Rząd szuka sposobu na wyjście z impasu i uwolnienie środków z UE dla Polski. Proponuje przeniesienie spraw dyscyplinarnych sędziów z Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN do Naczelnego Sądu Administracyjnego oraz daje gwarancje sędziom. Zdaniem ekspertów choć łagodzi to spór z KE, to nie rozwiązuje choćby problemu z tzw. neosędziami.
Rząd przygotował projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Ma on rozwiązać spór z Komisją Europejską i realizować tzw. kamienie milowe dzielące nas od środków z Krajowego Planu Odbudowy. PiS szuka poparcia dla tego rozwiązania.
Jak przypomina „Rzeczpospolita”, projekt zakłada zmianę w systemie dyscyplinarnym w sądach. Przewiduje przeniesienie spraw dyscyplinarnych sędziów z Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN do Naczelnego Sądu Administracyjnego.
„Dodatkowo określa gwarancje dla sędziów, że treść wydanego orzeczenia nie może stanowić przewinienia dyscyplinarnego. Zgodnie z zaleceniami Brukseli rozszerzony zostanie też tzw. test niezawisłości sędziów. Wniosek o jego przeprowadzenie będą mogły składać nie tylko strony postępowania, ale też z urzędu sam sąd” – czytamy w „Rz”.
Jednak eksperci zauważają, że choć nowelizacja łagodzi spór z KE, to budzi istotne wątpliwości konstytucyjne, na co zwraca uwagę choćby prof. Aleksander Stępkowski, sędzia i rzecznik SN.
Michał Laskowski, prezes Izby Karnej SN z kolei podkreśla na łamach dziennika, że ta nowelizacja nie rozwiązuje zastrzeżeń co do Krajowej Rady Sądownictwa i sporu o status nowych sędziów, którzy stanowią w NSA 30 proc. składów.
Od dłuższego czasu zastanawia mnie trójpodział władzy w wykonaniu PIS-ZJEP. Bo po 2015 roku ciałem ustawodawczym jest rząd, zupełnie jak za PRL. Zaś ciało ustawodawcze nic nie robi oprócz przyciskania guzików na swoich pulpitach. Czy tam posłowie się w ogóle nad czymś zastanawiają, debatują i wypracowują rozwiązania na rzecz państwa i obywateli?