Wkrótce ruszy kadrowa czystka w państwowych spółkach. Zgodnie z deklaracjami Donalda Tuska nowe władze firm mają być wyłaniani w konkursach, a ich zasady mają być jasne i transparentne dla Polaków. W pozytywny efekt tego zabiegu wątpią eksperci.
„Nieprawdziwe są doniesienia medialne, jakoby prezesów spółek miał wybierać osobiście premier Donald Tusk lub o tym w inny sposób decydować” — dementuje medialne doniesienia Ministerstwo Aktywów Państwowych (MAP). To odpowiedź na pytania money.pl o nadchodzące zmiany kadrowe w spółkach z udziałem Skarbu Państwa.
Przypomnijmy, że w pierwszej połowie stycznia tego roku taką informację podała „Gazeta Wyborcza”. Dziennik, powołując się na nieoficjalne źródło, napisał, że premier Donald Tusk miałby osobiście wybierać prezesów spółek, ale dać im wolną rękę, jeśli chodzi o wybór swoich zastępców.
Obietnica wyborcza
Taka strategia byłaby sprzeczna z wyborczą obietnicą Donalda Tuska. Premier deklarował, że osoby zajmujące najważniejsze stanowiska w państwowych spółkach mają być wyłaniane w jawnych i transparentnych konkursach.
Tymczasem zbliżają się walne zgromadzenie akcjonariuszy w spółkach energetycznych, a więc kluczowych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa i gospodarki. Pod koniec stycznia będą obradować akcjonariusze Enei i PGE, a na początku lutego Orlenu. Zgodnie z porządkiem obrad, wymienieni mają zostać członkowie rad nadzorczych tych spółek, którzy z reguły powołują członków zarządów.
Przypomnijmy, że premier Donald Tusk w wywiadzie dla trzech stacji telewizyjnych zapewniał, że zasady konkursów będą jasne i transparentne dla opinii publicznej, a także że już nikt nie będzie mógł konkursów ominąć.
Tam, gdzie państwo jest właścicielem dominującym albo kluczowym, gdzie dotyczy to bezpieczeństwa energetycznego państwa, to ja nie będę udawał, że nie będziemy mieli oczekiwań i rekomendacji. Ale i tak każdy będzie musiał przejść procedurę. To będzie procedura publiczna, ocena konkursowa — deklarował premier rozmowie z dziennikarzami TVN, Polsatu i TVP.
22 spółki, jedno ogłoszenie
Zapytaliśmy więc resort aktywów państwowych, gdzie można znaleźć ogłoszenia konkursowe. W odpowiedzi otrzymaliśmy link do strony rządowej, gdzie w zakładce dotyczącej bieżącego roku znaleźliśmy tylko jedno ogłoszenie dotyczące konkursu na prezesa Invest PV 7 Sp. z o.o. To spółka powiązana z KGHM-em, miedziowym gigantem.
Zasady przeprowadzania postępowań kwalifikacyjnych w uchwałach walnych zgromadzeń lub w statutach (umowach) spółek z udziałem Skarbu Państwa zasadniczo nie przewidują publikowania danych osób, które zgłosiły się w ramach konkursu na członków zarządu poszczególnych spółek — czytamy w odpowiedzi MAP.
Z nieoficjalnego źródła zaznajomionego ze sprawą dowiadujemy się, że premier ma akceptować przewodniczących rad nadzorczych spółek strategicznie ważnych dla gospodarki i państwa. Mowa o 22 z 135 firm nadzorowanych przez resort aktywów państwowych.
Kandydaci — zarówno na członków rad nadzorczych, jak i zarządów — mieliby przejść przez sito niezależnego komitetu nominacyjnego, rozstrzygającego konkursy na najważniejsze stanowiska w państwowych spółkach. A więc ciała doradczego działającego na wzór podobnych tworów powołanych do życia w Niemczech, Norwegii czy we Francji.
W Polsce taki komitet dopiero się formuje i ma podlegać premierowi. Komitet nominacyjny miałby być gwarantem bezpartyjności i fachowości. Zdaniem Marcina Zielińskiego, prezesa Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), jeśli nawet nastąpią jakikolwiek zmiany, to „będą fasadowe”. Będą dobrze wyglądać na zewnątrz, ale niekoniecznie będą chronić firmy przed upartyjnieniem.
Jeśli chcemy mówić o sprawnie działającym państwie i o kontroli społeczeństwa obywatelskiego nad władzą, to konieczne jest zmniejszenie liczby stołków do obsadzenia w spółkach państwowych przez polityków i ich znajomych. Konkursy powinny być jawne, nie powinniśmy się dowiadywać ani o nich, ani o werdyktach po fakcie — mówi prezes FOR.
Zachodni standard
O powołanie takiego komitetu w Polsce apelowała do nowego rządu Konfederacja Lewiatan — organizacja biznesowa zrzeszająca ponad 4 tys. firm, które zatrudniają ponad milion osób.
— Polityka rozwoju „narodowych championów” miała wzmocnić pozycję konkurencyjną polskiej gospodarki. Tymczasem osłabiła poważnie rynek wewnętrzny, psując warunki prowadzenia biznesu. Firmy państwowe i z udziałem Skarbu Państwa wykorzystują dominującą pozycję rynkową, ulegają nepotyzmowi, który ogranicza ich efektywność działania, a przede wszystkim korzystają z nieetycznego i szkodliwego połączenia funkcji właściciela i regulatora. Dlatego postulujemy wzmocnienie ładu korporacyjnego w spółkach z udziałem Skarbu Państwa poprzez stworzenie skutecznego systemu nadzoru oraz ochronę akcjonariuszy mniejszościowych — apelował Maciej Witucki, prezydent Konfederacji Lewiatan.
Formujący się komitet przy premierze ma zastąpić „Radę ds. spółek z udziałem Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych”, powołaną przez rząd Zjednoczonej Prawicy. Rzecz w tym, że komitet jeszcze nie powstał, a porządki w spółkach państwowych zaczną się lada moment.
— Jak się zmienia w Polsce władza, to zmieniają się też rady nadzorcze i zarządy spółek. Stołki w tych firmach to łupy nowej władzy, bo tam są pieniądze, którymi można obdarować wiernych współpracowników. Za poprzedniej władzy wynagrodzenia politycznych nominatów były dodatkowo „opodatkowane” na rzecz partii, co było widać po przekazywanych darowiznach. W wielką rewolucję nie wierzę — mówi w rozmowie z money.pl Marcin Zieliński.
Dodaje, że koniec końców, jak pokazują wieloletnie doświadczenia, konkursy zwykle wygrywają ci, którzy mają je wygrać. Zdaniem naszego rozmówcy jedynym sposobem na odpolitycznienie spółek jest ich prywatyzacja.
Prywatyzacja nadciąga
We wspomnianym wywiadzie Donald Tusk powiedział, że nie jest zwolennikiem dużej liczby spółek z udziałem państwa. Podkreślił, że nie zmienił zdania i chciałabym, aby państwo było obecne wyłącznie tam, gdzie to ma naprawdę strategiczne znaczenie dla państwa i dla jego bezpieczeństwa.
W tym kierunku powinien podążać rząd. Sytuacja, w której połowa sektora bankowego jest kontrolowana przez Skarb Państwa, jeśli liczyć wielkością aktywów, jest bardzo ryzykowna i niezdrowa. Czegoś takiego nie ma w żadnym innym kraju UE — dodaje Zieliński.
Zdaniem prezesa FOR udział właścicielski państwa zwiększa ryzyko kryzysu w sektorze bankowym. A tym samym w całej gospodarce.
— Gdyby spółek państwowych było mniej, łatwiej byłoby społeczeństwu obywatelskiemu śledzić nominowania do rad nadzorczych i zarządów. A obecnie stołków jest tak dużo, że nawet sami zasiadający w nich nominaci nawet nie wiedzą o tym, że w nich zasiadają, co ostatnio pokazał przypadek Anny Zalewskiej — podsumowuje prezes FOR.
Źródło: money.pl