Dlaczego posłowie nie chodzą na głosowania. Tłumaczenia niektórych zaskakują

Po sukcesie w kampanii wyborczej na wybrańców narodu czeka prestiż, duże pieniądze i liczne przywileje. Jednak nie wszystkim udaje się wywiązywać regularnie z podstawowego zadania posła, jakim jest zwyczajne głosowanie. „Fakt” sprawdził, komu najczęściej zdarza się je przegapiać i zapytał parlamentarzystów o wyjaśnienia. Ich wypowiedzi zaskakują! Są też tacy, którzy sumiennie wywiązują się z obowiązków.

Oficjalna strona Sejmu to kopalnia interesujących informacji. Można tam znaleźć udziału posłów w głosowaniach, od początku kadencji. To właśnie z tych danych skorzystaliśmy.

Często nie chodzą na głosowania

Posłowie nie głosują z różnych powodów. Zdarzają się przypadki losowe jak poważne choroby, np. w przypadku posłanki Katarzyny Piekarskiej, która na łamach „Faktu” opowiadała o walce z nowotworem, ale są też przypadki nieobecności, które zastanawiają. Niższe frekwencje w głosowaniach mają też ministrowie: szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i minister w kancelarii premiera Agnieszka Ścigaj, co zapewne wynika z ich dodatkowych obowiązków.

Na końcu listy z frekwencją zaledwie 66 proc. jest były wicemarszałek Sejmu, Stanisław Tyszka z Konfederacji. — Jestem teraz na każdym głosowaniu. Byłem chory, to sprawy prywatne — tłumaczy poseł. Nie chce powiedzieć, co dokładnie mu dolegało i w jakim czasie. Na końcu listy znajduje się też grupa posłów Konfederacji: Janusz Korwin Mikke (miejsce 442.), Krzysztof Bosak (miejsce 448.) i Konrad Berkowicz (miejsce 451.).

Tuż za Berkowiczem jest Grzegorz Braun, u którego frekwencja to zaledwie 72,99 proc. — Najwyraźniej umknęło Pańskiej uwadze, ile razy Marszałkowie Sejmu uniemożliwiali mi udział w głosowaniach, poprzez wykluczanie mnie z kolejnych posiedzeń pod pretekstem niezamaskowania. Jeśli szuka Pan realnego miernika mojego zaangażowania i pilności w pełnieniu mandatu, proponuję przeanalizowanie statystyk wystąpień, liczby interwencji i inicjatyw poselskich, spotkań z wyborcami czy choćby korespondencji biurowej — przekazuje poseł Konfederacji w SMS-ie.

Paweł Kukiz (frekwencja 85,3 proc.) tłumaczy, że brak głosowań może być częścią większego planu: — To, że nie głosowałem, to nie znaczy, że mnie nie było na posiedzeniach. Są różne powody, można nie wiedzieć, może to wynikać z kalkulacji politycznych — tłumaczy

Marek Sawicki z PSL ma 87,1 proc. obecności na głosowaniach. — Mam bardzo dobrą frekwencję. Praktycznie nie miałem ani choroby, ani nieobecności, ale w 2020 r., między 17 a 18 lutego było głosowanie budżetowe. To było ponad 1000 głosowań, a ja miałem gorączkę. Nie byłem w stanie się ruszyć. To była nieobecność usprawiedliwiona, miałem zwolnienie lekarskie, ale to zaważyło na statystyce — tłumaczy doświadczony polityk ludowców.

Poseł Bogusław Sonik, który ma frekwencję rzędu 89,7 proc., tłumaczy, że 90 proc. jego nieobecności jest usprawiedliwiona. — Z tego to wynika. To była przede wszystkim kwestia zwolnień lekarskich — mówi.

Poseł Andrzej Sośnierz z koła Polskie Sprawy, którego frekwencja na głosowaniach wynosi 86,7 proc., tłumaczy, że winna temu była pandemia koronawirusa.

— Ja niestety dość ciężko przechodziłem covid i w tym czasie po prostu nie głosowałem. Co wpłynęło w zasadniczy sposób na tę właśnie statystykę. Choroba nie wybiera. To mi uniemożliwiało głosowanie. Cztery razy chorowałem na covid. Dwa razy lekko i dwa razy ciężko — wyjaśnia.

Ten poseł był na każdy głosowaniu

Sylwester Tułajew z PiS może się pochwalić osiągami, których nie ma żaden inny poseł w obecnej kadencji Sejmu. Polityk z Lublina ma 100 procent frekwencji na głosowaniach. W tym czasie wziął udział w okrągłej liczbie 7500 głosowań.

To druga kadencja Tułajewa. W poprzedniej (2015-2019) wykręcił wynik 99,8 proc. i znalazł się na 9 miejscu wśród posłów o największej frekwencji.

— Podchodzę do tego z pokorą. Po to startowałem w wyborach, żeby sumiennie realizować mandat — mówi poseł.

— To moja duma. Cieszę się, że udaje się to utrzymać przez ponad 3 lata kadencji. Uważam, że obecność na głosowaniach to najważniejszy obowiązek każdego posła — mówi Tułajew w rozmowie z „Faktem”. Jak podkreśla, to podczas głosowań podejmuje się konkretne, kluczowe decyzje o tym, jak będzie wyglądać życie w Polsce.

Więcej postów

1 Komentarz

  1. „to podczas głosowań podejmuje się konkretne, kluczowe decyzje o tym, jak będzie wyglądać życie w Polsce.” – to pod warunkiem, że przeczyta się ustawy i rozumie się nad czym jest głosowanie. A i miało się szansę przeczytać ustawy przyniesione nocą na 5 min przed głosowaniem.

Komentowanie jest wyłączone.