Ukraińska rebelia w Kresach we wrześniu 1939 r. (1)

W tym roku obchodzimy bolesne siedemdziesiąte piąte rocznice: 1. – września agresji faszystowskich Niemiec, 17. września – ukraińskiej rebelii na Kresach. O dwóch pierwszych rocznicach będzie głośno i szumnie, o tej trzeciej zapewne pamiętać będą nieliczni Polacy – a w aktualnej sytuacji Ukrainy, nasuwa to wiele refleksji.

 

1. Przeciwko Polsce z Niemcami – wrzesień 1939 

Agresję Niemiec w dniu 1 września 1939 roku Polacy przyjęli z niepokojem i wiarą w zwycięstwo. Rozczarowanie słabością polskiego wojska, zawód z postawy sprzymierzonej Francji i Anglii uświadomiły, że bitwa jest przegrywana, ale wojna trwa i wymagać będzie większej daniny krwi, niż wydawało się to na początku. 

Od zachodniej granicy atakowali Niemcy, od południa z wojskami niemieckimi szły wojska słowackie oraz dwa bataliony Legionu Ukraińskich Nacjonalistów, na wschód od Bugu wrogów było kilku. Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej byli to Sowieci, Ukraińcy, Żydzi oraz w wielu miejscowościach grupki komunistów polskich. Na Wileńszczyźnie do Sowietów, a potem do Niemców dołączyli Litwini. Na Grodzieńszczyźnie i Polesiu do Sowietów dołączyli Żydzi i białoruscy chłopi, tworzący bojówki komunistyczne.

Zdarzały się przypadki lojalności Żydów, Ukraińców czy Litwinów wobec Polaków, jednak w większości ludność polska na Kresach znalazła się w sytuacji wrogości swoich sąsiadów należących do innych narodowości.

Samo spotkanie z Armią Czerwoną nie było szokujące, wyglądem i mentalnością nie różniła się od tej sprzed 19 lat, maszerującej na Warszawę, aby „po trupie białej Polski” rozwłóczyć zarazę bolszewicką po Europie Zachodniej. Szokował terror NKWD oraz sowieckiej administracji, wzmacniany kłamstwami i obłudą. Paraliżował on nie tylko odruchy obrony, ale czynił spustoszenie w sferze moralnej i intelektualnej.

Niemożliwe stało się dla Polaków ukrywanie swojej dotychczasowej pozycji społecznej, pełnionych funkcji, wykształcenia. Zasługi owych „sąsiadów” dla służb NKWD w rozpracowaniu społeczności polskiej były ogromne i w istotny sposób przyczyniły się do eksterminacji jej elit poprzez aresztowania, egzekucje oraz zsyłki. Nikt ich do tej zdrady nie zmuszał, była to kolaboracja z okupantem sowieckim ochotnicza, spontaniczna, dokonywana często z satysfakcją. Zdumiewa, że przeciwko społeczności polskiej zjednoczyli się wówczas Żydzi i Ukraińcy. Tworzyli wspólnie „czerwoną milicję”, „komitety selrady”, razem napadali na domy i gospodarstwa Polaków, rabowali, zabijali, aresztowali, więzili, „rozkułaczali”. Zasługą ich „internacjonalistycznej” współpracy było skuteczne aresztowanie polskich elit oraz deportacje na Sybir. W wielu miejscowościach na Polesiu, a także chociażby w Szumsku i we wsi Chodak na Wołyniu, Żydzi zabronili używania języka polskiego. A gdy nadszedł czas holokaustu, to właśnie Polacy nieśli im pomoc i ratunek kosztem śmierci swoich rodzin, a nawet pacyfikacji całych wsi polskich, począwszy od pierwszego masowego mordu mieszkańców wsi Obórki w dniach 11 – 14 listopada 1942 roku, gdzie policjanci ukraińscy zamordowali 51 Polaków i wieś spalili, jako karę za „przechowywanie Żydów”. 

W wyniku ataków ukraińskich we wrześniu 1939 roku straciło życie około 6 – 8 tysięcy Polaków. Ofiarami byli zarówno zamieszkali tutaj sąsiedzi Polacy, żołnierze Wojska Polskiego usiłujący przedostać się za granicę bądź powracający do swoich domów po rozbiciu ich oddziałów, jak i cywilni uciekinierzy z Polski centralnej, których pod okupacją sowiecką znalazło się ponad pół miliona, głównie kobiet i dzieci.

Był to skutek roznieconego nacjonalizmu ukraińskiego, ale także „zwykłej” zachłanności ukraińskich chłopów rabujących Polakom dobytek. Zarówno z przyzwoleniem „swobody 3 dni” danym przez wkraczających Sowietów, jak i bez tego przyzwolenia, w warunkach anarchii w miażdżonym i deptanym przez dwóch agresorów Państwie Polskim. W poczuciu bezkarności znajdowały ujście najciemniejsze instynkty mordu, gwałtu i grabieży. 

Ponad 10 tysięcy Polaków stała się ofiarą wkraczających wojsk sowieckich, zabitych żołnierzy, policjantów i osób cywilnych oraz rozstrzelanych oficerów po wzięciu do niewoli, często przy współudziale Ukraińców i czasami Żydów.

Sowieci zagarnęli 51,6% terytorium II Rzeczypospolitej zamieszkałego przez 12 325 tys. ludności. Białorusini i Ukraińcy stanowili 45% tej ludności, Polacy 43%, Żydzi 11%, natomiast Litwini, Niemcy, Czesi i Rumuni – 1%.. Polacy stanowili większość w przyłączonych do Związku Sowieckiego województwach: białostockim (66,9%}, wileńskim (57,9%), lwowskim (57,7%), nowogródzkim (52,4%), oraz niewiele mniej w tarnopolskim (49,4% – gdzie Ukraińcy stanowili 45% ludności). Mołotow wymienił liczbę 230 tys. żołnierzy Wojska Polskiego wziętych do niewoli. „Krasnaja Zwiezda” z 17 września 1940 roku pisała o 181 tysiącach polskich jeńców wojennych, w tym: 12 generałów, 55 pułkowników, 72 podpułkowników oraz 9 227 oficerów niższych stopni.

Zbrodnie dokonane na Kresach na Polakach od 1 września 1939 roku do końca ekspatriacji ludności polskiej w 1946 roku nigdy nie zostały rozliczone. Nauka polska (PAN, wydziały historyczne uniwersytetów, IPN) nie zrobiła tego przez ponad 25 lat „wolnej Polski” , nawet na płaszczyźnie opracowań historycznych, dokumentalnych, aby dać świadectwo prawdzie i chociaż w ten sposób uczcić pamięć ofiar.

Niewielu młodych (ale nie tylko młodych) Polaków wie, ze we wrześniu 1939 roku w agresji na Polskę przy boku wojsk niemieckich udział wzięły wojska słowackie i ukraińskie. Były to oddziały współpracującego z Niemcami rządu ks. Józefa Tiso, które maszerując bez walk przez nie broniony teren Bieszczadów w Baligrodzie dołączyły już do wojsk niemieckich, oraz sformowany przez Abwehrę Legion Ukraińskich Nacjonalistów pod dowództwem członków prowidu OUN Romana Suszki i Osypa Bojdunyka. Składał się on z dwóch batalionów (kureni) i liczył około 600 żołnierzy, a jeden z jego pododdziałów dotarł aż pod Lwów. Kureniami dowodzili: por. Osyp Karaczewśkyj „Swoboda” oraz por. Jewhenij Hutowicz „Norim”. 

Ich przemarsz w Bieszczadach opisał Witold Mołodyński. „Na szlabanie, gdzie od drogi Krościenko – Ustrzyki D. odchodziła droga do Jasienia, stało kilkanaście osób miejscowych, ale byli też ludzie z uciekinierki. Okazało się, że niedaleko w siedzibie „Sokoła” (obecnie Ustrzycki Dom Kultury) zainstalował się oddział Ukraińców. Zatrzymywali oni wszystkich przechodniów, legitymowali ich, a niektórych prowadzili do budynku na dokładną rewizję zabierając im wartościowsze rzeczy, przede wszystkim biżuterię i zegarki” („Gazeta Bieszczadzka”., nr 10 z 2010 r.). Nie wiadomo, co stało się z zatrzymanymi uciekinierami. Faktem jest, że w tym czasie w okolicy nacjonaliści ukraiński dokonali kilku morderstw na miejscowych Polakach. 

„W połowie września 1939 faszyści ukraińscy z LU spalili żywcem 40 jeńców – żołnierzy Wojska Polskiego w stodole w miejscowości Bystrzyca. Maszerując na tyłach wojsk niemieckich, poprzez Sanok, Lesko, Ustrzyki Dolne i Sambor, legion dotarł do Komarna, gdzie otrzymał rozkaz natychmiastowego zatrzymania się. Po drodze dokonywali mordów polskiej ludności cywilnej oraz niszczyli polskie symbole narodowe”. 

(www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?…zbrodnie-legionu-ukrainskiego).

„Manifestacyjne powitanie wojskom niemieckim zgotowali Ukraińcy m. in. w Terce, oraz 18 września w Sanoku, na tle płonących trzech synagog podpalonych przez Niemców nocą z 16 na 17 września. Dziewczęta i chłopcy z okolicznych wiosek poprzypinali sobie niebiesko-żółte kokardy i w pochodzie z chorągiewkami i śpiewem paradowali ulicami Sanoka. U wylotu uliczki wiodącej do cerkwi barwną procesję dzieci prowadził ruski ksiądz. Powiewały żółto-niebieskie chorągwie, dziewczyna z kolorowymi wstążkami we włosach niosła na tacy chleb i sól na powitanie nowych władców świata” (Edward Zając: „Niemcy wywiesili afisze”, w: Gazeta Bieszczadzka nr 21 z 2003 r.). Nie spotkałem ani jednego przypadku, aby w prowokowanych przez Niemców już we wrześniu 1939 roku pogromach Żydów brała udział ludność polska. 

„We wrześniu 1939 roku po wkroczeniu do wsi Zahoczewie Niemcy pozwolili Ukraińcom przez 24 godziny robić z Polakami, co im się tylko podobało. Miejscowi Ukraińcy wtedy ograbili i spalili dwa polskie domy, Stanisława Lorenca i Pawła Olszanieckiego, oraz zamordowali 2 osoby: żonę Stanisława spalili żywcem w budynku a Antoniego Łopuszańskiego zakłuli nożami” (Siekierka…, s. 416, lwowskie). W Jasieniu (Bieszczady) po wejściu wojsk niemieckich, miejscowi Ukraińcy dokonali napadu na plebanię rzymskokatolicką, ograbili ją doszczętnie i zdemolowali. Proboszcz ks. Jan Kolanko zdołał ukryć się. Ukraińcy rabowali polskie gospodarstwa. Utworzona policja ukraińska więziła w piwnicy aresztowanych Polaków. Podczas przesłuchań biła ich i torturowała, w wyniku czego 2 osoby zmarły, a 15 osób odniosło poważne obrażenia.

Uzbrojone bandy Ukraińców, tworzone głównie przez bojówkarzy OUN, wznieciły rebelię na zapleczu frontu w Małopolsce Wschodniej (woj. tarnopolskie, lwowskie i stanisławowskie) oraz na Wołyniu. Atakowały nie tylko cywilną ludność polską, ale także posterunki policji, pojedynczych żołnierzy WP lub ich małe grupy, z oddziałów rozbitych już przez Niemców i wycofujących się przed Sowietami na zachód za Bóg, bądź usiłujące przedostać się przez granicę z Rumunią i Węgrami. Już wówczas szokowało niebywałe barbarzyństwo popełnianych przez Ukraińców zbrodni. W opracowanym przeze mnie „Kalendarium ludobójstwa dokonanego przez Ukraińców na Polakach w latach 1939 – 1948” (pierwsza wersja znajduje się na stronie internetowej www.stankiewicze.com/ludobójstwo/ kalendarium ) odnotowałem ponad 400 napadów dokonanych przez Ukraińców na Polaków we wrześniu 1939 roku. Biorąc pod uwagę późniejsze deportacje, ludobójcze rzezie i ekspatriację, jest to zapewne niewielka część faktycznie mających miejsce zbrodniczych akcji. 

Niemcy wkroczyli do Przemyśla 14 września., a na ich cześć bramę tryumfalną postawiła ludność ukraińska. Już następnego dnia zaproszono ks. biskupa grekokatolickiego Jozafata Kocyłowskiego i dr W. Zahajkiewicza na spotkanie z Adolfem Hitlerem w okolicy Jarosławia, który przyleciał samolotem w celu rozważenia powołania rządu ukraińskiego na obszarach położonych na wschód od Sanu. Spowodowało to manifestację w dniu 16 września na przemyskim rynku ludności ukraińskiej, deklarującej przyjaźń między Niemcami a Ukrainą, w czasie której wznoszono między innymi hasła “Sława Hitleru”. Równocześnie tego samego dnia Niemcy zaprosili na rozmowę w sprawie utworzenia rządu polskiego Wincentego Witosa. Po jego odmowie internowano go 16 września w Sądzie Grodzkim w Jarosławiu (Piotr Jaroszczak: http://www.kki.pl/pioinf/przemysl/prz_glow.html). 

W Przemyślu 27 września Niemcy powołali nowe władze miejskie z burmistrzem – sędzią narodowości ukraińskiej – dr Grzegorzem Łuczakowskim.

O świcie 17 września 1939 roku ZSRR dokonał agresji na Polskę, bez wypowiedzenia wojny, wbrew obowiązującemu do 1945 roku traktatowi pokojowemu. Było to faktycznie „wbicie noża w plecy” Polsce walczącej w wojnie obronnej z III Rzeszą Niemiecką. Granicę przekroczyło około miliona sowieckich żołnierzy, a wkrótce liczba ich powiększyła się. Ponadto Sowieci przeciwko Polsce rzucili 4,7 tys. czołgów i 3,3 tys. samolotów, a więc dwukrotnie więcej niż Niemcy 1 września. Rozpoczął się IV rozbiór Polski, jako realizacja podpisanego 23 sierpnia 1939 roku przez III Rzeszę i ZSRR paktu Ribbentrop-Mołotow. Znajdował się w nim ,,Tajny Protokół Dodatkowy”, który zobowiązywał ZSRR do zbrojnego wystąpienia przeciw Polsce w sytuacji, gdyby III Rzesza znalazła się w stanie wojny z Polską oraz zawierał dokładne określenie granicy (linii demarkacyjnej) między III Rzeszą Niemiecką a Związkiem Sowieckim – miała ona przebiegać linią rzek Narwy, Wisły i Sanu. Zapewne już 12 września do Stalina dotarła agenturalna informacja, że tego dnia na brytyjsko-francuskiej konferencji w Abbeville podjęto decyzję o rezygnacji z ataku na Niemcy, gdy to zachodni sojusznicy postanowili zdradzić krwawiącą w ciężkich walkach Polskę i złamać obowiązujące ich międzynarodowe umowy. 16 września w Moskwie podpisany został układ rozejmowy z Japonią, której wojska pokonała Armia Czerwona w bitwie 27 sierpnia. Sowieci zapewnili sobie bezpieczną granicę od wschodu i już pod koniec tego dnia do oddziałów skoncentrowanych na granicy z Polską dotarł tajny rozkaz Woroszyłowa nr 16634 o treści: „Uderzać o świcie siedemnastego”. 

Oficjalny pretekst agresji został zawarty w nocie dyplomatycznej przekazanej o godzinie 3.00 w nocy 17 września przez zastępcę Ludowego Komisarza Spraw Zagranicznych Potiomkina ambasadorowi Grzybowskiemu. Zamieszczono w niej niezgodne z prawdą oświadczenie o rozpadzie państwa polskiego, ucieczce rządu polskiego, konieczności ochrony mienia i życia zamieszkujących wschodnie tereny polskie Ukraińców i Białorusinów oraz uwalnianiu ludu polskiego od wojny. ZSRR uznał wszystkie układy zawarte uprzednio z Polską (w tym traktat ryski z 1921 r. i pakt o nieagresji z 1932 roku) za nieobowiązujące, jako zawarte z nieistniejącym państwem. Dlatego też wzięci do niewoli polscy żołnierze nie posiadali statusu jeńców wojennych. Ambasador odmówił przyjęcia noty i zażądał wiz wyjazdowych dla dyplomatów polskich. Władze ZSRR próbowały wbrew prawu międzynarodowemu (konwencja genewska dyplomatyczna) uniemożliwić opuszczenie kraju polskim dyplomatom i aresztować ich (stwierdzając utratę statusu dyplomatycznego). Polaków uratował dziekan korpusu dyplomatycznego w Moskwie, ambasador Rzeszy hr. Friedrich Werner von der Schulenburg osobiście wymuszając na rządzie ZSRR zgodę na wyjazd dyplomatów. Sowiecki ambasador w Polsce Nikołaj Szaronow wyjechał z terenu RP już 11 września. Konsul generalny RP w Kijowie Jerzy Matusiński wezwany 30 września 1939 r. przez władze sowieckie zaginął (po aresztowaniu został zamordowany przez NKWD).

Marszałek Edward Rydz-Śmigły wydał 17 września w Kutach tzw. dyrektywę ogólną treści:

„Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z bolszewikami nie walczyć, chyba w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia oddziałów. Zadanie Warszawy i miast, które miały się bronić przed Niemcami – bez zmian. Miasta do których podejdą bolszewicy, powinny z nimi pertraktować w sprawie wyjścia garnizonów do Węgier lub Rumunii”.

Legalny rząd II Rzeczypospolitej opuścił granice Polski dopiero późnym wieczorem 17 września, po otrzymaniu potwierdzonej informacji o zbliżaniu się sowieckich oddziałów pancernych do miejsca przebywania władz RP. Prezydent Ignacy Mościcki, w wydanym w Kosowie „orędziu do narodu”, określił jednoznacznie sowieckie działania wojskowe jako akt agresji. 17 września 1939 ZSRR stał się faktycznie uczestnikiem II wojny światowej jako sojusznik III Rzeszy. 

Pod Lwów jednostki sowieckie podeszły 19 września, w Piaskach pod Lublinem były 28 września. Sowieci zajmowali kolejne obszary do początku października 1939. Jednostki pancerne Armii Czerwonej w pierwszej kolejności starały się dotrzeć do granic Rzeczypospolitej z Litwą, Węgrami i Rumunią, by uniemożliwić ewakuację Wojska Polskiego.

Z części zajętych uprzednio obszarów Rzeczypospolitej Wehrmacht wycofał się do ustalonej linii demarkacyjnej i oddał zajęty obszar wojskom sowieckim (Białystok, Kobryń, Brześć, Borysław, Drohobycz oraz spod Lwowa 20 września). Lwów został po krótkim oporze w dniu 22 września poddany Armii Czerwonej przez gen. Langnera na honorowych warunkach, natychmiast przez władze sowieckie złamanych. Oficerom gwarantowano w układzie kapitulacyjnym swobodny przemarsz na Węgry i do Rumunii – zostali jednak na granicy linii oddziałów Armii Czerwonej aresztowani, wywiezieni do obozu w Starobielsku i zamordowani wiosną 1940 r. w Charkowie. 

Wraz z Armią Czerwoną polską granicę przekroczyły oddziały NKWD. Do ich zadań należało rozbicie struktur administracji II RP na kresach wschodnich oraz zorganizowanie w ich miejsce organów władzy sowieckiej. Oddziały te zajmowały budynki urzędów państwowych, banki, drukarnie, redakcje gazet, konfiskowały papiery wartościowe i archiwa. Dokonywały masowych aresztowań i często natychmiastowej egzekucji elit lokalnych według wcześniej przygotowanych list proskrypcyjnych lub według wskazań zgłaszających się do współpracy zwolenników nowej sowieckiej władzy, głownie Żydów i Ukraińców, którzy „pozakładali czerwone opaski na rękawy i tworzyli tzw. czerwoną milicję”. Tylko w okresie wrzesień – październik NKWD i „czerwona milicja” zamordowały co najmniej kilkaset osób cywilnej ludności polskiej, żołnierzy WP oraz policjantów.

Także Armia Czerwona dokonywała wielu zbrodni wojennych, mordując jeńców i masakrując ludność cywilną. Dowódca Frontu Ukraińskiego Armii Czerwonej w jednej z odezw napisał : „Bronią, kosami, widłami i siekierami bij swoich odwiecznych wrogów – polskich panów”. Największe zbrodnie popełniono w Rohatynie, Grodnie, Nowogródku, Sarnach, Tarnopolu, Wołkowysku, Oszmianie, Świsłoczy, Mołodecznie i Kosowie Poleskim. Do dramatycznych wydarzeń doszło także w Chodorowie, Złoczowie i Stryju. W wielu miejscowościach żołnierze Armii Czerwonej rozstrzeliwali wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego. Sowieci złamali postanowienia umów dotyczących złożenia broni nie tylko we Lwowie, ale także w Łucku i Włodzimierzu Wołyńskim. W Mostach Wielkich wymordowali ogniem z karabinów maszynowych nieuzbrojonych kadetów ze Szkoły Oficerów Policji, po zgromadzeniu ich na placu apelowym i odebraniu raportu od komendanta szkoły. 

W Brześciu 22 września kombrig Siemion Kriwoszein i niemiecki generał Hein Guderian odebrali wspólną defiladę oddziałów pancernych niemieckich i sowieckich. 28 września ZSRR i III Rzesza podpisały tzw. Traktat o granicach i przyjaźni, zwany też drugim paktem Ribbentrop-Mołotow, korygujący wcześniejsze ustalenia dotyczące przebiegu granicy niemiecko-sowieckiej oraz stref wpływów w krajach bałtyckich.

”W 1992 roku Rosyjskie Ministerstwo Obrony wydało w Moskwie książkę „Grif siekrietnosti snjat”, w którym podaje dokładną ilość sprzętu wojennego zdobytego we wrześniu i październiku 1939 roku w Polsce. Oto bilans: 247325 karabinów, 8566 ciężkich karabinów maszynowych, 12783 szable, 740 dział różnych kalibrów, 36 czołgów, 64 samochody pancerne, 131 samolotów oraz 4579 innych pojazdów mechanicznych. Łącznie stanowi to uzbrojenie co najmniej trzech armii polowych z 1939 roku. W oparciu o prawie 30 ośrodków zapasowych przeniesionych z centrum kraju można było zorganizować twardą obronę. Dodatkowo na wschodzie stacjonowały liczne garnizony kresowe ze znaczną ilością rezerw uzbrojenia. To na wschód wycofywały się wojska pobite przez Niemców, by zreorganizować się i podjąć na nowo walkę. Podjęcie obrony na „przedmościu rumuńskim” było jak najbardziej możliwe. Stacjonowały już tam czołgi płk Maczka, brygada zmotoryzowana oraz batalion czołgów mjr Łuckiego, liczący łącznie 50 maszyn, z których ani jeden nie oddał strzału” (www.wiadomości.wp.pl z 17 września 2008). Na przełomie września i października Niemcy posiadali zapas amunicji pozwalający im na dwa tygodnie walk. 

Więcej postów