– Urodzenie dziecka to często udręka na najbliższe 20 lat życia – powiedział niedawno Donald Tusk. Nasza czytelniczka postanowiła skomentować zamieszanie wokół słów byłego premiera. „Decydowanie się na macierzyństwo w tym kraju jest olbrzymim ryzykiem” – pisze pani Anna.
Donald Tusk stwierdził, że dopóki nie zmienią się rządzący, kobiety będą miały poczucie, że są drugim sortem i gorszą kategorią. Wspomniał o obowiązującym w wielu polskich domach modelu, według którego to matka musi się wszystkim zajmować. – Urodzenie dziecka (…) to jest demograficznie fajna rzecz, ale dla kobiety jakże często to jest udręka na najbliższe 20 lat życia, bo nie ma wsparcia. Bo mąż jest przekonany, że jest ok, jak żona zaiwania od rana do wieczora – powiedział.
Słowa te spowodowały duże kontrowersje i oburzenie Kościoła katolickiego oraz Ministerstwa Rodziny. A co na ich temat myślą same kobiety? Poniżej publikujemy list jednej z naszych czytelniczek.
„Udręczone matki mają dość. Tusk powiedział prawdę” [LIST]
Donald Tusk wywołał oburzenie obrońców życia, mówiąc o „udręce kobiet”, które decydują się na macierzyństwo. W sieci i w prawicowych mediach zawrzało, że były premier zaatakował polską rodzinę i polskie matki. Pojawił się nawet hasztag „nie jestem udręką”.
Arcybiskup Jędraszewski grzmiał podczas mszy, że to źle mówić tak o godności kobiety. A ja się pytam, jakim prawem mężczyźni wypowiadają się o macierzyństwie w tak opresyjny sposób? Zwłaszcza mężczyźni, którzy nie mają dzieci, ani partnerki w ciąży, którą by się opiekowali? Nie mają na sobie odpowiedzialności za drugiego człowieka, którego trzeba nakarmić, ubrać, zapewnić mu odpowiedni poziom edukacji, zadbać o jego zdrowie – psychiczne i fizyczne?
Pani minister Maląg twierdzi, że Tusk obraził kobiety. Ja jej odpowiem, że to rząd obraża kobiety, swoim stosunkiem do nich. Bo były premier miał rację: urodzenie i wychowanie dziecka w Polsce, w obecnych warunkach może być udręką.
Decydowanie się na macierzyństwo w kraju, w którym zamiast chronić kobiety, rząd chce wypowiedzieć konwencję stambulską i proponuje prawo, które na pierwszy miejscu stawia związek małżeński, a nie bezpieczeństwo słabszych – matki i dzieci, to olbrzymie ryzyko.
Odbieraniem godności kobietom, jest sypanie programami typu „500+” tuż przed wyborami i odwracanie głowy od matek niepełnosprawnych dzieci, które przychodzą porozmawiać o swojej sytuacji z premierem Morawieckim.
Odbieraniem godności jest obrażanie przez czołowych polityków uczestników Strajku Kobiet i lekceważące traktowanie dziennikarek poważanych stacji telewizyjnych przez tych samych panów w eleganckich garniturach.
Odbieraniem godności jest pozwalanie Kościołowi Katolickiemu na ingerowanie w sprawy, na które nie powinien mieć żadnego wpływu.
Tak, macierzyństwo i w ogóle bycie kobietą w tym kraju może być udręką. I wielką niepewnością, lękiem o przyszłość – naszą i naszych córek.
Zacznijmy od początku. Po pierwsze odbiera nam się prawo do decydowania, czy w ogóle chcemy być matkami. Badania prenatalne, które powinny być standardem, są opcją dostępną jedynie dla bardzo zasobnych rodziców lub dla kobiet powyżej 35 roku życia. O prawie do przerwania ciąży, która rozwija się nieprawidłowo, nawet szkoda wspominać.
Opieka okołoporodowa w państwowych szpitalach to ciągle kwestia szczęścia i loteria. A kiedy już urodzisz dziecko, to w razie ciężkiej choroby – „Radź sobie sama”.
Zostałaś matką? Nie licz na wsparcie, jeśli chcesz wrócić do pracy. Gdzie programy ułatwiające kobietom powrót do życia zawodowego po urodzeniu dziecka? Nas się jedynie zachęca do powiększania rodziny, ale nie daje się nam możliwości zadbania o swój rozwój, zdrowie i stabilizację materialną. Zwłaszcza jeśli jesteśmy samodzielnymi matkami.
Macierzyństwo nie kończy się na urodzeniu dziecka. Dzieci rosną, idą do przedszkola, szkoły. W Polsce poziom edukacji proponowanej przez państwo drastycznie spada, a minister Czarnek i jego kolejne propozycje reformy tej strefy są jedynie gwarancją, że będzie coraz gorzej. „Cnoty niewieście” i ideologiczny trening – to w skrócie plan rządu wobec najmłodszych Polek. Narzuca się im odgórnie role społeczne, których może nigdy nie chciałyby pełnić.
Mówienie o „udręce” polskich matek jest realnym ujęciem ich sytuacji, a nie zamachem na polską rodzinę. Udręczone matki od dawna mówią „dość”. Tylko nikt ich nie słyszy.