Dramat pani Jadwigi z Sokołowa Podlaskiego: Bandyta mnie skatował, by zabrać pierścionek od męża

Zmasakrował ją. Złamał jej nos, uszkodził czaszkę, pogruchotał żebra, rozorał twarz. A wszystko dla pierścionka, który nosiła na palcu i pieniędzy, które miała w bieliźniarce. – Omal mnie nie zabił, bandyta – szepce pani Jadwiga, ukazując potwornie posiniaczone ciało. Przeżyła koszmar, gdy Jarosław B. (43 l.) pięścią ogłuszył ją przed domem, potem wciągnął do mieszkania i zaczął metodycznie katować.

To był ładny, słoneczny dzień. Po ul. Repkowskiej w Sokołowie Podlaskim, obok drewniaka pani Jadwigi (82 l.), kręciło się wielu ludzi, a sąsiedzi krzątali się w swoich ogródkach. Kobieta nie miała powodów do obaw – robiła porządki na podwórku, korzystając z dobrej pogody i nawet nie zauważyła dwóch mężczyzn, którzy do niej podeszli. Jarosław B. (43 l.) i jego kumpel Andrzej P. (49 l.) o nic nie zamierzali pytać. – Jak tylko się odwróciłam, to ten młodszy uderzył mnie pięścią w twarz. Pociemniało mi w oczach, upadłam i chyba na chwilę straciłam świadomość – opowiada starsza pani. Ocknęła się we własnym domu. Bandyta wciągnął ją tam i usiłował odebrać pierścionek. – Wyłam z bólu, a on wykręcał mi ręce, bił po twarzy i piersiach. W końcu zerwał mi z palca pierścionek i zaczął plądrować mieszkanie.

Była półprzytomna. Leżała na podłodze w kałuży krwi i bezradnie przyglądała się, jak bandyta wyciąga z bieliźniarki jej emeryturę i oszczędności – razem ponad osiem tysięcy złotych – i wybiega z domu. Kątem oka dostrzegła telefon komórkowy. Jakimś cudem złoczyńca go przeoczył, a jej udało się do niego doczołgać. Kwadrans później jej dom zaroił się od policji, a ją pogotowie zabrało do szpitala. Bandzior i jego kumpel, który podczas napadu stał na czatach, wpadli już następnego dnia. Okazało się, że to recydywiści, więc w areszcie poczekają na proces. Grozi im do 15 lat wiezienia. – A ja odzyskałam pieniądze i pierścionek. Mąż mi go ofiarował. To najcenniejsza pamiątka po nim – uśmiecha się pani Jadwiga.

SE.PL

 

Więcej postów