Sąd: adwokat nie przeprosi za sadystę, kata i alkoholika

Sadysta, kat, alkoholik – takie określenia w piśmie procesowym naruszają dobra osobiste, ale charakter sprawy może uzasadniać ich użycie.

 

Taka konkluzja płynie z wyroku Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

Sąd ten rozpatrywał pozew, jaki przeciwko adwokat A.B. wniósł T.K. Mężczyzna był oskarżony o psychiczne i fizyczne znęcanie się nad swoją żoną. Kobietę najpierw w sprawie rozwodowej, a następnie w sprawie karnej reprezentowała właśnie A.B.

Jeszcze na etapie postępowania rozwodowego między mężczyzną, a panią mecenas dochodziło do sytuacji konfliktowych. Podczas jednej z takich awantur, T.K. chwycił adwokat za togę i pociągnął. Doszło do wymiany zdań, podczas której pełnomocnik powiedziała, że T.K jest alkoholikiem i zrobi wszystko, aby wsadzić go do więzienia.

Sąd Rejonowy w Pruszkowie uniewinnił mężczyznę od zarzutu znęcania się nad żoną. A.B. jako pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej, złożyła od tego wyroku apelację. Napisała w niej m.in. „Zeznania te jednak stanowią pełnowartościowy materiał dowodowy i jednoznacznie wskazują na to, kto jest ofiarą a kto katem w niniejszej sprawie”, „Gdzie indziej jak nie w Prokuraturze i Sądzie osoba prześladowana przez męża sadystą ma szukać pomocy?” oraz „Oskarżony jest alkoholikiem, wszczynającym awantury bez powodu, utrzymującym się od kilku lat pozamałżeńskie stosunki z inną kobietą”.

Takimi określeniami T.K. poczuł się urażony, i zażądał od pełnomocnik byłej już żony, pisemnych przeprosin oraz zasądzenia 30 tys. zł na cel społeczny. A.B. broniła się podnosząc, że działała w obronie interesu klientki, a swoje stwierdzenia oparła na dowodach przeprowadzonych w sprawie karnej.

Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że adwokat nadużyła wolności słowa, a użycie przez nią opisywanych sformułowań zarówno w piśmie procesowym, jak i na korytarzu sądowym było bezprawne, co uzasadniało żądanie przeproszenia.

Nie uwzględniono natomiast żądania kwoty na cel społeczny, uznając iż zachowanie T.K. wobec małżonki było naganne. W ocenie SO, pani mecenas podeszła do sprawy zbyt emocjonalnie i nieprofesjonalnie, ale jej intencją nie było naruszenie dóbr osobistych, a przekonanie sądu do racji swojej klientki.

Takiej oceny nie podzielił Sąd Apelacyjny, który zmienił wyrok w ten sposób, że oddalił powództwo.

W uzasadnieniu sąd przyznał, iż co prawda wyrażenia użyte w apelacji, a odnoszące się do powoda – „sadysta”, „kat”, „alkoholik”, jak i słowa skierowane do niego na korytarzu sądu „jesteś alkoholikiem i postaram się wsadzić się do więzienia” miały wydźwięk pejoratywny i naruszyły dobra osobiste, to jednak zdaniem sądu charakter sprawy determinował rodzaj zawartych w piśmie procesowym sformułowań i uzasadniał użycie tak daleko idących określeń. Jak podkreślono, intencją adwokat było jedynie przekonanie sądu odwoławczego do racji klientki. – Nie ma zatem podstaw do uznania, że pozwana przekroczyła granice słowa wynikające z art. 8 ustawy Prawo o adwokaturze, a tym samym jej działanie nie było bezprawne – podsumował Sąd Apelacyjny.

Warto wspomnieć, iż w uzasadnieniu powołano się na wyrok Sądu Najwyższego (sygn. IV CSK 2/06), który stwierdził, że dla oceny, czy adwokat przy wykonywaniu zawodu w konkretnej sprawie przekroczył granice wolności słowa, istotne jest to, czy jego wypowiedź wynikała z rzeczowej potrzeby uzasadnionej interesem strony. Przy ocenie zaś, czy rzeczowa obrona interesów w toczącym się postępowaniu uzasadnia określoną wypowiedź pełnomocnika strony, decydujące znaczenie ma charakter sprawy, który w znacznym stopniu determinuje celowość i potrzebę danej wypowiedzi.

Mateusz Adamski

 

Więcej postów