Trzeba uświadomić klientów, że przy taryfach dynamicznych ceny energii szybko się zmieniają i są ryzyka. Bez wiedzy i technicznych możliwości klient nie zyska, a może stracić – powiedział „Rzeczpospolitej” prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin.
– Faktycznie taryfy dynamiczne ruszą już za siedem miesięcy. Musimy jednak pamiętać, że nie będą – przynajmniej na początku – dla wszystkich, ponieważ istnieją ograniczenia techniczne. Chodzi o konieczność korzystania z licznika zdalnego odczytu – powiedział Gawin.
Drugą barierą jest brak centralnego systemu informacji rynku energii, który ruszy dopiero w lipcu 2025 r. – Jest on niezbędny, aby klient np. wiedział, kiedy i jakie są poziomy cen energii. Kluczowe są jednak liczniki, bo to ich montaż determinuje możliwość korzystania z takiego rozwiązania jak taryfa dynamiczna – podkreslił szef URE.
Wyliczył, że na koniec ubiegłego roku odsetek liczników zdalnego odczytu miał sięgnąć 15 proc., a wyniósł ledwie 7 proc. Gawin zwrócił też uwagę na ryzyka związane z taryfami dynamicznymi.
Trzeba uświadomić klientów, że ceny energii dynamicznie się zmieniają i wiążą się z tym ryzyka. Bez tej świadomości, wiedzy oraz wspomnianych już technicznych możliwości klient nie zyska, a może stracić – ostrzegł Gawin.
Kto zatem zyska? Klienci świadomi i wyedukowani. – Aby zyskać na takich taryfach, trzeba mieć możliwości przesuwania swojego największego poboru energii na czas, kiedy to cena np. w środku dnia jest najniższa. Nie każdy ma taką możliwość. Skorzystają także ci, którzy mają przydomowe magazyny energii i w ten sposób mogą tanio uzupełniać swój magazyn na resztę dnia – dodał.
Prezes URE został zapytany także o aspekty praktyczne – jak będzie wyglądać fizyczne rozliczanie energii, której cena zmienia się co 15 minut. – Jeśli na przykład nasza pralka pracuje 30 min, to przez pierwszy kwadrans będziemy rozliczani po cenie jednej takiej jednostki, a kolejne 15 min po kolejnej, już zmienionej cenie – stwierdził.
Ceny energii w 2024 r. Taryfy URE
Szef URE odniósł się również do postępowań taryfowych na 2024 r. Wskazał, że „jak co roku bazowały na komunikacji i negocjacjach między regulatorem a spółkami obrotu”.
– W toku postępowania weryfikujemy, czy wskazane przez przedsiębiorcę koszty uzasadnione, związane z dostarczeniem energii odbiorcom, nie są za wysokie. Koszty te wynikają z definicji prawa energetycznego i są to niezbędne minimalne koszty, jakie musi ponieść spółka, aby świadczyć usługi dostaw energii dla odbiorców chronionych taryfą. Zwracam przy tym uwagę, że koszty uzasadnione nie są tożsame z kosztami księgowymi – powiedział.
Dodał, że rolą przedsiębiorstwa – czyli profesjonalnego uczestnika rynku – jest zakup energii po cenie najbliższej kosztom uzasadnionym.
– Jeśli natomiast zapłaci ono, z różnych powodów, za energię w hurcie więcej niż poziom kosztów skalkulowanych przez prezesa URE na podstawie analizy sytuacji rynkowej, to jest to już biznesowa kalkulacja firm i ryzyko po ich stronie – tłumaczył.
Źródło: money.pl