Orzeczenie jest prawomocne. Rozstrzygała trójka legalnych, doświadczonych sędziów: Anna Bator-Ciesielska (referent), Grzegorz Miśkiewicz i Mariusz Iwaszko. Postępowanie toczyło się z wyłączeniem jawności. Wyrok ogłoszono jawnie.
Sąd okręgowy zmienił wyrok pierwszej instancji. Uznał Kamińskiego i Wąsika winnymi. Wymierzył im dwa lata pozbawienia wolności. Na razie nie wiadomo, czy nie zawiesi kary – trwa odczytywanie sentencji wyroku. Skazanym został skrócony zakaz zajmowania stanowisk do pięciu lat.
Sprawa byłych szefów służb i ich podwładnych ciągnie się od kilkunastu lat.
W czasie, gdy Kamiński z Wąsikiem kierowali CBA, biuro postanowiło wykazać, że Andrzej Lepper, ówczesny wicepremier i szef współrządzącej z PiS Samoobrony, brał łapówki za pomoc w odrolnieniu działek na Mazurach (stąd do akcji przylgnęła nazwa „afera gruntowa”). Celem działań CBA było rozbicie Samoobrony, przejęcie części jej polityków i elektoratu przed wyborami w 2007 r. Na Leppera nic jednak nie znaleziono, a wybory PiS przegrał i oddał władzę koalicji PO-PSL.
We wrześniu 2010 r. rzeszowska prokuratura okręgowa wniosła akt oskarżenia. I w marcu 2015 r. doprowadziła do nieprawomocnego skazania kierownictwa CBA za nadużycia władzy. Kamiński i Wąsik zostali skazani przez warszawski sąd rejonowy na trzy lata więzienia, dwójka ich podwładnych na dwa i pół roku. Wszyscy dostali także dziesięcioletni zakaz zajmowania stanowisk. Sąd uznał, że fałszowali dokumenty, wyłudzali zgody na inwigilację i podżegali do korupcji.
Prokuratura oskarża, a potem broni
Polityków PiS oskarżał prok. Bogusław Olewiński. Żądał dla Kamińskiego i Wąsika kar więzienia w zawieszeniu, ale sąd orzekł surowsze kary, bezwzględne. Olewiński akt oskarżenia pisał jeszcze w Prokuraturze Okręgowej w Rzeszowie, potem awansował, dostał tytuł prokuratora szczebla apelacyjnego, został też zastępcą prokuratora okręgowego w Rzeszowie.
Za Ziobry najpierw odwołano go z funkcji, a po powrocie do prokuratury regionalnej zesłano do rejonu. Odsunięto go także od sprawy byłych szefów CBA. Prokuratura Zbigniewa Ziobry zmieniła także swe stanowisko procesowe, z oskarżyciela weszła praktycznie w rolę obrońców polityków PiS i ich podwładnych. Po ułaskawieniu byłych szefów CBA przez prezydenta, prok. Artur Terlecki z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie wnosił na rozprawie apelacyjnej o umorzenie postępowania z powodu aktu łaski prezydenta.
„Wyborcza” także przejrzała akta sprawy. Wynika z nich, że podobne stanowisko prokuratura zajęła w pismach procesowych. W odpowiedzi na apelacje oskarżycieli posiłkowych, którzy domagali się wyższych kar dla ludzi CBA, rzeszowski prokurator bronił prawa łaski jako prerogatywy prezydenta, a więc aktu „ostatecznego, niewzruszalnego, nieodwoływalnego i niezaskarżalnego w żadnym trybie”.
Jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, rzeszowska prokuratura okręgowa nadal broni byłych szefów służb. Ignoruje orzeczenia Sądu Najwyższego i domaga się umorzenia sprawy ze względu na zastosowane wobec nieprawomocnie skazanych prawo łaski.
Przypomnijmy, dlaczego mimo nieprawomocnego skazania, politycy PiS uniknęli kary.
Trybunał Przyłębskiej próbował zablokować orzekanie
Jeszcze przed uprawomocnieniem się wyroku z 2015 r. ludzi CBA ułaskawił Andrzej Duda. Opierając się na ułaskawieniu, warszawski sąd okręgowy uchylił wyrok skazujący pierwszej instancji i umorzył sprawę. Nie rozpoznano więc nigdy apelacji od wyroku pierwszej instancji. Kamiński z Wąsikiem mogli dzięki temu zostać koordynatorami służb specjalnych w rządzie PiS.
Umorzenie jednak zakwestionowano. kasacje do Sądu Najwyższego wnieśli oskarżyciele posiłkowi – m.in. rodzina Leppera. W SN skład trójkowy miał wątpliwości co do ułaskawienia osoby nieskazanej prawomocnie i skierował pytania prawne do składu siódemkowego. SN uchwałą siedmiu sędziów przesądził: ułaskawienie było bezskuteczne, bo nie można ułaskawić osoby niewinnej w świetle prawa.
Skład trójkowy SN nie mógł jednak zrealizować uchwały siódemki, bo z pomocą ministrom PiS ruszył w 2017 r. ówczesny marszałek Sejmu Marek Kuchciński (PiS). Zawnioskował do kontrolowanego przez obóz władzy Trybunału Julii Przyłębskiej o rozstrzygnięcie rzekomego sporu kompetencyjnego między SN a prezydentem w sprawie stosowania przez głowę państwa prawa łaski. TK zwlekał z rozstrzygnięciem sprawy, więc ten ruch na blisko sześć lat zablokował w SN sprawę kasacyjną byłych szefów CBA.
W lutym tego roku SN zareagował na wieloletnią obstrukcję Trybunału i odwiesił sprawę ministrów PiS. W końcu 6 czerwca „starzy” sędziowie SN – Andrzej Stępka, Małgorzata Gierszon i Piotr Mirek – rozpoznali sprawę karną: zdecydowali o uchyleniu umorzenia i przekazaniu sprawy do rozpatrzenia w drugiej instancji. W międzyczasie wielokrotnie TK próbował uniemożliwić SN orzekanie, wszystkie próby spełzły na niczym.
Najdłużej nierozpatrzone apelacje
Apelacje od wyroku skazującego funkcjonariuszy CBA leżały w sądzie od ośmiu lat. A wyrok nie podobał się ani oskarżycielom posiłkowym, ani oskarżonym.
Była doradczyni Leppera oraz brat Andrzeja Leppera (potem zastąpiła go żona) uznali wyrok pierwszej instancji za zbyt łagodny. Pełnomocnik rodziny Leppera mec. Ryszard Lubas domaga się wymierzenia Kamińskiemu i Wąsikowi czterech lat więzienia, a ich podwładnym – 3,5 roku. Podobnie wyższych kar żąda była doradczyni Leppera, którą reprezentuje obecnie przed sądem kancelaria Romana Giertycha. Kobieta domaga się wymierzenia Kamińskiemu i Wąsikowi czterech lat więzienia.
Po ułaskawieniu pełnomocnicy oskarżonych wycofywali niektóre apelacje wcześniej złożone. SN rozstrzygając o uchyleniu umorzenia i przekazaniu sprawy do ponownego rozpatrzenia zwrócił uwagę, że oskarżeni mogą ponownie przedstawić swoje stanowisko, a więc przywrócić wycofane apelacje.
W imieniu Mariusza Kamińskiego wniesiono dwie apelacje, obie zostały sporządzone przez adwokatów. W pierwszej apelacji obrońca Kamińskiego zarzucał sądowi błąd w ustaleniach faktycznych. Sąd przyjął, iż Kamiński przejawiał lekceważący stosunek do prawa i wprowadzał w błąd prokuratora generalnego i Sąd Okręgowy w Warszawie we wnioskach o zastosowanie czynności operacyjnych i kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej.
W drugiej apelacji obrońca zarzucił sądowi dowolną, wybiórczą ocenę materiału dowodowego. Sąd uznał, że Kamiński i Wąsik podejmowali decyzje samodzielnie, tymczasem – zdaniem obrony – z materiału dowodowego wynika, że decyzje konsultowano z dyrektorami zarządów, z prawnikami w CBA, zwłaszcza z Ernestem Bejdą, wtedy zastępcą szefa CBA, i Martinem Bożkiem, dyrektorem działu prawnego w CBA. Zabiegano także o porady u zewnętrznych prawników. Sąd, zdaniem adwokata, nie przeprowadził wielu istotnych dowodów: w tym nie przesłuchał sędziów, którzy wyrażali zgody na czynności operacyjne.
Kiedy funkcjonariusz może wręczyć łapówkę
W imieniu Macieja Wąsika apelację wniósł jego obrońca. Zarzucał sądowi wadliwe przyjęcie, że wręczenie korzyści majątkowej przez funkcjonariusza pod przykryciem jest możliwe tylko wtedy, gdy inne działania nie przyniosą efektów. Na tej podstawie sąd uznał, że skoro nie było poszlak o korupcji w Ministerstwie Rolnictwa, nie było też podstaw do podejmowania działań operacyjnych. Czyli wykreowano przestępstwo.
Według obrońcy niedopuszczalna jest wykładnia, że po kontrolowane wręczenie korzyści można sięgać tylko subsydiarnie. By je zastosować, wystarczy wiarygodna informacja o przestępstwie i zgoda prokuratora generalnego. Oba te wymogi – według obrony – zostały spełnione przez CBA. Adwokat Wąsika, podobnie jak obaj obrońcy Kamińskiego, wskazywał na wiele naruszeń Europejskiej Konwencji Praw Człowieka i brak „równości broni” w toku procesu.
Apelacje wnieśli także dwaj podwładni Kamińskiego i Wąsika – Krzysztof Brendel oraz Grzegorz Postek, wysocy funkcjonariusze CBA w latach 2005-07.
Źródło: wyborcza.pl