„Ustawa widmo” PiS miała pomóc, a wywołała burzę. „Postawiliśmy na niej krzyżyk”

"Ustawa widmo" PiS miała pomóc, a wywołała burzę. "Postawiliśmy na niej krzyżyk"

PiS zapewniał, że projekt ustawy umożliwiającej sprawdzenie przez pracodawcę, czy pracownik jest zaszczepiony, trafi do Sejmu. Niestety, nie zgadza się z nią część partii, która nie chce narażać się własnemu elektoratowi. „Ustawa widmo” wciąż więc krąży po kuluarach, wywołując kontrowersje nawet wśród przychylnych dotąd pracodawców. Doszło do tego, że prawica musi szukać porozumienia z opozycją. Część osób „postawiła już na niej krzyżyk”.

Marszałek Sejmu Elżbieta Witek zaprosiła na środę opozycję na rozmowy na temat projektu ustawy o obostrzeniach dla niezaszczepionych, w tym ma być poruszany temat „ustawy widmo”, czyli projektu umożliwiającemu pracodawcy sprawdzenie, czy pracownik jest zaszczepiony. PiS musi szukać poparcia u opozycji, ponieważ nie ma większości we własnych szeregach.

Pracodawca może sprawdzić, czy pracownik jest zaszczepiony

Część posłów nie chce poprzeć rozwiązań, bo obawiają się reakcji własnego elektoratu, który nie jest wystarczająco zaszczepiony przeciwko COVID-19 i to jego mogłyby dotknąć restrykcje, czego jak ognia stara się uniknąć PiS. Dlatego też rządzący starają się rozłożyć polityczną odpowiedzialność na partie opozycyjne. Stąd ta zwłoka. Problem w tym, że sama opozycja nie ma jeszcze planu, co z tym legislacyjnym kukułczym jajem zrobić.

„Ustawa widmo” miała być więc najpierw rządowa, następnie stała się poselska (co oznacza, że może zostać uchwalona bez oceny skutków wprowadzanych zmian oraz bez konsultacji), by później zupełnie zaginąć.

I chociaż Piotr Müller, rzecznik rządu zapewnia, że projekt „jest już podpisany na posiedzeniu klubu i lada dzień powinien być skierowany do Sejmu”, to wielu w to wątpi.

– Postawiliśmy na niej już krzyżyk. Od czerwca domagamy się, aby rząd zaczął realną walkę z wirusem, ale jest mu to nie na rękę, bo nie interesuje go prawdziwe działanie, a jedynie PR polityczny. Mogą przez to narazić życie ludzi, byle tylko nie stracić w sondażach – mówi nam anonimowo jeden z przedsiębiorców.

Pracodawcy są za, a nawet przeciw

Przeciwnicy ustawy sądzą, że w gruncie rzeczy niewiele ona zmieni. Pracodawca będzie mógł sprawdzić paszport COVID-owy pracownika, ale nie będzie mógł go zwolnić w razie odmowy. Pracownik może mu takie zaświadczenie pokazać, ale nie musi. W razie gdyby pracownik nie był szczepiony, a pracowałby bezpośrednio z klientami, szef może go przesunąć na inne „bezpieczniejsze” stanowisko. Problem w tym, że przedsiębiorcy mają problem z brakiem ludzi do pracy, a w wielu branżach danego stanowiska nie da się tak łatwo zastąpić.

Mimo tych trudności pracodawcy w większości są za. – Niejednokrotnie wskazywaliśmy na potrzebę przyjęcia rozwiązań umożliwiających pracodawcom weryfikację szczepień pracowników, dlatego opóźnienie prac nad projektem ustawy w tym zakresie jest oczywiście rozczarowujące. Im lepiej będziemy zarządzać ryzykiem epidemicznym w firmach, a projekt właśnie do tego by się przyczynił, tym większa szansa na ograniczenie liczby nowych zachorowań, a w konsekwencji – mniejsza groźba wprowadzenia ewentualnych restrykcji – mówi nam Jakub Bińkowski ze Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.

Jego zdaniem nie chodzi o żadną segregację sanitarną, a o możliwość zorganizowania pracy w podmiotach gospodarczych w sposób bezpieczny i dla kadry, i dla klientów.

Zgadza się z nim Łukasz Kozłowski, ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Rząd powinien zrozumieć, że walka z wirusem to nasza wspólna odpowiedzialność i powinien pomagać rozwiązać te kwestie, a nie je przeciągać – dodaje.

Jest jednak „ale”

Tak jak podzielony jest rząd PiS, tak również podzieleni są przedsiębiorcy. Przerzucanie walki z COVID-19 na firmy nie podoba się dr Łukaszowi Bernatowiczowi z BCC.

– Stoimy na stanowisku, że odpowiedzialność za walkę z pandemią spoczywa przede wszystkim na rządzących. To rząd ma zarówno odpowiednie narzędzia, jak i obowiązek podjęcia działań zmierzających do skutecznego przeciwdziałania IV fali COVID. Przerzucenie tej odpowiedzialności na przedsiębiorców, poprzez przekazanie im prerogatyw w zakresie weryfikowania zaszczepienia pracowników i podejmowania działań wobec niezaszczepionych, budzi nasz sprzeciw – wyjaśnia nam ekspert.

Według niego wielu przedsiębiorców cierpi na brak rąk do pracy i wielu nie może sobie pozwolić na przesuwanie pracowników na inne stanowiska, na pracę zdalną, czy na bezpłatny urlop.

Brak jasności, brak akceptacji

Bernatowicz dodaje, że:

Niejasne są też konsekwencje jakie miałby ponieść przedsiębiorca w przypadku powzięcia wiedzy o braku szczepień pracowników i nie podjęcia w związku z tym konkretnych kroków. Poważne wątpliwości budzi też kwestia przesuwania niezaszczepionych pracowników na pracę zdalną. Wielu pracowników traktuje tę formę pracy jako pożądane rozwiązanie – byłoby to tym samym premiowanie braku szczepień.

W jego opinii podobnie wygląda kwestia przesuwania na inne stanowisko, czy pracę zdalną niezaszczepionego pracownika w sytuacji, kiedy praca zdalna nie może być fizycznie w danym przypadku wykonana, lub żaden inny pracownik nie może zastąpić niezaszczepionej osoby z powodu braku odpowiednich kompetencji.

– Czy w takiej sytuacji przedsiębiorca ma zatrzymać działalności przedsiębiorstwa? Czy ma się liczyć z bliżej nieokreślonymi konsekwencjami jeśli nie podejmie działań? – pyta retorycznie.

Więcej postów