Kraina szpiegów pełna

Byli mocodawcy Radka i Misia przemierzają nasz kraj z gospodarczymi wizytami. No ale skoro nasze służby są do bani i o smoleńskiej prawdzie dowiadujemy się od niemieckiego wywiadu BND, to nic dziwnego, że oświecają i edukują nas obce wywiady.

 

O tym jaka jest rola Polski na arenie międzynarodowej po tych koszmarnych latach Radka co to czytał przemówienia napisane mu przez MI6, Donalda co to całował Angelę po rękach i Bronislawa co to na krzesłach stawał, nie musimy nikomu tłumaczyć. Wystarczy tylko wyłączyć TVN24 i otworzyć szeroko oczy.

Pomimo tego, że opłacamy z naszych podatków armię 10.000 bezpieczniaków w przeróżnych służbach, których nawet sam Stanisław Michalkiewicz nie może pozliczać, to ważne informacje przekazują nam albo patriotyczni kelnerzy albo zagraniczni dziennikarze, tacy jak Juergen Roth, na bazie raportów niemieckiego wywiadu BND.

Co prawda przez pewen czas mogliśmy chwalić się ogromnym sukcesem ABW w rozpracowaniu niebezpiecznej siatki terrorystów złożonej z agentów ABW i Brunona K., ale Brunona K. sąd uniewinnił i tak oto nie możemy nawet pochwalić się naszym domasznym Bin Ladenem. Została tylko nawozu kupa. Tym bardziej, że nieszczęścia chodzą parami – nasz słynny agent Aleksander Makowski parę lat temu prawie już łapał prawdziwego Bin Ladena za nogi ale mu Agencja Wywiadu odmówiła marnych 100.000 $ i przez małostkowość księgowych z Agencji Wywiadu straciliśmy kolejną okazję do zaistnienia na świecie. A co im szkodziło te 100.000 $ Makowskiemu wypłacić, to przecie nie ich pieniądze, tylko podatników?

Skoro więc jesteśmy państwem drugorzędnym, które istnieje tylko formalnie, nic dziwnego że robotę muszą odwalać u nas obce wywiady. Natura nie lubi próżni.

Powiązany z MI6 były ambasador Wielkiej Brytanii w Warszawie, Charles Crawford (zdjęcie poniżej), któremu zapłaciliśmy jako podatnicy 250.000 PLN za pisanie przemówień Radkowi Sikorskiemu (“Europa mówi Sikorskim”) odwiedził w zeszłym tygodniu Warszawę i przeprowadził kilka szkoleń w Polskim Instytucie Dyplomacji im. Ignacego Jana Paderewskiego (pid.gov.pl), który podobno szkoli naszych przyszłych asów dyplomacji.

Byla szefowa Misia Kamińskiego z izraelskiej firmy wywiadowczej PRISM STRATEGY GROUP, Barbara Fiala (zdjecie poniżej) odwiedziła zaś Katowice. Przypominamy, że Miś opuścił w popłochu PRISM w końcu stycznia, kiedy obywatele zainteresowali sprawą naszą dzielną ABW. Ale jego była szefowa radzi sobie świetnie w Polsce bez Misia, w odróżnieniu od Kopaczowej.

Całe szczęście, że obce wywiady zajmują się trochę naszą nieszczesną Polska, skoro nasze służby nic nie robią, czekając na premie uznaniowe, medale i awanse z okazji świąt narodowych i końca roku. By żyło im się lepiej.

 

Zgoda i bezpieczeństwo Państwa PO: Bond i dziewczyna Bonda

 

StanislasBalcerac

 

 

 

Więcej postów