Trybunał rusza z odsieczą dla fundacji Rydzyka?

v

W grudniu Trybunał Przyłębskiej oceni, czy konstytucyjny jest przepis, który jest podstawą aktu oskarżenia wobec fundacji Lux Veritatis. W składzie orzekającym doszło do nieoczekiwanej zmiany – sprawozdawcą będzie Krystyna Pawłowicz.

15 grudnia kontrolowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny może zdecydować o faktycznym końcu jawności w Polsce. Tego dnia będzie ocenianych kilka kluczowych przepisów ustawy o dostępie do informacji publicznej. Jeśli zostaną uznane za niekonstytucyjne, obowiązująca od 20 lat ustawa zostanie praktycznie wysadzona w powietrze. Sprawę przed TK zainicjowała w lutym Małgorzata Manowska, pierwsza prezes SN. Wyrok TK będzie miał fundamentalne znaczenie nie tylko dla obywateli czy mediów.

Może odegrać kluczową rolę w procesie karnym zarządu Lux Veritatis. Sprawa fundacji toczy się w pierwszej instancji przed Sądem Rejonowym dla Warszawy-Woli i jest już na ukończeniu. Na ławie oskarżonych zasiadają ojciec Tadeusz Rydzyk, a także Jan Król oraz Lidia Kochanowicz-Mańk. Postępowanie przeciwko nim zainicjowało stowarzyszenie Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Złożyło prywatny akt oskarżenia w sprawie nieudostępniania przez fundację ojca Rydzyka informacji publicznej na temat rządowych dotacji sprzed roku 2016.

Organizacja dwukrotnie składała w tej sprawie zawiadomienia do prokuratury. Bez skutku: kończyło się na odmowach wszczęcia. Stowarzyszenie wniosło więc prywatny akt oskarżenia oparty na art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Zgodnie z nim kto wbrew ciążącemu obowiązkowi nie udostępnia informacji publicznej, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.  Kluczowy przepis karny  Art. 23 to przepis pozwalający karać za przestępstwo nieudzielenia informacji publicznej. I to właśnie tego przepisu dotyczy istotna część wniosku pierwszej prezes SN skierowanego do Trybunału kontrolowanego przez PiS.

Wiedzą to obrońcy Lux Veritatis i prokuratura, które domagały się zawieszenia postępowania z powodu sprawy przed TK. W kwietniu Sąd Rejonowy dla Warszawy-Woli odmówił zawieszenia. Obrońcy i prokuratura wnieśli zażalenia. Sąd Okręgowy w Warszawie w czerwcu podtrzymał odmowę zawieszenia.

– Sprawa przed TK zawisła nie przez przypadek. Dla członków zarządu Lux Veritatis jest jak prezent, który spada z nieba – ocenia Szymon Osowski, prezes stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska. Dziwna zmiana składu i sprawozdawcy  Trybunał Julii Przyłębskiej ma rozpoznawać wniosek Manowskiej w składzie pięcioosobowym. Sprawozdawcą jest Krystyna Pawłowicz. Obok niej orzekać będą: Stanisław Piotrowicz, Bartłomiej Sochański, Michał Warciński i Wojciech Sych (jako przewodniczący).

Tyle że początkowo w składzie nie było Pawłowicz, tylko Julia Przyłębska, która miała być też sprawozdawcą. Doszło jednak do zaskakującej zmiany. 

– Postępowanie toczy się przed określonym składem, co do zasady niezmiennym. Jeśli z jakiego powodu następuje zmiana składu, to praktycznie postępowanie powinno toczyć się od początku. Nie przypominam sobie zresztą zmian składu, gdy miałem okazję w imieniu Prokuratury Generalnej stawać przed TK. Nie kojarzę żadnego takiego przypadku – ocenia Wojciech Sadrakuła, prokurator Prokuratury Generalnej w stanie spoczynku, współautor wielu wniosków prokuratury do TK. Jego zdaniem niedopuszczalna jest zmiana składu w sytuacji, gdy skład podejmował już jakieś działania, np. niejawne.  „To zaprzeczenie sprawiedliwości” Według naszych źródeł miejsce Przyłębskiej jako sprawozdawcy zajęła Pawłowicz w lipcu. Zmiana nie została uzasadniona. Jeden z naszych rozmówców wskazuje, że zmiana sprawozdawcy w toku postępowania to rzecz niecodzienna.

– A już zmiana sprawozdawcy nie wewnątrz składu, ale poprzez wskazanie osoby spoza składu nie mieści mi się w głowie – mówi doświadczony prawnik.  Zapytaliśmy TK: Dlaczego zmieniono skład? Na jakiej podstawie wprowadzono do składu akurat Pawłowicz i czemu to jej przydzielono rolę sprawozdawcy? Nie otrzymaliśmy dotąd odpowiedzi.  Zgodnie z przepisami sędziów do składu orzekającego – w tym przewodniczącego składu i sędziego sprawozdawcę – wyznacza prezes TK.

Na jakich zasadach? Według kolejności alfabetycznej, uwzględniając przy tym rodzaje, liczbę i kolejność wpływu spraw do Trybunału. Prezes TK w uzasadnionych przypadkach, zwłaszcza ze względu na przedmiot rozpoznawanej sprawy, może wyznaczyć sędziego sprawozdawcę, odstępując od tych kryteriów. Część prawników uważa, że ustawowe uprawnienia prezesa Trybunału w ogóle nie obejmują prawa do dokonywania zmian w już wyznaczonym składzie. A dokonywanie takich zmian jest dopuszczalne tylko w sytuacjach opisanych prawem, np. wygaśnięcia mandatu sędziego, przejścia w stan spoczynku lub  wyłączenia ze składu. Inni uważają, że przepisy pozwalają na zmianę składów, ale – co istotne – nie mogą być one arbitralne. 

– Zmiany dla widzimisię są zaprzeczeniem sprawiedliwości proceduralnej – ocenia jeden z doświadczonych przed TK prawników. Jego zdaniem zmiany bez wskazania powodów, zupełnie dowolne, powodują, że strona nie ma pewności, że sprawa zostanie rozstrzygnięta przez bezstronny skład, że do składu nie dołączono specjalnie osoby, której poglądy na dany temat są już przesądzone. Pawłowicz w obronie „nękanej” fundacji Rydzyka

– Jak wyznaczono w miejsce pani Przyłębskiej panią Pawłowicz? Z całą pewnością nie według kolejności alfabetycznej. A może uznano, że pani Pawłowicz specjalizuje się w dostępie do informacji publicznej. Ale przecież to byłoby dość kuriozalne, biorąc pod uwagę stosunek pani Pawłowicz do jawności – mówi inny prawnik.  Co ma na myśli? Jeszcze jako posłanka PiS Pawłowicz atakowała organizacje domagające się jawności. Gdy Sieć Obywatelska opisała finansowe szczegóły spotkania Jarosława Kaczyńskiego z Viktorem Orbánem, Pawłowicz na Facebooku nazwała organizację bezczelną, dopytywała: „kto daje im zlecenia na prawicę” i „gdzie te psy spały przez ostatnie 8 lat?”.

Ale Pawłowicz już jako sędzia TK poszła na całość: zajęła publicznie stanowisko w sprawie procesu fundacji Rydzyka. „WSPIERAM Fundację LUX VERITATIS i NIE ŻYCZĘ sobie udostępniania informacji na ten temat lewackiej, antychrześcijańskiej sieci WATCHDOG Polska nękającej sądownie tę katolicką Fundację” – napisała 25 kwietnia na Twitterze Pawłowicz. Jeszcze wówczas nie była w składzie TK, który ma rozstrzygnąć o przyszłości przepisu, na podstawie którego jest oskarżony zarząd fundacji związanej z ojcem Rydzykiem.  Pośpiech i skracanie terminów  Pierwsza sprawa przed TK w sprawie jawności została wyznaczona na 17 listopada w przyspieszonym trybie (nie zachowano standardowych 30 dni na doręczenie uczestnikom postępowania zawiadomienia o jej terminie). Nasze źródła wskazują, że stała za tym Pawłowicz. To ona złożyła do Przyłębskiej wniosek dotyczący skrócenia terminu. Wniosek został napisany mailem z iPada. To właściwie jedno zdanie niezawierające żadnego uzasadnienia. 

– To dziwne, że Pawłowicz wystąpiła o przyspieszenie terminu rozprawy przez skrócenie o połowę terminu na zawiadomienie stron. Czemu tak jej się spieszy? Poza tym z takimi wnioskami powinien raczej występować przewodniczący składu, a nie sprawozdawca. Pawłowicz w ten sposób wyraźnie marginalizuje przewodniczącego – ocenia jeden z prawników, który ma doświadczenie w sprawach przed TK.  Ostatecznie sprawa 17 listopada się nie odbyła. Powodem zmiany terminu było uwzględnienie przez przewodniczącego składu Wojciecha Sycha wniosku rzecznika praw obywatelskich o odroczenie. Rzecznik dostał bowiem stanowisko Sejmu liczące 98 stron po godz. 15 i poprosił o czas na zapoznanie się z nim.

– Widać duży pośpiech i to, że TK podchodzi do prawa do informacji, a więc jednego z ważnych praw człowieka, z dużą lekkością, wręcz nonszalancją – ocenia Szymon Osowski, prezes Watchdoga. Jego zdaniem nie ma przypadku w tym, że pilnie wyznaczono termin rozprawy przed TK jeszcze przed 9 grudnia, a więc przed rozprawą, w której oskarżeni się członkowie zarządu Lux Veritatis.

– Widać wyraźnie, że chodziło o to, aby art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej nie było w porządku prawnym. Tak aby sąd karny nie mógł się sprawą zarządu fundacji zajmować. Nie spodziewamy się 9 grudnia wyroku, będą prawdopodobnie dopiero mowy końcowe, wyroku w sprawie karnej spodziewamy się raczej później – dodaje Osowski.  Co sądzi o zmianie składu i dokooptowaniu jako sprawozdawcy Krystyny Pawłowicz? 

– To się łączy z tym wpisem pani Pawłowicz na Twitterze. Ona sugeruje, że nękamy fundację związaną z ojcem Rydzykiem. I wydaje się, że staje w jej obronie nie tylko w mediach społecznościowych. Przypuszczam, że w TK będzie podobnie. W każdym razie nie czuję, żeby skład z udziałem Krystyny Pawłowicz gwarantował obiektywizm. Zwłaszcza co do oceny konstytucyjności przepisu karnego ustawy o dostępie do informacji publicznej – uważa Osowski. 

Trudno uciec od skojarzenia wyboru daty rozprawy z tym, że na 9 grudnia wyznaczono posiedzenie sądu w sprawie Tadeusza Rydzyka i fundacji Lux Veritatis. Przesunięcie terminu rozprawy TK na 15 grudnia nieco to wrażenie zmniejsza. Nie zmienia to jednak tego, że TK został włączony jako jeden z podmiotów, który miał pomóc Tadeuszowi Rydzykowi uciec przed odpowiedzialnością – ocenia Krzysztof Izdebski, współpracujący z Open Spending EU Coalition i Fundacją im. Stefana Batorego.  

I dodaje: – Być może pełnomocnicy zarządu fundacji będą wnioskować o przesunięcie ogłoszenia wyroku na nieco później, bo można się spodziewać, że przepis, na podstawie którego może zostać skazany, zostanie uchylony. A można się spodziewać tego między innymi dlatego, że sprawozdawcą jest Krystyna Pawłowicz, która oficjalnie wypowiadała się na temat procesu fundacji, biorąc w obronę jej dyrektora. Także jego zdaniem Pawłowicz powinna się z orzekania wyłączyć. Czy to możliwe, że całe postępowanie przed TK ma służyć unicestwieniu procesu fundacji ojca Rydzyka? 

– Nie ma na to twardych dowodów. Wystarczy jednak połączyć kilka faktów dotyczących tej sprawy. Każdy rozumienie myślący człowiek jest w stanie sam wyciągnąć wnioski – mówi nam prawnik, który ma doświadczenie w postępowaniach przed TK. Szymon Osowski, prezes stowarzyszenia Sieć Obywatelska Watchdog Polska, uważa, że informacje z sali rozpraw trafiają do świata polityki.

– Od początku widzimy, że politycy mocno interesują się procesem karnym Lux Veritatis – mówi Osowski. I nie ma na myśli wyłącznie byłej posłanki PiS Krystyny Pawłowicz.  – Oskarżeni są wspierani w różny sposób przez ludzi obecnej władzy. Prokurator generalny Zbigniew Ziobro w Radiu Maryja otwarcie bronił oskarżonych w tym procesie. W proces zaangażowała się także podległa mu prokuratura, która nie oskarża, lecz broni oskarżonych i od samego początku zmierza do tego, aby umorzyć postępowanie. Do tego ojca Rydzyka broni kancelaria Macieja Zaborowskiego, który jest adwokatem Zbigniewa Ziobry – wylicza Osowski. 

– Jestem przekonany, że Krystyna Pawłowicz wie, że będzie orzekała w sprawie przepisu, który przewija się w procesie karnym Lux Veritatis. Jej publiczne wypowiedzi wskazują na negatywny stosunek do prawa do informacji publicznej. Jeśli ktoś czyni komuś zarzut, że korzysta z jawności, prawa człowieka, atakuje organizacje, które się tym zajmują, to jest jasne, jaki sam ma stosunek do tego prawa człowieka – uważa prezes Watchdoga.  Poznaliśmy treść uzasadnienia „Wyborcza” dowiedziała się też, dlaczego w czerwcu sąd odmówił zawieszenia rozprawy Lux Veritatis z powodu wniosku przed TK.  Sąd przypomniał, że proces może być zawieszony tylko wtedy, jeśli zachodzi długotrwała przeszkoda uniemożliwiająca prowadzenie postępowania, np. nie można ująć oskarżonego, nie może on brać udziału w sprawie z powodu choroby psychicznej lub innej ciężkiej choroby.

„Za taką przeszkodę uniemożliwiającą bieg procesu w niniejszej sprawie nie można uznać oczekiwania na zakończenie postępowania toczącego się przed Trybunałem Konstytucyjnym dotyczącego zgodności art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej z konstytucją” – uzasadniał swe postanowienie Sąd Okręgowy w Warszawie. Przypominał, że w procesie karnym obowiązuje zasada samodzielności jurysdykcyjnej sądu. A to oznacza, że to sąd karny sam rozstrzyga wszystkie zagadnienia prawne i faktyczne. W konsekwencji to sąd karny jest zobligowany do samodzielnej oceny konstytucyjności przepisów, na podstawie których orzeka. 

„W sytuacji, gdy Trybunał Konstytucyjny nie wydał żadnego orzeczenia, aktualne jest domniemanie konstytucyjności art. 23 ustawy o dostępie do informacji publicznej” – wskazywał sąd okręgowy. Przypominał obrońcom, że samo złożenie wniosku przez pierwszą prezes SN „nie może być traktowane na równi z pewnością, że zostanie wydane orzeczenie o niekonstytucyjności przedmiotowego przepisu”. 

Więcej postów