Z publicznych pieniędzy pokryto koszty wizyty Antoniego Macierewicza w USA w listopadzie 2019 r. Zdaniem opozycji impreza była prywatna, a polityk powinien zwrócić pieniądze. Z analizy, której dokonała „Rzeczpospolita”, wynika, że był to jeden z najdroższych wyjazdów zagranicznych posłów w tej kadencji Sejmu, które zostały sfinansowane z publicznych środków.
Były minister obrony narodowej w listopadzie 2019 r. odwiedził Orchard Lake w stanie Michigan w USA. Antoni Macierewicz wybrał się tam na VI Zjazd Klubów „Gazety Polskiej” z USA i Kanady. To jeden z najdroższych wyjazdów zagranicznych posłów w tej kadencji Sejmu, które zostały sfinansowane z pieniędzy publicznych — wynika z analizy „Rz”.
„Wśród wyjazdów indywidualnych uwagę przykuwa ten z udziałem Macierewicza. Bilety kosztowały niemal dokładnie 14 tys. zł, co sytuuje je w czołówce najdroższych. Nieliczne inne wyjazdy kosztowały więcej. W lutym 2020 r. za 20,3 tys. zł poleciał do Waszyngtonu w USA poseł KO Arkadiusz Marchewka, a w tym samym czasie wizytę w tym mieście złożył polityk PiS Kacper Płażyński, co kosztowało 14,4 tys. zł. Z kolei w 2019 i 2021 r. dwukrotnie do Mongolii poleciała wicemarszałek Sejmu Małgorzata Gosiewska z PiS, na co wydatkowano 25,7 tys. oraz 14,4 tys. zł” — wylicza „Rzeczpospolita”.
Dlaczego zatem uwagę dziennika przykuwa ten konkretny wyjazd z udziałem Macierewicza? Wymienione wcześniej wizyty miały cele polityczne. „Inaczej było w przypadku Macierewicza. Charakter imprezy, w której wziął udział, można uznać za prywatny” — zauważa dziennik.
W swojej analizie wyjazdu byłego szefa MON „Rzeczpospolita” zwraca uwagę na fakt, że „Gazeta Polska” jest tygodnikiem, wydawanym przez prywatną firmę. Dlatego poseł KO Dariusz Joński uważa, że Macierewicz nie powinien dostać zwrotu kosztów przelotu i przyznaje, że wizytę oceniłby inaczej, gdyby odbyła się na zaproszenie ambasady czy którejś z organizacji polonijnych.
Innego zdania jest Antoni Macierewicz, który twierdzi, że do USA poleciał jako marszałek senior. Podkreśla, że Polonią zajmuje się jako polityk od 30 lat, a duża część aktywności polonijnej odbywa się w amerykańskich i kanadyjskich klubach „Gazety Polskiej”.
Również Centrum Informacyjne Sejmu przekonuje, że wizyta „nie miała charakteru prywatnego”, a poseł zgodnie z zarządzeniem marszałka Sejmu zwrócił się z prośbą o pokrycie kosztów przelotów, diet oraz ubezpieczenia.
„Problem w tym, że wspomnianym wicemarszałkiem był partyjny kolega Macierewicza Ryszard Terlecki. Wątpliwości mogą też budzić wyjaśnienia o chęci spotkania z Polonią, bo program zjazdu oprócz spotkań otwartych przewidywał też zamknięte, tylko dla klubowiczów tygodnika” — podkreśla „Rzeczpospolita”.