– Wszystko się sprzedaje jak świeże bułeczki. Ceny, zamiast spadać, cały czas rosną – mówi Wiesław Piątek, współwłaściciel Centrum Usług Turystycznych w Rzeszowie.
Ceny tegorocznych wakacji wzrosły znacznie więcej niż inflacja, bo o 20-40 proc.
– Touroperatorzy dokładają kolejne samoloty, żeby wypełnić zapotrzebowanie na Podkarpaciu. Jest kilka samolotów do Turcji, kilka do Grecji. Latają samoloty do Albanii, Chorwacji, Bułgarii i Włoch. I mają komplety – mówi.
Wakacje 2022. Last minute nie będzie
Nie zauważył, by inflacja i wzrost cen wpłynęły na decyzje dotyczące choćby długości urlopów.
– Ludzie są zmęczeni i pandemią, i tym, co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Chcą ten wakacyjny czas wykorzystać na reset po ostatnich dwóch latach. Nie obserwujemy tendencji do skracania urlopów albo czekania na last minute. Bo last minute nie będzie. Wszystkie najbliższe loty są sprzedane. Jeżeli ta tendencja się utrzyma, przed samym wylotem ceny jeszcze skoczą – tłumaczy Wiesław Piątek.
– Sprzedajemy też wczasy w kraju i tu także nie widzimy, by klienci oszczędzali, czy rezygnowali z wakacji. Ten rok jest podobny do 2019, który był bardzo dobry dla turystyki – dodaje.
Wczasy all-inclusive w Turcji lub Grecji
Mieszkańcy Podkarpacia, którzy korzystają z biur podróży, na wakacje w kraju najchętniej wybierają morze. Ale kiedy organizują wyjazd na własną rękę, wyruszają w góry.
– Nasi klienci najczęściej wybierają zagraniczne destynacje. Przez lata przyzwyczaili się do wyższych standardów w Egipcie, Turcji czy Tunezji i doświadczenia z zagranicy przenoszą do Polski. Oczywiście, o wszystkim decydują pieniądze. A ponieważ dziś ceny wzrosły, klienci płaczą i płacą – mówi współwłaściciel CUT w Rzeszowie.
Ile trzeba zapłacić za zagraniczne wczasy nad morzem?
– Do Turcji można polecieć za 3500 zł, do Grecji za 4000 zł. Mówimy o wysokim standardzie z formułą all-inclusive z przelotem. Gdybyśmy chcieli przenieść je na Polskę, kwoty byłyby podobne lub wyższe, ale nie zawierały transportu. Jeżeli chodzi o obiekty średniego standardu w Polsce, trzeba zapłacić ok. 200-250 zł za dzień – wylicza Wiesław Piątek.
Wakacje 2022. Obozy młodzieżowe równie popularne, jak wczasy dla dorosłych
Młodzi ludzie również nie zamierzają spędzać wakacji przed telewizorem. – Wakacyjne turnusy zaczęły się sprzedawać już w styczniu. Listy na niektóre obozy młodzieżowe były zamknęliśmy w marcu – mówi Agnieszka Słocka z Biura Turystyki Barbara Travel w Rzeszowie, które w miesiącach letnich zajmuje się głównie turystyką dzieci i młodzieży.
Przedstawicielka biura przyznaje jednak, że firma obawiała się zaryzykować z szeroką ofertą. – Nie wiedzieliśmy, jaka będzie sytuacja geopolityczna, a także pandemiczna, więc zdecydowaliśmy się na nieco węższą ofertę. Dziś jednak widzimy wzrost zainteresowania. Wśród dzieci jest duży głód wyjazdów – nie ma wątpliwości Agnieszka Słocka.
Młodzież wybiera głównie Bułgarię oraz Hiszpanię, natomiast dzieci Polskę. Tradycyjnie: wybrzeże i góry.
Z jakim wydatkiem muszą się liczyć rodzice?
Za 10-dniowe turnusy w górach trzeba zapłacić ok. 1500 zł. Wypoczynek nad Bałtykiem (do 12 dni) kosztuje 1800 zł. Bułgaria na 9 dni to wydatek rzędu 1950 zł. Natomiast objazdowe programy – Hiszpania z Paryżem i Eurodisneylandem – 2500 zł. – Największą popularnością, mimo ceny, cieszy się ostatnia opcja. Myślę, że ze względu na bogaty program – mówi Agnieszka Słocka.
Letni wyjazd planuje 65 proc. ankietowanych
Z badań przeprowadzonego na zlecenie Polskiej Organizacji Turystycznej wynika, że Polacy chętniej niż w ubiegłym roku myślą o swoich wakacyjnych podróżach. Letni wyjazd planuje 65 proc. ankietowanych, co stanowi wzrost o 18 proc. w stosunku do ubiegłego roku.
Czy to dlatego, że Polacy są spragnieni wyjazdów, a może przez dwa lata zaoszczędzili na podróżach, których nie dało się zrealizować?
– Na pewno te dwa czynniki mają wpływ na to, jak wyglądają nasze plany wyjazdowe. Jest to trochę odłożony popyt. A z drugiej strony po dwóch latach zamknięcia potrzebujemy podróży, żeby oczyścić głowę i zapomnieć o trudnych – nie tylko dla turystyki – czasach – mówi Przemysław Marczewski, specjalista ds. komunikacji w Polskiej Organizacji Turystycznej. – Warto też zwrócić uwagę na badania, które przeprowadziła Europejska Komisja Podróży. Wynika z nich, że Polacy są najbardziej chętnym do podróży narodem w Europie. 87 proc. z nich deklaruje, że wyjedzie gdziekolwiek. Prześcigamy w tym zarówno Hiszpanów, jak i Włochów czy Niemców – dodaje Marczewski.
Polscy turyści nie zamierzają też specjalnie oszczędzać na wakacjach.
– Z naszych badań wynika, że ponad połowa Polaków zamierza wydać około 2 tys. zł na osobę. Nie będą zaciskać pasa, ale liczą się z tym, że będzie drożej – mówi Przemysław Marczewski.
Zresztą tak jak w innych krajach. Wyższe są ceny paliwa lotniczego, waluty niestabilne, a inflacja dotyka nie tylko Polskę, ale też kraje europejskie i pozaeuropejskie.
Jak wakacje w Polsce, to nad morzem
Jak podaje POT, blisko trzy czwarte (71 proc.) zapytanych osób planuje wakacje w kraju, 19 proc. chce spędzić urlop za granicą, a tylko co dziesiąty jeszcze nie wie, gdzie się uda w podróż.
Najwięcej spośród tych, którzy zdecydowali się na wyjazd krajowy, ma zamiar odpoczywać nad morzem (41 proc). Popularne (27 proc. ankietowanych) będą także wakacje w górach oraz nad jeziorem (16 proc.). Co 20 badana osoba planuje wyjazd do innego miasta. Aż 37 proc. wyjeżdżających z dziećmi zamierza skorzystać z Polskiego Bonu Turystycznego.
Odbicie branży turystycznej po pandemii
Branża turystyczna liczy, że w tym roku w końcu się odkuje po kryzysie.
– Jeśli chodzi o turystykę krajową, możemy być umiarkowanymi optymistami. Pokazał to zeszły rok, kiedy lipiec był lepszy niż ten sam miesiąc w 2019 r. Natomiast trzeba się liczyć z tym, że turystów zagranicznych będzie mniej – zauważa Przemysław Marczewski i dodaje: – Cieszymy się, że Polacy chcą wypoczywać w kraju, ale branża turystyczna nie odrodzi się, jeśli nie będziemy mieli w sektorze turystycznym obu grup, czyli turysty zagranicznego i krajowego.
wyborcza.pl