Należy rozumieć, że dziś polskie Siły Powietrzne znajdują się w bardzo trudnym położeniu.
Z sześciu eskadr lotnictwa bojowego tylko trzy dysponują sprzętem spełniającym standardy NATO (wielozadaniowe samoloty myśliwskie F-16). Eskadry wyposażone w samoloty myśliwskie MiG-29 (dwie) i myśliwsko-bombowe Su-22 (jedna) nie mają większej wartości bojowej i powinny być traktowane jako jednostki szkolno-bojowe, a nie bojowe, w oczekiwaniu na wyposażenie w nowy sprzęt.
Kiedy wstępowaliśmy do NATO zostało ustalone z sojusznikami, że Polska będzie dysponowała 10 eskadrami lotnictwa bojowego, wyposażonymi w 150 samolotów dedykowanych do wykonywania konkretnych zadań: myśliwskich, uderzeniowych i rozpoznawczych. Następnie mieliśmy stopniowo przechodzić na zachodnią technikę lotniczą, wprowadzając do eksploatacji wielozadaniowe samoloty myśliwskie zdolne do wykonania szerokiego spektrum zadań na polu walki.
Był to olbrzymi błąd
W ślad za tym liczba eskadr lotnictwa bojowego miała zmaleć do sześciu. Mieliśmy zakupić dla nich 96 samolotów F-16, w tym 48 fabrycznie nowych i 48 używanych z nadwyżek sprzętowych sojuszników, ale z wydłużonym resursem eksploatacyjnym i zmodernizowanych w celu podniesienia ich możliwości.
Te ostatnie miały być wdrożone do użytkowania w latach 2009-2012 z zakładanym okresem eksploatacji 20 lat. W tym czasie miało dojść do wymiany naziemnych środków przeciwlotniczych i śmigłowców na jakościowo nowy sprzęt, spełniający standardy NATO.
Po tym terminie mieliśmy zakupić samoloty F-35 (lub inne porównywalne, gdyby takie były dostępne na rynku). Skończyło się na zakupie 48 samolotów F-16 w Stanach Zjednoczonych. Natomiast zamiast pozyskania używanych F-16, ograniczyliśmy się do przedłużenia resursów samolotów MiG-29 i Su-22 bez przeprowadzenia ich modernizacji. Był to olbrzymi błąd.
Brak odpowiedniego przeszkolenia
Najtrudniejszym problemem do rozwiązania są zasoby ludzkie i brak odpowiedniego przeszkolenia. Ponieważ po decyzji o przedłużeniu resursu samolotów MiG-29 i Su-22 nie dokonano ich modernizacji, personel na nich latający i je obsługujący, tylko w minimalnym stopniu nadaje się do przeszkolenia na F-35. Jest tak, ponieważ poradzieckie samoloty mają analogową awionikę, która w zachodniej technice lotniczej nie jest stosowana od trzydziestu lat. Pozostaje zatem nabór spośród personelu latającego i obsługującego F-16 (samoloty te wyposażone są w cyfrową awionikę w większym stopniu zbliżoną do F-35, stąd przeskok technologiczny nie jest tak radykalny). Ogołocenie obsad personelu wyspecjalizowanego w obsłudze F-16 w celu obsadzenie F-35, spowodowałoby, że żadna eskadra lotnictwa bojowego w Polsce przez dziesięć lat nie będzie miała gotowości operacyjnej – jest to niedopuszczalne z uwagi na bezpieczeństwo państwa i nasze zobowiązania sojusznicze.
Szkolenie jest możliwe wyłącznie w Stanach Zjednoczonych
Podstawowe przeszkolenie pilotów na F-35 trwa osiem miesięcy, przy czym szkolenie jest możliwe wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. Z uwagi na ogromne potrzeby szkoleniowe amerykańskich sił zbrojnych i państw sojuszniczych zaangażowanych już w program JSF, szacuje się, że rozpoczęcie szkolenia przez pilotów z innych państw będzie możliwe ok. 2023-25 r. Dokładne oszacowanie tej daty nie jest aktualnie możliwe, z uwagi na możliwe zmiany w zakresie potencjału treningowego – cały czas może dojść do zmian w wielkościach zamówień ze strony Pentagonu, który pozostaje największym i priorytetowym klientem.
Kilka dodatkowych baz lotniczych
Oddzielnym problemem pozostają inwestycje w infrastrukturę naziemną. Nie chodzi bowiem o jedno lotnisko na którym będą nowe samoloty na co dzień bazowały, ale także o kilka dodatkowych baz lotniczych, z których w razie potrzeby operacyjnej, także będą one mogły skorzystać. F-35 wymaga specjalnej infrastruktury do obsługi, w związku z czym należy pamiętać, że nie możemy wyłącznie polegać, na aktualnie istniejących bazach, przystosowanych do rozmieszczenia F-16.
Wciąż nie są znane plany rozmieszczenia F-35 w Polsce. Informacje o reaktywacji lotniska w Nowym Mieście nad Pilicą raczej się nie potwierdzą z uwagi na bliskość planowanego Centralnego Portu Komunikacyjnego w Baranowie i możliwość potencjalnego szkodzenia cywilnemu ruchowi lotniczemu. Rozbudowa infrastruktury powinno również uwzględniać marginalizowane w Siłach Zbrojnych RP kwestie maskowania (np. zakupu specjalnych makiet imitujących nowe samoloty). To musi być przygotowane przed ich przybyciem.
Zasadniczym elementem przygotowania do przyjęcia F-35 pozostaje wzmocnienie systemu obrony powietrznej (przeciwlotniczej i przeciwrakietowej). Bazy, w których będą stacjonować samoloty są dla każdego agresora są priorytetowym obszarem rażenia. Aby rozwiązać ten problem w skali operacyjno-strategicznej Polska uruchomiła dwa programy operacyjne: Wisła (systemy obrony powietrznej średniego zasięgu) i Narew (systemy obrony powietrznej krótkiego zasięgu). Oba systemy obrony powietrznej mają ze sobą ściśle współpracować, spięte zintegrowanym systemem dowodzenia obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową IBCS (Integrated Battle Command System). Wzmocnienie obrony powietrznej musi być bezwzględnie zrealizowane w pierwszej kolejności, pomimo bardzo wysokich kosztów,
z uwagi na zapewnienie odpowiedniej ochrony planowanych do pozyskania F-35. Istnieje wysokie ryzyko, iż radykalne przyspieszenie zakupu F-35 w normalnym trybie (zakup ze środków MON) może doprowadzić do „skanibalizowania” budżetu obronnego, w tym do zahamowania programów obrony powietrznej – w przypadku Wisły istnieje uzasadnione podejrzenie, że już do tego doszło (brak informacji ze strony MON co do realizacji II fazy programu).
Cieszymy się, że jesteś z nami. Dołącz do nas na Telegram, aby otrzymywać od nas najbardziej wartościowe treści