ruhry i w kraju Saary, Niemcy przed I wojną dysponowały sześciokrotnie większą ilością tego surowca niż Francja. Ta jednak dysponowała w nieodległej od Renu Lotaryngii złożami rudy żelaza. Doktryny polityczne obu krajów zakładały, że dla osiągnięcia mocarstwowej pozycji w skali Europy niezbędne jest władanie zarówno Lotaryngią, jak i krajem Saary. Dlatego oba te terytoria kilkakrotnie przechodziły z rąk do rąk. Francja nigdy nie zapomniała, że Niemcy mogły zbudować swoją potęgę, opierając się na wydobyciu rud ze złóż z odebranych w 1871 r. terenów Francji. Z kolei po I wojnie, na mocy postanowień traktatu wersalskiego, Lotaryngia powróciła do Francji, a zagłębie Saary oddane zostało na 15 lat pod militarną i gospodarczą kontrolę francuską. W 1940 r., po podboju Francji, Niemcy przyłączyli ponownie sporne terytoria do III Rzeszy. Po II wojnie światowej Lotaryngia powróciła do Francji, zaś rząd francuski wywalczył „na okres powojenny” francusko-belgijską kontrolę nad gospodarką regionu Ruhry. (Kraj Saary uznany został za normalną część terytorium Niemiec dopiero w 1957 r.!).

Kierunek refleksji nad ideą Unii Europejskiej wyznaczył były premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill, który w porywającym przemówieniu na politechnice w Zurychu 19 września 1946 r. wezwał do przełamywania stereotypów, uprzedzeń i nawyków i rozpoczęcia pracy nad stworzeniem „swego rodzaju Stanów Zjednoczonych Europy”. Podejmując tę ideę, pod patronatem i z udziałem Churchilla, 7–10 maja 1948 r. odbył się w Hadze tzw. Kongres Europy, w którym dużą rolę odegrali Brytyjczycy oraz Holendrzy i Belgowie. Uczestniczyła w nim delegacja szwajcarska, ale nie została dopuszczona delegacja niemiecka.

W trakcie Kongresu uwidoczniły się odmienne podejścia: brytyjsko-skandynawskie – proponujące kurs zintensyfikowania współpracy rządów i parlamentów krajowych, oraz kontynentalne – orientujące się na tworzenie ogólnoeuropejskich instytucji integracyjnych. Doszło do klinczu w realizacji idei europejskiej. Co prawda powołano kilka instytucji: Radę Europy w Strasburgu, Kolegium Europejskie w Brugii czy Organizację Badań nad Energią Nuklearną (CERN) w pobliżu Jeziora Genewskiego, ale główny nurt europejskiej integracji miał pójść inną drogą, bardziej praktyczną, a mniej podbudowaną ideologicznie.

Utworzenie nowego państwa niemieckiego w 1949 r. postawiło przed Francją palące pytanie: co dalej z kontrolą nad niemiecką gospodarką w Nadrenii i Zagłębiu Ruhry? Wśród francuskich przywódców i dyplomatów silne było przekonanie, że – w imię bezpieczeństwa Francji i całej Europy – należy odbudowę niemieckiej państwowości maksymalnie spowalniać. Widoczne jednak było, że to droga donikąd. Trzeba było wymyślić coś, co pozwoliłoby znaleźć inną perspektywę i odwrócić dotychczasowe cykliczne konflikty. I wtedy właśnie do ministra spraw zagranicznych Francji Roberta Schumana zgłosił się ze śmiałą ideą Jean Monnet.

Schuman i Monnet byli parą niezwykłych ludzi. Robert Schuman, urodzony w Lotaryngii w 1886 r. jako obywatel niemiecki, nabył obywatelstwo francuskie dopiero w 1919 r. (jego ojciec urodził się jako obywatel francuski, matka jako obywatelka luksemburska; w dorosłości oboje zostali obywatelami niemieckimi: ojciec przymusowo, matka przez małżeństwo). Miał niemiecką maturę, ukończone studia i doktorat w Niemczech. Był radnym miasta Metz w ramach państwowości niemieckiej. W czasie I wojny światowej został zmobilizowany i służył w niemieckiej administracji szpitalnej, ale nigdy nie założył obcego mu niemieckiego munduru (a i tak wypominali mu to hurrapatrioci). Po francusku mówił z obcym akcentem, identyfikowanym jako niemiecko-luksemburski. W czasie II wojny światowej działał aktywnie w ruchu oporu, uniknął wywiezienia do obozu koncentracyjnego jedynie dzięki przyzwoitemu zachowaniu się kilku nazistowskich urzędników. Po wojnie, w zmieniającym się kalejdoskopie rządów, był ministrem finansów i dwukrotnie premierem Francji. Był jednym z twórców Rady Europy w 1949 r. i znanym zwolennikiem idei utworzenia Ponadnarodowej Instytucji Europejskiej dla zapewnienia kontynentowi pokoju i prosperity.

Jean Monnet był młodszy od Schumana o dwa lata. Formalnie nie miał nawet matury. Był jednak geniuszem zarządzania. Większość życia spędził w instytucjach międzynarodowych lub jako doradca różnych rządów. W świecie polityki stał się znany w latach I wojny światowej, kiedy był pełnomocnikiem rządu Francji do współpracy ekonomicznej z Wielką Brytanią. Swoje zdolności oddał w służbę aliantów i podczas II wojny służył jako doradca generała de Gaulle’a, Churchilla i Roosevelta do spraw koordynacji i maksymalizacji wysiłku zbrojeniowego sprzymierzonych. Był jednym z głównych autorów tzw. Programu Zwycięstwa (Victory Program), który nadał formę organizacyjną tej pracy. Wybitny angielski ekonomista John Maynard Keynes napisał po wojnie, że świat zawdzięcza Monnetowi przyśpieszenie końca wojny o rok!

Swój plan utworzenia Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali (angielski skrót ECSC) – który był pomysłem na jednoczesne rozwiązanie dwu spraw: kontroli nad potencjalną niemiecką produkcją zbrojeniową oraz przystąpienia do budowy od podstaw instytucji zintegrowanej Europy – nakreślił na przełomie lat 1949 i 1950. Pomysł zakładał rewolucyjną nowość. Dla dobra całej Europy proponowano zrezygnowanie z pojęcia narodowego zarządzania produkcją węgla i stali i przekazanie go nowo powołanej ponadnarodowej władzy; jej urzędnicy winni kierować się obiektywnym interesem organizacji, a nie być jedynie reprezentantami swoich krajów. Plan Monneta zapewniał Francuzom wgląd w niemiecką gospodarkę, ale jednocześnie dopuszczał odwiecznego wroga, Niemców, do kierowniczych instancji gospodarki francuskiej.

Jakąż odwagą moralną i intelektualną dalekowzrocznością trzeba było się wykazać, żeby zaproponować takie rozwiązanie w pięć lat po wojnie! Schuman, który dał polityczną twarz projektowi, świadom był nowatorstwa idei. Wiedział, jak łatwo poddać krytyce ten plan, odwołując się, nawet w dobrej wierze, do poczucia patriotyzmu. Był jednak głęboko przekonany, że koncepcje Monneta są szansą dla Europy, by rozwijała się i żyła w pokoju. Czuł się odpowiedzialny za pojednanie narodów: francuskiego i niemieckiego. Zjednoczona, wspólna Europa, może nawet Państwo-Europa, to była ucieczka do przodu, historyczna szansa. W imię takich wartości gotów był zaryzykować niezrozumienie i utratę popularności.

W ciągu kilku tygodni przygotowano szczegółowe założenia planu. Organizacja obejmować miała nie tylko Niemcy i Francję, ale także Belgię, Holandię, Luksemburg i Włochy. Miała być zalążkiem nowej, zjednoczonej, wolnej od nacjonalizmów Europy. Schuman znalazł poparcie dla swej idei u kanclerza nowego państwa niemieckiego Konrada Adenauera. Grupa przygotowawcza składała się z francuskich i niemieckich ekspertów. Jak wspominał Schuman, gdy patrzył na wspólnie pracujących przy jednym stole Francuzów i Niemców, którzy spierali się o merytoryczne szczegóły, różniąc się wedle poglądów, a nie wedle narodowości, czuł radość z narodzin nowej Europy. Plan do ostatka trzymany był w tajemnicy. Francuskie MSZ rozesłało zaproszenia dla dziennikarzy na 9 maja 1950 r. na godz. 16 do Sali Zegarowej przy Quai d’Orsay, informując jedynie, że minister wygłosi przemówienie. Zwracano uwagę na symbolikę daty: piątą rocznicę zakończenia II wojny światowej.

Robert Schuman rozpoczął swoje przemówienie od stwierdzenia, że nie będzie pokoju bez istnienia Europy „zorganizowanej i żyjącej”. I od razu przeszedł do meritum: „Europa nie powstanie od razu ani w całości. Będzie powstawała przez konkretne realizacje, tworząc najpierw rzeczywistą solidarność. Zgromadzenie narodów europejskich wymaga, aby usunięta została odwieczna wrogość Francji i Niemiec: podjęte działanie musi w pierwszym rzędzie dotyczyć Francji i Niemiec. W tym celu rząd francuski proponuje rozpocząć natychmiast działania w ograniczonym, lecz decydującym punkcie. Rząd francuski proponuje umieszczenie całej francusko-niemieckiej produkcji węgla i stali pod zarządem wspólnej Władzy Najwyższej. Umieszczenie produkcji węgla i stali pod wspólnym zarządem zapewni natychmiastowe powstanie wspólnych fundamentów rozwoju gospodarczego, pierwszego etapu Federacji Europejskiej… Solidarność produkcji ukaże, że wszelka wojna między Francją a Niemcami jest nie tylko nie do pomyślenia, ale i fizycznie niemożliwa”.

Europejska Wspólnota Węgla i Stali rozpoczęła swoje funkcjonowanie 2 czerwca 1952 r. Schuman i grupa entuzjastów traktowała wspólnotę jedynie jako pierwszy etap integracji europejskiej. Szybko wystąpili z następnymi projektami: Europejskiej Wspólnoty Obronnej i Europejskiej Wspólnoty Politycznej. Opinia publiczna kontynentu nie była jednak jeszcze przygotowana na dalej idącą integrację. Odrzucano też pomysł europejskiej armii. Dominacja starych nawyków w połączeniu z siłą uprzedzeń stanowiła siłę hamującą. Dopiero po kilku latach, w 1955 r., za sprawą belgijskiego ministra spraw zagranicznych Paula Spaaka, podjęto prace nad dalszymi dwoma obszarami integracji. Ich ukoronowaniem było podpisanie 25 marca w Rzymie traktatów o powołaniu Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i Europejskiej Wspólnoty Energii Atomowej. Ze względu na ich całościowy charakter, obejmujący praktycznie całość życia ekonomicznego, traktaty rzymskie uważa się za początek istnienia Unii Europejskiej (choć samej tej nazwy zaczęto używać dopiero w latach 90.).

Schumanowi, który od 2004 roku jest kandydatem na błogosławionego w Kościele katolickim, nic już nie odbierze tytułu Ojca Europy. Warto jednak nie tylko czcić go na okolicznościowych uroczystościach, ale też pomyśleć nad przesłaniem. Odwaga obywatelska i intelektualna pierwszej powojennej generacji ojców-założycieli powinna być inspiracją dla dzisiejszych polityków szukających nowych dróg dla Europy.

Andrzej Krawczyk

Więcej postów