– Przede wszystkim trzeba pamiętać, że policja w takich sytuacjach jest narzędziem. Realizuje postanowienie sądu i wykonuje polecenie swoich przełożonych – mówi Onetowi o zatrzymaniu w Pałacu Prezydenckim Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika Marcin Miksza, były naczelnik olsztyńskiego wydziału narkotykowego CBŚP, który zatrzymywał groźnych przestępców.
– To nie była zwykła uliczna interwencja i zwykłe uliczne zatrzymanie, gdy policjanci sami decydują o tym, kogo mają zatrzymać i sami oceniają sytuację, czy ktoś dopuścił się przestępstwa. Tutaj sytuacja była bardzo jasna – zaznacza.
– Zakładam, że w zatrzymaniu byłych ministrów brali udział wyżsi rangą oficerowie. W mojej ocenie wszystko odbyło się profesjonalnie, skutecznie i bezpiecznie. Policjanci nie eskalowali problemu, nie doszło do żadnych zamieszek i żadnego incydentu. Wykonali swoje czynności zgodnie z prawem. Co ważne, nie weszli sami na teren Pałacu Prezydenckiego, tylko zrobili to w asyście SOP-u (Służby Ochrony Państwa). To SOP wskazał im pomieszczenie, w którym przebywają panowie Kamiński i Wąsik – dodaje.
Zdaniem Mikszy policjanci, którzy zatrzymywali Kamińskiego i Wąsika zapamiętają tę interwencję do końca życia. – To było pierwsze w historii zatrzymanie w Pałacu Prezydenckim. W dodatku dla policjantów było to zatrzymanie swoich byłych przełożonych, bo przez lata Kamiński i Wąsik odpowiadali za policję – słyszę.
W ocenie Mikszy moment wejścia policji do Pałacu Prezydenckiego i zatrzymania przebywających tam byłych ministrów z PiS nie był przypadkowy. Stało się to, gdy kolumna prezydencka z Andrzejem Dudą wyjechała z Pałacu.
– Myślę, że policja chciała uniknąć konfrontacji z prezydentem, bo nie wiedzieli, jak się zachowa. Bali się, że może prezydent stanie w obronie byłych ministrów, zacznie zasłaniać ich ciałem, łapać za rękę. Wtedy ich zatrzymanie byłoby utrudnione, bo stanąć przeciwko prezydentowi, to byłby dla nich ogromny problem. A decyzje musiałyby zapadać bardzo szybko, także na najwyższych szczeblach i nie wiem, jak by to się skończyło – mówi Miksza.
Były policjant nie ma wątpliwości, że cała akcja była zaplanowana. – Na pewno był przepływ informacji między policją a SOP – podkreśla. – Wiadomo, że kiedy policjanci dowiedzieli się, że obaj panowie przebywają na terenie Pałacu, to obstawili wszystkie wyjścia, wyczekali odpowiedni moment, wtedy przystąpili do działań i doszło do zatrzymania – dodaje.
Miksza komentuje też sytuację z autobusem miejskim, który zablokował wyjazd Andrzeja Dudy z Belwederu . Z relacji warszawskiego ratusza wynika, że był to efekt awarii. Autobus zatrzymał się na czerwonym świetle, a potem nie mógł ruszyć.
– Jako były policjant mam swoją teorię na temat tej sytuacji. Uważam, że nie ma przypadków w pewnych sytuacjach. Jednak tylko osoby z najbliższego otoczenia służb, które planowały akcję w Pałacu, wiedzą, jak było naprawdę, czy było to dziełem przypadku, że akurat w tym miejscu i w tym czasie zepsuł się autobus, czy było to zaplanowane – uważa Miksza. – Jeżeli było to wyreżyserowane, to był to odważny plan, ale skuteczny – dodaje.
Obaj politycy trafili do aresztu śledczego na warszawskim Grochowie. Na razie nie wiadomo, czy to właśnie tam będą odbywać karę dwóch lat więzienia, czy też trafią do innych zakładów.