Zabezpieczenie Marszu Niepodległości może kosztować ponad 3,6 mln złotych. Z kolei sprzątanie ulic Warszawy po przejściu narodowców i naprawa zniszczeń po bójkach i chuligańskich incydentach, jeśli podczas marszu będzie równie nerwowo, co rok temu, pochłonie dodatkowe kilkadziesiąt tysięcy złotych.
Od ponad 10 lat Narodowe Święto Niepodległości przebiega pod znakiem Marszu Niepodległości – masowej manifestacji, organizowanej przez skrajną prawicę i środowiska nacjonalistyczne.
Marsze przez lata zasłynęły z agresywnych wybryków ich uczestników. Dochodziło m.in. do bójek, demolowania przystanków i samochodów, a nawet podpaleń. Dlatego też co roku nacjonalistyczna manifestacja generuje duże koszty. Zarówno dla warszawskiego ratusza, który musi po niej posprzątać, jak i dla policji, która na tę okazję ściąga funkcjonariuszy i sprzęt z całego kraju.
Pomimo prawnych przepychanek na linii stołeczny ratusz-wojewoda, tegoroczny Marsz Niepodległości jednak się odbędzie i wszystko wskazuje na to, że zgromadzenie będzie legalne.
Przygotowanie policji
Pochody narodowców generują spore koszty dla policji, która musi je zabezpieczać. Jak mówi w rozmowie z money.pl nadkom. Sylwester Marczak z Komendy Stołecznej Policji, na 11 listopada do Warszawy ściągani są funkcjonariusze z całego kraju.
– Zabezpieczamy nie tylko Marsz Niepodległości, ale i wszystkie inne wydarzenia, które tego dnia odbywają się w Warszawie. W sumie z innymi manifestacjami, uroczystościami kościelnymi i państwowymi jest ich około stu – wyjaśnia Marczak.
Jak mówi, zabezpieczanie takich imprez wymaga ściągnięcia do Warszawy zarówno funkcjonariuszy z wydziałów prewencji i ruchu drogowego, jak i policyjnych specjalistów, którzy zajmują się wykrywaniem potencjalnych zagrożeń.
Ile pieniędzy pochłonie tegoroczne święto? Tego policja nie zdradza. Jak mówi rzecznik KSP, chodzi o bezpieczeństwo. Służby od 2018 roku nie podają też dokładnej liczby funkcjonariuszy, którzy 11 listopada będą pracować na ulicach Warszawy.
Koszty można jednak oszacować w oparciu o archiwalne dane. W 2016 na zabezpieczenie marszu wydano 1,7 mln zł, w 2015 roku 1,4 mln zł. Do tej pory jednym z najdroższych był rok 2014, kiedy to Komenda Stołeczna Policji na akcję w Warszawie wydała 1,87 mln zł.
Dokładnej kwoty za rok 2018 nie znamy, ale prawdopodobnie była ona jeszcze wyższa, bo obchodziliśmy wtedy okrągłą rocznicę odzyskania niepodległości, więc uroczystości miały wyjątkowy rozmach, wymagający wyjątkowej ochrony. Koszty ich zabezpieczenia mogły sięgnąć nawet 3 mln złotych.
W tym roku może być jeszcze drożej, bo konflikty polityczne wokół marszu są wyjątkowo ostre. Zaplanowano m.in. kontrmanifestacje środowisk antyfaszystowskich. Jak mówią w nieoficjalnej rozmowie z WP warszawscy policjanci, zabezpieczenie tegorocznej manifestacji będzie najtrudniejszym wyzwaniem od lat.
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarła Wirtualna Polska, na ulicach Warszawy może być tego dnia nawet 12 tys. funkcjonariuszy. Koszt wyprowadzenia jednego to ok. 300 złotych. Dlatego jeśli informacje się potwierdzą, zabezpieczenie marszu może pochłonąć nawet 3,6 mln złotych.
Sprzątanie po narodowcach
Koszty generowane przez Marsz Niepodległości to nie tylko pieniądze wydawane na zabezpieczenie manifestacji. W czasie pochodów właściwie co roku dochodzi do chuligańskich wybryków, które generują straty.
W 2011 stołeczny ratusz oszacował je na kwotę 72 tys. zł. Z tego straty Zarządu Transportu Miejskiego wynosiły ponad 50 tys. zł. Wliczono w nie koszty zmiany organizacji ruchu, a także naprawy przystanków i wiat. 17 tys. zł kosztowało sprzątanie, w które zaangażowano 90 osób.
W 2012 i 2013 roku kwota zniszczeń oscylowała w okolicach 114 – 120 tys. zł. Połowę zjadały koszty sprzątania. W 2014 ratusz musiał wyłożyć 90 tys. zł. Później magistrat przestał wyliczać straty, bo zniszczeń było znacznie mniej. Aż do roku 2020.
W zeszłym roku marsz zorganizowano pomimo pandemii koronawirusa i obowiązującego zakazu zgromadzeń. Manifestacja szybko wymknęła się spod kontroli, doszło do starć z policją. Jak podawała Komenda Stołeczna, zatrzymanych zostało około 300 osób. 35 policjantów zostało rannych.
Prace naprawcze, które poniósł Zarząd Dróg Miejskich, oszacowano na 5,8 tys. zł, koszty oczyszczania poniesione przez Zarząd Oczyszczania Miasta na ok. 20 tys. zł. To łącznie 25,8 tys. zł. Dodatkowo koszt naprawy uszkodzonej stacji Veturillo [roweru miejskiego – przyp. red.] został oszacowany przez operatora systemu na ok. 4 tys. zł – poinformował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, odpowiadając na interpelację stołecznej radnej Renaty Królak.
Święto państwowe
W związku z trwającą pandemią koronawirusa i faktem, że zeszłoroczna manifestacja odbyła się pomimo zakazu zgromadzeń, Rafał Trzaskowski odebrał marszowi narodowców status wydarzenia cyklicznego. Jego decyzję potwierdził sąd apelacyjny.
Prokurator Krajowy i minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro złożył do Sądu Najwyższego skargę nadzwyczajną, ale ze względów formalnych została ona zwrócona na dwa dni przed obchodami święta.
Narodowcom przyszedł jednak z pomocą polski rząd. We wtorek zapadła decyzja – tegoroczny marsz odbędzie się i będzie miał charakter państwowy. Jak ustaliła Wirtualna Polska, w demonstracji nie weźmie udziału ani premier Mateusz Morawiecki, ani prezydent Andrzej Duda, ani prezes PiS Jarosław Kaczyński.
money.pl