Skąd wziął się Przemysław Czarnek? Dlaczego ma takie kontrowersyjne poglądy? Kto sprawił, że naukowiec KUL został najpierw wojewodą, a następnie konstytucyjnym ministrem? Byliśmy w Goszczanowie, miejscowości, w której dorastał przyszły ideolog Prawa i Sprawiedliwości. Prześledziliśmy również jego początki w polityce.
Do listopada zdecydowana większość nauczycieli z województwa łódzkiego nie miała pojęcia, że ich minister ma cokolwiek wspólnego z ich regionem. Czarnek, powszechnie kojarzony z Lublinem, jako miejsce urodzenia w 1977 r. ma wpisane wielkopolskie Koło, ale do 15. roku życia wychowywał się w gminie Goszczanów. Wtedy wchodziła ona w skład województwa sieradzkiego, teraz to jedna z najbardziej wysuniętych na zachód części Łódzkiego.
Nagłośnienie miejsca dzieciństwa ministra edukacji to sprawa Krzysztofa Andrzejewskiego, wójta Goszczanowa. W Narodowe Święto Niepodległości 2021 wręczył on Czarnkowi akt honorowego obywatelstwa swojej gminy. Wkrótce regionalne media opisały niespotykaną solidarność wobec tego pomysłu. Wprawdzie projekt uchwały o honorowym obywatelstwie zaproponował Andrzejewski – wystawiony w wyborach samorządowych 2018 r. przez PiS – ale radni gminy poparli go jednogłośnie. Także ci wyłonieni z list PSL oraz SLD Lewica Razem. Wójt uzasadniał projekt m.in. rozsławianiem gminy przez Czarnka, zaś radni niepisowscy dorzucali argument o rodaku – z małej wsi – który mimo to osiągnął tak wiele.
Do grona dumnych z rozsławiania gminy przez Czarnka należy Aleksandra Maryniaczyk, nauczycielka przyrody i biologii oraz dyrektor Szkoły Podstawowej im. św. Jana Pawła II w Goszczanowie. Święty patronuje podstawówce od czerwca 2021 r. (wcześniej – zlikwidowanemu gimnazjum).
– Na uroczystość nadania imienia nasz absolwent przyjechał do Goszczanowa pierwszy raz w roli ministra. Ale wciąż uśmiechnięty, skłonny do rozmowy z każdym – wspomina Maryniaczyk. – Pewnie w wielkiej polityce są tacy, którzy chcą się z nim spierać o poglądy, ale ja nie rozumiem, jak można ministra tak po ludzku nie lubić.
Rozmodlony ministrant
Dyrektorka podstawówki z Goszczanowa, jako jedyna z obecnej kadry szkoły, uczyła w niej, gdy młody Czarnek przyszedł do pierwszej klasy.
– To było w 1984 r., ja zaczęłam tu pracę rok wcześniej. Nie kształciłam oddziału ministra, ale za to jego młodszą siostrę. Oboje mieszkali wtedy w domu, który widać z wejścia do naszej szkoły: wciąż tam stoi po drugiej stronie ulicy. Wtedy mieliśmy ponad 400 uczniów, nie prawie 200, jak teraz, ale tego chłopaka łatwo było zapamiętać. Był przystojny i wysoki. I przede wszystkim zdobywał świetne oceny: same piątki i szóstki. Do tego co roku wzorowy z zachowania, a żeby otrzymać taki stopień, uczeń musi się wyróżniać, ten działał m.in. w samorządzie – opowiada Maryniaczyk.
Sam Czarnek, wspominając czasy podstawówki, pochwalił się – podczas wizyty w jednej z łódzkich szkół katolickich w listopadzie 2021 r. – osiągnięciami w olimpiadzie matematyczno-fizycznej. Dopiero Lublin miał w pełni zrobić z niego „humanistę”.
Mocniej niż w szkolny samorząd Czarnek zaangażował się, jako ministrant, w życie parafii św. Marcina i Stanisława Biskupa w Goszczanowie.
– W tej liturgicznej służbie ołtarza czynnie byłem od szóstego roku życia – mówił, już jako wojewoda lubelski, podczas spotkania dla ministrantów i lektorów archidiecezji lubelskiej.
Szóstkę z muzyki, gdy taka ocena weszła do szkolnych not na początku lat dziewięćdziesiątych, wystawił młodemu Czarnkowi m.in. Bogumił Kaczorkiewicz, organista goszczanowskiej parafii (i wieloletni przewodniczący rady gminy), zmarły w końcówce listopada 2021 r. We wsi, pod sklepem nieopodal szkoły, można spotkać wiernych tej parafii utrzymujących, że „Przemek z ministrantów był najbardziej rozmodlony”.
Rodzice Czarnka zmarli z powodu ciężkich chorób. Ministrowi zdarza się o nich mówić podczas wizyt na „pograniczu” Łódzkiego i Wielkopolski.
– Z Kaliszem jestem blisko związany, ponieważ moja mama kończyła tutejsze liceum pielęgniarek – wspominał Czarnek w lipcu 2021, odwiedzając Akademię Kaliską.
Matka Czarnka znalazła pracę w przychodni w Goszczanowie, jednak, gdy w Polsce zaczęły się przemiany ustrojowe, otworzyła sklep „1001 drobiazgów”. Miała dwóch braci. Jeden z nich przygarnął 15-latka do Lublina, gdy ten zdecydował się na dalszą edukację w tym mieście. Z drugim z wujów Czarnek prowadził interesy, które ostatecznie nie wypaliły. W 2019 r. Mariusz P. został zatrzymany przez CBA. Obecnie Czarnek publicznie odcina się od tej znajomości i nie chce mieć z nim nic wspólnego.
Swojego ojca minister wspominał, wizytując jedną z podstawówek w powiecie ostrzeszowskim.
– Do Ostrzeszowa mój tato przyjeżdżał z proboszczem po kwiaty do grobu Pańskiego – mówił Czarnek na początku listopada 2021 r.
Ale w Goszczanowie można usłyszeć, że ojciec ministra był nie tylko kierowcą zawodowym, bo podjął się także służby w milicji. Nie trafił tam z własnej woli. Jego kariera w służbach nie trwała długo.
Turbopolskość
Wójt Goszczanowa utrzymuje, że większość mieszkańców gminy zdecydowanie popiera przyznanie Czarnkowi jej honorowego obywatelstwa.
– W gminie jesteśmy patriotami, a właśnie taką postawę pielęgnuje minister – mówi wójt Andrzejewski.
Przeciwników pomysłu wójta można we wsi spotkać, ale nie wyrażają oni swojej opinii pod nazwiskiem.
– Najbardziej zabawna jest ta „turbopolskość” tego, pożal się Boże ministra i honorowego obywatela. Bawi mnie ona, bo w Goszczanowie nazwisko „Czarnek” wzięło się od „czarnych”, czyli od naszych Turków – wspomina starsza łodzianka, od „zawsze” dojeżdżająca na letnisko do swojej goszczanowskiej rodziny, a teraz, niestety, coraz częściej na jej kolejne groby.
O chodzi z „naszymi Turkami”?
„W Goszczanowie król Władysław Jagiełło osiedlił jeńców tatarskich podarowanych mu przez księcia Witolda” – napisał w „Ziemi Goszczanowskiej. Zarysie Dziejów” Jan Czarnek, lokalny kronikarz (niezwiązany rodzinnie z ministrem).
„Osadnicy ci zajmowali się hodowlą koni. Z upływem czasu przybysze zasymilowali się, wymieszali z miejscową ludnością i na zawsze pozostali we wsi, której mieszkańców nazywa się często »goszczanowskimi Tatarami«” – sumuje Jan Czarnek (zaznaczając jednak, że ta historia oparta jest tylko na przekazach ustnych, które nie są poparte żadnymi źródłami pisanymi).
Średni uczeń
Przemysław Czarnek trafił do Lublina w wieku 15 lat. Powodem jego przeprowadzki nie była — jak powszechnie się sądzi — przedwczesna śmierć rodziców. W 2001 r. matka przegrała kilkunastoletnią walkę z nowotworem. Zmarła dość młodo w wieku 44 lat. Kilka lat później na stwardnienie rozsiane zachorował ojciec Czarnka. Odszedł w 2009 r. w wieku 54 lat.
Sprawa jest prosta — Goszczanów leży między Turkiem, Sieradzem i Kaliszem. Do każdej z tych miejscowości odległość wynosi około 30 kilometrów. Czarnek chciał uczęszczać do liceum ogólnokształcącego, a to oznaczało, że musiałby zamieszkać w internacie, bursie lub na stancji. W tamtych czasach codzienne dojeżdżanie oraz powroty ze szkoły nie wchodziły w grę.
— Już jako ministrant marzył o studiowaniu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W tamtym czasie renoma uczelni była znacznie większa niż obecnie. Jednocześnie Przemysław Czarnek chciał studiować prawo. Szansa pojawiła się, kiedy jego wujek wrócił ze studiów w Rzymie i zaczął pracować na KUL — mówi nam jedna z osób, która bardzo dobrze zna Przemysława Czarnka.
Mowa o wspomnianym już ks. prof. dr. hab. Jerzym Pałuckim, który zamieszkał w Lublinie. By zwiększyć swoje szanse na dostanie się na upragnioną uczelnię, nastolatek podjął decyzję o przeprowadzce do Lublina i rozpoczęciu nauki w renomowanej szkole. Wybór padł na II Liceum Ogólnokształcące im. Hetmana Jana Zamoyskiego. Czarnkowi pomogła w tym… olimpiada z matematyki. Znalazł się w pierwszej dziesiątce laureatów na szczeblu wojewódzkim. Zgodnie z ówczesnymi zasadami nie musiał zdawać egzaminu z matematyki i fizyki. Z resztą przedmiotów poszło mu gładko.
Jakim uczniem w liceum był przyszły szef resortu odpowiadającego za edukację?
— Ani wybitnym, ani złym. Przeważnie jego średnia ocen wynosiła około 3,8-3,9. Trzeba pamiętać, że poziom nauczania był bardzo wysoki — słyszymy od osoby, która pamięta go z czasów szkoły średniej.
Jednak na przestrzeni lat jego zainteresowanie historią i prawem stale rosło. To zasługa m.in. nauczycielki historii z liceum. Przemysław Czarnek przyłożył się do matury, na której uzyskał niemal same piątki. I to — jak lubi opowiadać w swoim środowisku — bez potrzeby brania korepetycji.
Kariera na KUL
Po zdaniu matury Czarnkowi udało się spełnić marzenie i dostał się na prawo na KUL. W trakcie swojej kariery na uczelni najpierw został stypendystą, a potem asystentem w Katedrze Prawa Konstytucyjnego.
Następnie w 2006 r. Przemysław Czarnek obronił doktorat pod kierunkiem dr. hab. Dariusza Dudka, prof. KUL. Była to rozprawa doktorska pt. “Zasady państwa prawnego i sprawiedliwości społecznej w praktyce ustrojowej III RP”. W 2015 roku uzyskał habilitację, a od 1 października 2020 r. obecnie urzędujący minister edukacji i nauki jest profesorem KUL.
W związku z tym, że Czarnek ciągle jest wykładowcą akademickim, wiele jego wypowiedzi jest krytykowanych. W czerwcu 2020 r. poseł KO Michał Krawczyk zawnioskował do rektora KUL o wyrzucenie polityka PiS z uczelni. Poszło o wystąpienie Czarnka w TVP Info, podczas którego pokazał zdjęcie z parady równości w USA, co następnie skwitował słowami: „Brońmy nas przed ideologią LGBT i skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości – mówił. – Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy wreszcie z tą dyskusją”.
To nie pierwszy raz, kiedy słowa Czarnka wywołały burzę. Jeszcze jako wojewoda lubelski miał postępowanie dyscyplinarne za stwierdzenie, że Marsz Równości jest propagowaniem „zboczeń, dewiacji i wynaturzeń”. Sprawa zakończyła się umorzeniem. Trudno się spodziewać, by macierzysta uczelnia kiedykolwiek ukarała swojego człowieka w rządzie PiS.
Włoska robota
W trakcie nauki mniej więcej od trzeciej klasy liceum Czarnek zaczął wyjeżdżać na wakacje do Włoch. Jego celem nie było wylegiwanie się na słońcu i popijanie drinków, tylko chęć zarobienia dodatkowych pieniędzy. We Włoszech pracował m.in. jako barman. Trwało to do okresu czwartego roku studiów. Później, kiedy poznał włoskich przedsiębiorców, z drugim bratem matki, wspomnianym już Mariuszem P., założył biuro podróży Mediterran Travel Sp. z o.o.
Biznes prowadzili do 2005 r. Ponieważ interes się nie kręcił, w międzyczasie w tym samym miejscu otworzyli również lubelski oddział firmy komputerowej Optimus. Czarnek łączył prowadzenie działalności gospodarczej z pracą na uczelni. Rodzinna spółka nie przynosiła dochodów, więc po kilku latach zdecydowali się ją zamknąć.
Związek z Włochami miał jeszcze jeden ogromny wpływ na przyszłość polityka PiS. To w trakcie jednego z takich wyjazdów poznał swoją przyszłą żonę. Więcej opowiedział o tym w filmie na serwisie YouTube, gdzie prowadzi kanał „Polska to nie wstyd”.
— Pracowałem w jednym hotelu, żona pracowała w restauracji w drugim hotelu. No i tam nasze oczy się spotkały. Byłem tam już trzeci lub czwarty rok z rzędu. Kasia przyjechała pierwszy raz i od razu bardzo mi się spodobała. Byłem typem nieśmiałego chłopca, więc trochę to trwało, zanim bliżej się poznaliśmy. Po powrocie do Polski zaczęliśmy się spotykać jako para — opowiada Przemysław Czarnek.
Jak słyszymy od jego współpracowników, polityk partii rządzącej nigdy nie był typem kobieciarza: — Znam tę historię. Z tego, co wiem, to Kasia pierwsza do niego podeszła i zagadała. W stosunku do kobiet zawsze był nieśmiały.
to wymyślił Przemysława Czarnka?
Wiele osób zadaje sobie pytanie — kto wymyślił Przemysława Czarnka? Wielka polityka powoli przychodziła do niego sama. Wpływ na to mieli przyszli politycy Prawa i Sprawiedliwości. W 1998 r. wojewodą zamojskim był Marek Grzelaczyk, który był dobrym znajomym wuja Przemysława Czarnka. Zaprosił ówczesnego studenta prawa KUL do współpracy przy pierwszych wyborach do Sejmiku Województwa Lubelskiego. Następnie Grzelaczyk do 2002 r. pełnił funkcję prezydenta Zamościa.
Dzięki niemu Przemysław Czarnek znalazł pracę w Urzędzie Miasta Zamościa jako asystent i pełniący obowiązki rzecznika prasowego. W trakcie swojej pracy minister poznał wielu zamojskich samorządowców oraz przyszłego posła PiS Sławomira Zawiślaka.
Poza pracą w Zamościu Czarnek angażował się w sprawy lokalne w miejscu zamieszkania. W 1999 r. zauważyła go Jadwiga Mach, ówczesna przewodnicząca rady osiedla. To właśnie ona namówiła studenta prawa do zaangażowania się w sprawy Sławina. Czarnek się zgodził i dwukrotnie startował do rady osiedla. Zarówno w 1999 r., jak i w 2001 r. mieszkańcy wybrali go jako swojego reprezentanta.
Ulotki z kandydatami do rady osiedla Sławin. Z lewej ulotka z 1999 r., po prawej z 2001 r. – Sebastian Białach / Onet
— Po prostu zauważyłam, że na naszym osiedlu pojawił się nowy mieszkaniec. Poprosiłam go, by wyraził zgodę na kandydowanie. Uważałam, że w radzie powinny być osoby młode, które są zaangażowane w życie dzielnicy. A Przemek był aktywny. Wiele razy z nim rozmawiałam, dał się poznać jako ambitny chłopak — mówi Onetowi Jadwiga Mach.
Jadwiga Mach to obecna przyboczna prezydenta Lublina Krzysztofa Żuka (PO). Należy do klubu radnych, który nosi nazwę jej pryncypała. W 2012 r. Mach, razem z ósemką innych radnych opuściła klub PiS. W ten sposób powstał „Wspólny Lublin”, który zaczął współpracę z Krzysztofem Żukiem. Na czele przewrotu stał Piotr Kowalczyk, ówczesny szef PiS w Lublinie.
W 2002 r. Czarnek bezskutecznie startował do Rady Miasta Lublina z listy KWW „Prawo i Rodzina” z poparciem Ligi Polskich Rodzin. Zagłosowało na niego zaledwie 61 osób. Z tej samej listy o mandat radnego ubiegał się prof. KUL Mieczysław Ryba, obecnie radny Sejmiku Województwa Lubelskiego i stały bywalec Radia Maryja oraz Telewizji Trwam. Ryba uzyskał 1580 głosów i dostał się do rady miasta.
— Przed decyzją o starcie pytał się mnie o zdanie. Powiedziałam mu, że warto kandydować i zbierać doświadczenie — dodaje Mach.
Radna klubu prezydenta Krzysztofa Żuka wspomina, że w tamtym okresie Przemysław Czarnek nie wygłaszał radykalnych poglądów. — Nie przypominam sobie, by jako młody człowiek radykalnie mówił o sprawach światopoglądowych. Jednak pamiętajmy, że wychowywał się w katolickim domu, później mieszkał z wujkiem księdzem i to mogło mieć na niego wpływ — tłumaczy Mach.
Natomiast niechętnie mówi o obecnej działalności politycznej Czarnka. — Mam swoje zdanie, które Przemek zna. Nie oceniam jego poglądów politycznych, ale nie wszystkie działania ministra edukacji mi się podobają. Ze względu na naszą znajomość nie chcę o tym mówić — ucina Jadwiga Mach.
Większa polityka wróciła w 2007 r., kiedy Czarnek obronił doktorat. Wymieniony wcześniej poseł PiS Sławomir Zawiślak poprosił młodego prawnika o pomoc w pisaniu interpelacji, stanowisk i projektów ustaw. Jednocześnie Czarnek udzielał tam w Zamościu porad prawnych. W końcu jego działalność tak się rozwinęła, że razem z zaprzyjaźnioną kancelarią obsługiwał kilka podmiotów prawnych.
Ulubieniec Tadeusza Rydzyka
Bez wątpienia Przemysław Czarnek jest jednym z ulubieńców mediów o. Tadeusza Rydzyka. Związek ten wynika z faktu, że w przeszłości pracował też w Fundacji Servire Veritati Instytut Edukacji Narodowej w Lublinie. Organizacja została założona m.in. przez duchownego z Torunia. Jak się okazuje, ta znajomość bardzo mu się opłaciła, ponieważ to był jeden z czynników decydujących przy wyborze wojewody lubelskiego w 2015 r.
Według naszych informacji po wygranych wyborach w 2015 r. PiS miał ogromny problem z wybraniem odpowiedniej osoby na funkcję wojewody lubelskiego. — Wszyscy, którzy mieli zostać posłami, trafili do Sejmu. I był problem. Bardzo długo zastanawiano się, kto będzie wojewodą — mówi nam nasz informator z PiS, który chce zachować anonimowość.
Za kandydaturą Czarnka mocno lobbował poseł Sławomir Zawiślak, ale rozmowy toczyły się dwutorowo. Naukowca z KUL mocno wspierało środowisko Klubu Inteligencji Katolickiej, które jest silnie związane właśnie z Radiem Maryja. Był jeszcze inny czynnik, który miał spory wpływ na ten wybór.
— Odbyło się wewnętrzne głosowanie posłów PiS, którzy przedstawili swoje kandydatury na stanowisko wojewody. Przemysław Czarnek zajął drugie miejsce. Najwięcej punktów dostał Robert Gmitruczuk, który został wicewojewodą — mówi nam nasz rozmówca z PiS.
Lex Czarnek
Czas pokazał, że fotel wojewody lubelskiego był dla Przemysława Czarnka prawdziwą trampoliną do wielkiej polityki. W wyborach parlamentarnych w 2019 r. startował z drugiego miejsca na liście i zrobił najlepszy wynik w historii okręgu lubelskiego. Jako poseł dał się poznać z kolejnych kontrowersyjnych wypowiedzi i ciętych ripost.
W październiku 2020 r. prezydent Andrzej Duda powołał go na ministra edukacji i nauki. Obecnie były wojewoda lubelski forsuje kontrowersyjny projekt reformy oświaty, który zyskał miano lex Czarnek i wprowadza do szkół przedmiot historia i teraźniejszość. Z opublikowanej podstawy programowej wiemy, że uczniowie szkół ponadpodstawowych będą się uczyć o neomarksizmie, katastrofie w Smoleńsku, rewolucji seksualnej i kontrowersyjnych ideologiach UE.
— Uczniowie będą uczyć się historii do 2015 r. To, co wydarzyło się po 2015 r., to już nie historia, tylko całkowita teraźniejszość. Historię trzeba omawiać z jakiejś perspektywy czasowej. Trudno, żebyśmy teraz opisywali sukcesy Prawa i Sprawiedliwości na kartach podręczników szkół ponadpodstawowych. Niech to opiszą nasi następcy — mówił Onetowi Przemysław Czarnek.
Czy sztandarowy pomysł Przemysława Czarnka wejdzie w życie? Obecnie ustawą zajmuje się Senat. Pojawiają się nieoficjalne informacje, że sporo uwag do nowych zapisów ma para prezydencka, która chce się spotkać z szefem MEiN.