Politycy PiS zrozumieli, że zarówno w sprawie sytuacji na granicy, jak i rosnącej liczby zakażeń w Polsce, zapędzili się w kozi róg. Polityka bezradności, marazmu, przy jednoczesnym obrażaniu się na wszystkich tych, którzy chcą pomóc, nie przynosi spodziewanych rezultatów – pisze Agnieszka Burzyńska, publicystka Faktu.
Jeszcze niedawno słyszeliśmy, że damy sobie radę bez krajów Unii Europejskiej i nikt nie będzie załatwiał sporu z Białorusią oraz Rosją ponad głowami dumnych Polaków. Politycy UE średnio się przejęli tymi pohukiwaniami z Warszawy, co bardzo słabo świadczy o polskiej dyplomacji, i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce. Rozpoczęli rozmowy z Łukaszenką i Putinem ponad naszymi, polskimi, głowami. Osobiście się temu nie dziwię. Wszak migranci na białoruskiej granicy to także kłopot całej wspólnoty, a zwłaszcza tych krajów, do których chcieli dotrzeć uchodźcy.
Niemcy i Francja postanowiły nie oglądać się na polskie władze i doprowadzić do względnego załagodzenia sytuacji, przynajmniej na polsko-białoruskiej granicy. W tym czasie działania naszego rządu opierały się głównie na odpieraniu fali zdesperowanych migrantów. Koncentracja rosyjskich wojsk pod granicą z Ukrainą to już inna kwestia. Tutaj też zachodnia dyplomacja prowadzi swoją grę.
Czytaj także: Premier Morawiecki apeluje po angielsku. Mówi o obronie Europy
Polskie władze doszły w końcu do dwóch wniosków. Po pierwsze: że zagrożenie dla Ukrainy staje się coraz bardziej realne. W tym miejscu pozwolę sobie wtrącić, że mnie się wydaje, że Putin na razie raczej pręży muskuły, ostro grając o swoje interesy, oraz testuje siłę Unii Europejskiej i obserwuje reakcję Stanów Zjednoczonych. Mimo tych zastrzeżeń, sytuacja za naszą wschodnią granicą z całą pewnością jest poważna. Po drugie: że wybierając milczenie i lekceważenie unijnych partnerów, polski rząd skazuje się na izolacjonizm. Nieobecni nie mają prawa głosu. Lepiej podpiąć się pod choćby umiarkowany sukces…
Choć teraz nasz szef rządu objeżdża prawie całą Europę, próbując pokazać się jako aktywny uczestnik europejskiej gry, to jest to trochę musztarda po obiedzie. We wtorek po południu europoseł PiS Zdzisław Krasnodębski oburzał się na Twitterze, że „PE odmówił Morawieckiemu wystąpienia w czasie debaty o Białorusi”. Elżbieta Witek dodawała, że to świadczy (źle – red.) o Europarlamencie. Zaraz, zaraz, a gdzie jest w tym polski rząd, polska dyplomacja i sami europosłowie PiS? Toż to świadectwo bezradności i słabość polskiego rządu na unijnych salonach! Słabości zasłużonej, bo gdy trzeba było się dogadywać w sprawie praworządności, Krajowego Planu Odbudowy czy sytuacji na granicy, politycy PiS wymachiwali szabelką. Dobrze, że teraz cokolwiek zrozumieli i, lepiej późno niż wcale, próbują działać wspólnie.
Nie lepiej sytuacja ma się wewnątrz kraju, przede wszystkim w kwestii walki z pandemią. Wymykająca się spod kontroli sytuacja w szpitalach oraz rosnąca liczba zakażeń i zgonów skłoniła rządzących do poszukiwania pomocy na opozycji. Do tej pory politycy PiS ignorowali wszelkie gesty wsparcia i stosowali strategię na przeczekanie, myśląc pewnie, że wirus jakoś zniknie albo choć przestanie być tak groźny i znów „nie trzeba się go będzie bać”. Jedyną rzeczą, którą w tym czasie zaproponowali, jest projekt przepisów, który miałby umożliwiać pracodawcom sprawdzanie, czy pracownicy są zaszczepieni. Projekt ustawy zapowiedział minister Niedzielski kilka miesięcy temu, a potem wszelki słuch o tej inicjatywie zaginął.
Czytaj również: Koronawirus. Czy rząd od 1 grudnia wprowadzi nowe obostrzenia?
PiS nie ma bowiem większości do przeforsowania w Sejmie zapisów, które przerzuciłyby odpowiedzialność za walkę z epidemią na pracodawców. Stąd pewnie nagła inicjatywa marszałek Elżbiety Witek, aby w Sejmie znaleźć porozumienie ponad podziałami.
Czytaj więcej : Niecodzienny gest marszałek Witek względem opozycji
Pytanie, czy opozycja będzie miała ochotę na ratowanie PiS po tym wszystkim, co rządzący wyczyniali w Sejmie? Wspomnę tylko lekceważenie czy oszustwa i nocne wrzutki podczas różnych głosowań. Politycy opozycji pewnie nie będą mieli wyjścia i w imię wspólnego interesu Polaków zasiądą do stołu i przegłosują niektóre zmiany. Z całą pewnością nie będą to jednak łatwe rozmowy, bo opozycja ma pełną świadomość, że PiS chce w ten sposób wciągnąć ją w odpowiedzialność za własną, nadchodzącą, porażkę.
Burzyńska o ofensywie Morawieckiego i Witek
Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem: Facebook Twitter