Jarosław Kaczyński ogłosił, że władze państwowych spółek nie dostaną w tym roku premii. Chcieliśmy sprawdzić, czy giełdowe spółki z udziałem państwa podporządkowały się decyzji prezesa PiS. KGHM odpowiedział, że nagrody wypłacił, BOŚ – że tego nie zrobił, a JSW jeszcze nie podjęła decyzji. Inne spółki uciekają od odpowiedzi albo w ogóle nie reagują. Milczy też nadzorujące je ministerstwo Jacka Sasina.
„Zakaz premii” ogłoszony przez Kaczyńskiego był efektem publikacji Wirtualnej Polski. W połowie sierpnia ujawniliśmy, że 122 „ludzi dobrej zmiany” od początku rządów PiS zarobiło w giełdowych spółkach z udziałem Skarbu Państwa 267 mln zł. Aż 66 z tych osób zostało milionerami lub multimilionerami.
W artykule podkreślaliśmy, że to tylko wierzchołek płacowej góry lodowej. Nie sposób bowiem wyliczyć wszystkich „dobrozmianowców”, którzy trafili do władz 430 spółek z bezpośrednim udziałem państwa oraz tysięcy ich spółek-córek i spółek-wnuczek. My skupiliśmy się na 19 spółkach notowanych na giełdzie, bo one mają obowiązek ujawniać wynagrodzenia zarządów i rad nadzorczych.
Tak Kaczyński zmieniał narrację
Nasz tekst cytowało wiele tradycyjnych mediów, a lista płac krążyła w mediach społecznościowych.
Jak relacjonowali nam wówczas w nieoficjalnych rozmowach politycy PiS, partia początkowo chciała temat przemilczeć, ale gdy zaczął wypływać na spotkaniach z wyborcami, zmieniła taktykę.
3 września, podczas jednego ze spotkań odbywających się w ramach objazdu kraju, Jarosław Kaczyński próbował łagodnie rozmydlić sprawę. Mówił wtedy: „Jest taki zarzut, że nasi szefowie spółek Skarbu Państwa dużo zarabiają. Rzeczywiście dużo zarabiają, ja tego nie kwestionuję. Tylko zarabiają, biorąc pod uwagę inflację, jakieś dwa i pół raza mniej niż zarabiali ich poprzednicy z tamtej formacji [PO – przyp. red.].”
Przekonywał, że gdyby płace były niższe, spółki nie znalazłyby „fachowców od zarządzania dużymi przedsiębiorstwami”, bo poszliby pracować gdzie indziej.
Problem w tym, że wiele osób, które rządzą spółkami (także część ludzi z raportu Wirtualnej Polski), nie ma doświadczenia i kompetencji wystarczających do zarządzania czymkolwiek, a już zwłaszcza wielkimi państwowymi koncernami.
PiS nie odwoła ich jednak z posad i nie zatrudni specjalistów od zarządzania, bo – jak przyznał kiedyś rzecznik PiS Radosław Fogiel – ich „sposób myślenia o gospodarce i o zarządzaniu” jest „zupełnie sprzeczny z tym, co PiS ma w swoim programie”.
– Nasi wyborcy nie kupili tłumaczenia o wysokiej klasy specjalistach, którym trzeba dużo płacić. To było widać w rozmowach z ludźmi – mówi w rozmowie z nami poseł Zjednoczonej Prawicy.
13 września, na spotkaniu w Pruszkowie, prezes Kaczyński spróbował więc uciąć temat inaczej.
„Zabronimy w tym roku ludziom, którzy kierują spółkami Skarbu Państwa, brania premii” – zadeklarował, a sala przyjęła to oklaskami.
Chcieliśmy sprawdzić, czy giełdowe spółki, których współwłaścicielem jest Skarb Państwa, podporządkowały się woli i zakazowi lidera obozu rządzącego. Zapytaliśmy je:
– Czy wypłaciły w tym roku członkom zarządów wynagrodzenie zmienne (tzw. premie) za 2021 r.?
– A jeśli tak – kiedy zapadły decyzje o wypłacie pieniędzy?
KGHM przyznaje, że premie wypłacił. Ale prezesa już nie ma
Z 19 spółek, do których wysłaliśmy pytania, tylko jedna – Bank Ochrony Środowiska – stanowczo stwierdziła, że „wynagrodzenie zmienne za 2021 rok nie zostało wypłacone członkom zarządu”. Nie chciała jednak odpowiedzieć, czy bank podjął w tej sprawie jakąś decyzję (np. że premie za 2021 r. w ogóle nie zostaną wypłacone albo że zostaną wypłacone w kolejnych latach).
Jastrzębska Spółka Węglowa poinformowała z kolei, że „nie podjęto decyzji w sprawie wypłaty zarządowi wynagrodzenia zmiennego”. Nie ujawniła jednak, kiedy taka decyzja ma zapaść.
Jedyną spółką, która przyznała, że „wypłaciła wynagrodzenie zmienne za 2021 rok członkom zarządu” jest KGHM Polska Miedź.
Biuro prasowe KGHM nie odpowiedziało nam, kiedy podjęto decyzję w sprawie wypłaty nagród. Tłumaczyło tylko, że są one wypłacane „pod warunkiem realizacji celów zarządczych, po zatwierdzeniu sprawozdania zarządu z działalności spółki oraz sprawozdania finansowego spółki za rok ubiegły, oraz udzieleniu członkowi zarządu absolutorium”.
Symptomatyczne, że do wypłaty premii przyznała się tylko spółka, której prezes – Marcin Chludziński, tydzień przed udzieleniem nam odpowiedzi przez KGHM, został niespodziewanie odwołany z funkcji. Wcześniej uchodził za dobrze umocowanego. Do 2015 r. był prezesem Fundacji Republikańskiej, która jest dziś zapleczem kadrowym PiS. W KGHM zatrudnił wielu działaczy obozu rządzącego. A w czasie pandemii koronawirusa – jak przypominał Mateuszowi Morawieckiemu i jego współpracownikom w jednym z maili, które wyciekły ze skrzynki Michała Dworczyka – na prośbę premiera, „bez kwitów i filozofowania”, ściągał do Polski maseczki i respiratory.
Koncern nie informuje, jaką premię wypłacono Chludzińskiemu w tym roku (za ubiegły rok). Nie wiadomo też, jakie nagrody dostawał wcześniej, bo w sprawozdaniach finansowych spółka nie oddziela wynagrodzenia stałego od premii (podaje łączną kwotę wynagrodzenia). Według ostatniego sprawozdania, w samym ubiegłym roku Chludziński zarobił w KGHM 2,2 mln zł. W sumie, od lipca 2018 do końca 2021 r. KGHM wypłacił mu 5,645 mln zł. W tym roku – oprócz pensji i nagrody – dostanie prawdopodobnie odprawę.
Poza Chludzińskim w zarządzie KGHM pracowało w 2021 r. jeszcze siedem osób – z tego dwie tylko do wiosny, a dwie kolejne od wiosny. W październiku 2021 r.do zarządu powołano Marka Pietrzaka, według „Polityki”, jednego z najbliższych współpracowników wicepremiera Jacka Sasina. Do końca ub. roku spółka wypłaciła mu 177 tys. zł wynagrodzenia. Nie wiadomo czy i jaką nagrodę otrzymał w tym roku (za tych kilka miesięcy pracy w 2021 r).
Spółki robią uniki i zasłaniają się tajemnicą
Inne spółki, do których wysłaliśmy pytania, albo w ogóle nie zareagowały (PKN Orlen, Grupa Lotos, Energa, PZU, PKO BP, Tauron, Enea, Giełda Papierów Wartościowych, Bank Pekao, Alior Bank, PKP Cargo), albo robiły rozmaite uniki, by nie odpowiedzieć wprost.
Grupa Azoty w swoim mailu przywołała ustawę o wynagrodzeniach w państwowych spółkach, podkreślając, że „w przypadku członków zarządu przewiduje [ona] wynagrodzenie stałe oraz zmienne”. Dodała, że „wynagrodzenie zmienne wypłacane jest po zakończeniu danego roku obrotowego (za rok poprzedni) i jest wprost uzależnione od realizacji konkretnych celów zarządczych (biznesowych)”. Ale nie zdradziła, czy w Grupie Azoty cele postawione zarządowi zostały spełnione i czy w związku z tym nagrody zostały wypłacone, czy nie.
PGNiG, Polska Grupa Energetyczna i LW „Bogdanka” poinformowały, że dane o premiach i innych wynagrodzeniach wypłaconych w tym roku zostaną opublikowane w ich raportach w przyszłym roku. A do tego czasu nie mogą udzielać żadnych informacji na ten temat. PGE dodała jeszcze, że „data i treść uchwały dotyczącej wypłacenia takiego wynagrodzenia pozostaje tajemnicą spółki”.
Długą i obudowaną cytatami prawnymi odpowiedź przesłał nam Polski Holding Nieruchomości. Spółka przypomniała, że jest „emitentem papierów wartościowych” dopuszczonych do obrotu na giełdzie i w związku z tym musi zapewniać akcjonariuszom „równy dostęp do informacji rynkowej w tym samym czasie” oraz „jednakowe warunki nabywania i zbywania” akcji. A więc może udostępniać publicznie tylko te informacje, które zostały już podane wcześniej w ogólnodostępnych raportach giełdowych spółki. A informacje, które dotąd nie były podawane w raportach – jak te, dotyczące wypłaty premii – stanowią „prawnie chronioną przez Spółkę tajemnicę jej przedsiębiorstwa”.
Dlaczego KGHM, BOŚ i JSW, choć także są notowane na giełdzie, mogły odpowiedzieć na pytania o premie, a PHN nie? I jakie znaczenie dla akcjonariuszy dużej firmy ma to, czy wypłaciła ona premie, które byłyby kropelką w jej budżecie? Nie wiadomo.
Ból głowy Sasina
15 września premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że o realizację deklaracji Jarosława Kaczyńskiego i „wyeliminowanie premii dla zarządów spółek skarbu państwa” poprosił wicepremiera Jacka Sasina, szefa nadzorującego państwowe spółki Ministerstwa Aktywów Państwowych.
Według późniejszych doniesień medialnych Sasin miał być zdeterminowany, by deklarację prezesa PiS zrealizować.
Zapytaliśmy więc ministerstwo:
– Czy nakazało spółkom wstrzymanie wypłaty premii w 2022 r.?
– Czy przeprowadziło analizę prawną dotyczącą możliwości zablokowania wypłaty premii dla członków zarządów spółek w 2022 r.? A jeśli tak – jakie są wnioski z tej analizy?
– W ilu spółkach premie już wypłacono, a w ilu jeszcze nie?
– I czy członkowie zarządów spółek, w których premie zostały wypłacone, będą musieli je zwrócić?
Mimo wezwań, ministerstwo przez ponad dwa tygodnie nie odpowiedziało na nasze pytania.
Milczenie ministerstwa Jacka Sasina i uniki spółek, które zapytaliśmy o premie, wskazują, że obóz władzy może mieć problem ze spełnieniem deklaracji Kaczyńskiego.
Po pierwsze premie są częścią wynagrodzenia zapisaną w umowach pomiędzy spółkami a członkami zarządów. Kontrakty określają, kiedy należy im się premia i jeśli warunki zapisane w kontraktach zostały spełnione, spółka nie może – ot tak sobie – nie wypłacić należnych pieniędzy. Gdyby jednak zablokowała wypłatę, a członkowie zarządu zaskarżyliby decyzję do sądu, sąd z pewnością rozstrzygnąłby sprawę na ich korzyść.
Po drugie – nawet gdyby spółki chciały zaryzykować i wstrzymać wypłatę premii, deklaracja Kaczyńskiego padła za późno. Większość spółek nagrody za 2021 r. wypłacała bowiem latem 2022. A Kaczyński ogłosił „zakaz premii” we wrześniu.
Wszystko wskazuje więc na to, że będzie to kolejna niezrealizowana deklaracja Kaczyńskiego dotycząca państwowych spółek. Kilka lat temu, przed wyborami samorządowymi, prezes PiS ogłosił, że posad w spółkach nie będzie można łączyć z funkcjami w samorządzie. Miało to zapobiegać tworzeniu się polityczno-biznesowych sitw. Ale dziś działacze PiS powszechnie łączą te funkcje.
wiadomosci.wp.pl