Jak pisze dziennik „Rzeczpospolita”, wciąż nie ma co liczyć na to, że za zakupy zaczniemy płacić mniej. „Pocieszające jest to, że ceny rosną nieco wolniej” – czytamy.
Analiza ponad 67,6 tys. cen detalicznych z przeszło 37 tys. sklepów wykazała, że w kwietniu codzienne zakupy zdrożały średnio o 20,4 proc. – wynika z badania UCE Research i Uczelni WSB Merito, które publikuje dziennik.
Kiedy możemy spodziewać się spadku cen w sklepach?
„Ponownie zdrożały wszystkie z analizowanych 17 kategorii – najmocniej karmy dla zwierząt, warzywa i chemia gospodarcza, najwolniej zaś produkty spożywcze, jako jedyne z jednocyfrową zmianą” – zwraca uwagę gazeta.
Były członek Rady Polityki Pieniężnej prof. Marian Noga, na którego powołuje się dziennik, przewiduje, że dynamika podwyżek cen w sklepach będzie wolniejsza. Raport o inflacji NBP z marca 2023 r. pokazuje, że do marca 2025 r. tempo wzrostu wynagrodzeń wyprzedzać będzie dynamikę przewidywanych podwyżek cen i inflacji. W tej sytuacji konsumenci muszą być przygotowani na długotrwałość wzrostu cen – powolną, ale trwającą nawet przez pięć lat – zaznacza gazeta.
Widać, że dynamika wzrostu cen spada, ale dość wolno. W naszej ocenie średnie podwyżki cen w sklepach – patrząc na całość kategorii – przez kilka, a być może nawet i kilkanaście najbliższych miesięcy wciąż będą rok do roku dwucyfrowe, poza drobnymi wyjątkami” – prognozują analitycy z UCE Research, na których powołuje się dziennik.
Według ekspertów UCE Research będziemy też co jakiś czas obserwować duże skoki cen poszczególnych towarów.
Jak zauważa „Rz”, choć niby sytuacja się uspokaja, „to cebula jest droższa w ujęciu rocznym aż o 120 proc., marchew o niemal 80 proc.„. Z kolei za papier toaletowy – jak dodaje – trzeba zapłacić ponad 60 proc. więcej niż rok temu. Według prof. Nogi „warzywa osiągnęły szczyty cenowe”. – W maju wzrost cen warzyw będzie zależał przede wszystkim od opłat za energię – dodaje.
Źródło: money.pl