Jak się okazuje, żoliborska posiadłość prezesa PiS to jeden wielki koci plac zabaw! Podczas gdy Jarosław Kaczyński (72 l.) pojechał do kościoła na mszę świętą, jego koci towarzysze figlowali i swawolili.
Nie jest tajemnicą, że prezes Kaczyński swoje życie dzieli jedynie z dwoma kotami. – Mam dwa koty, kotkę Fionę i kocura Czarusia. Obrażają się na mnie, jak mnie dłużej nie ma – mówił jakiś czas temu Kaczyński w telewizji. Czym koty skradły serce prezesa? – Koty są bardzo sympatycznymi zwierzętami. Ja mam dobrą kocicę i złego kota. Ten zły jest kotem mruczusiem. Jest między nimi pewna konkurencja. Chodzi o to, gdzie kto śpi. Są najlepsze miejsca – w moim pokoju i na moim tapczanie. Tam jest miejsce dla kocicy i kocura. Kocur, jak się położy, to patrzy, żebym ja się odwrócił i podbiega i zrzuca kocicę – opowiadał o rywalizacji kotów prezes.
W niedzielę koty prezesa wykorzystały jego nieobecność, by sobie trochę poharcować. Sympatyczne darcie kotów odbywało się przez szybę. Tak najbezpieczniej.