Szefowa Komisji Europejskiej potwierdziła, że za skrajnie homofobiczne prawo Węgry czeka postępowanie przeciwnaruszeniowe. I zasugerowała, że podobnie będzie z Polską – za strefy wolne od ideologii LGBT. Patryk Jaki odpowiadał, że dla katolika prawdziwa miłość to więcej niż pożądanie
W środę 7 lipca 2021 Parlament Europejski debatował nad stanem praworządności w Unii Europejskiej. Dyskusję, podobnie jak ostatnie spotkanie szefów rządów na Radzie Europejskiej, zdominował temat homofobicznej polityki Victora Orbána.
Wszystko za sprawą ustawy zakazującej wszelkich wzmianek o osobach LGBT skierowanych do nieletnich, którą niespełna miesiąc temu w błyskawicznym tempie przyjął węgierski parlament. Ograniczeniami zostaną objęte programy telewizyjne, filmy, zajęcia szkolne, a nawet — w przypadku transpłciowości — rozmowy z lekarzem specjalistą.
„Ta ustawa stawia na jednym poziomie sprawę seksualności i korekty płci z pornografią i pedofilią. Ta ustawa służy jako pretekst do tego, by dyskryminować ludzi tylko z powodu ich orientacji seksualnej. Ta ustawa jest haniebna”
— mówiła podczas debaty w PE Ursula Von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.
Kilkukrotnie podkreślała, że UE ma obowiązek bronić podstawowych wartości, takich jak: ochrona mniejszości, równość obywateli i godność człowieka. Zapewniła też, że Komisja Europejska sięgnie po „wszystkie dostępne instrumenty, by bronić wspólnych zasad”.
Polska i Węgry na dywaniku
Von der Leyen potwierdziła doniesienia prasowe dotyczące postępowania przeciwnaruszeniowego wobec Węgier. Tłumaczyła, że jeśli rząd Victora Orbána nie naprawi krzywdzącego prawa, Komisja nie będzie zwlekać i skorzysta z przysługujących jej kompetencji. Do uruchomienia procedury (z finałem w TSUE) w czwartek, 8 lipca, wezwie też Parlament Europejski, który w tej sprawie przygotował szczegółową rezolucję.
Von der Leyen w swoim wystąpieniu nawiązała też do Polski:
„Nie możemy stać z boku, gdy wiele regionów ogłasza się strefami wolnymi od LGBT [strefami wolnymi od ideologii LGBT – przyp. red.]. Europa nigdy nie pozwoli na napiętnowanie części społeczeństwa. Gdy stajemy w obronie części społeczeństwa, bronimy zarazem wolności społeczeństwa jako całości”.
Słowa szefowej Komisji można czytać jako potwierdzenie informacji o tym, że Bruksela finalizuje także procedury przeciwnaruszeniowe wobec Polski za tzw. strefy wolne do LGBT.
Jak w „Deutsche Welle” pisał Tomasz Bielecki, służby prawne Komisji są już gotowe, czekają tylko na decyzję polityczną. Ma ona zdyscyplinować polski rząd, który do tej pory w komunikacji z instytucjami unijnymi wykazywał się opieszałością.
Przesłanką do wytoczenia postępowań przeciwnaruszeniowych może być łamanie szczegółowych przepisów unijnych (dyrektyw lub rozporządzeń) lub obowiązków poszczególnych krajów Unii wobec instytucji UE oraz wartości zapisanych wprost w traktach unijnych. O konkretnej strategii prawnej wobec Polski dowiemy się w najbliższych tygodniach, jednak wiadomo, że uderzenie w uchwały nie będzie oczywiste. „To trochę ściganie Ala Capone za podatki” — mówił Tomaszowi Bieleckiemu jeden z rozmówców w Brukseli.
„Wasz brak działania może doprowadzić do tragedii”
Dyskusję na forum PE zdominowały głosy potępiające węgierskie prawo, a także wzywające Komisję Europejską do działania.
Philippe Lamberts z frakcji Zielonych: „Rządy, które wprowadzają populistyczne prawa, mówią, że chodzi o obronę wartości chrześcijańskich przed brukselskim potworem. Jako chrześcijanin chciałbym przypomnieć Orbánowi, że Ewangelia głosi, by przyjmować obcych, a słabszych wspierać, a nie dzielić. Oprócz tworzenia fałszywej wojny, te ataki na praworządność służą też innemu celowi: chodzi o konsolidację władzy, żeby wyciągać z tego profity; żeby się wzbogacać i wzbogacać swoje rodziny.
Kraje, które naruszają wartości podstawowe, muszą czuć konsekwencje. Rozumiem obawy; wiem, że ważny jest kolegialny charakter ciał takich jak Rada Europejska. Jednak w niektórych kwestiach nie można bać się konfliktu. Dotyczy to migracji, praworządności i klimatu. Nie może być tak, że za wszelką cenę będziemy chcieli być jednogłośni. Trzeba się w pewnym momencie zgodzić, że to większość zdecyduje”.
Co z pieniędzmi za praworządność?
Szefowa Komisji wymieniała też inne mechanizmy, które mają pozwolić stać na straży wspólnych praw. Przypomniała m.in. o mechanizmie warunkowości w nowym budżecie tzw. „pieniądze za praworządność”. „Przygotowujemy wytyczne, jak ma to funkcjonować w praktyce. Krajowe Plany Odbudowy będą poddane ścisłym mechanizmom kontroli. Będziemy przyglądali się dobremu zarządzaniu, walce z korupcją i nadużyciami” — mówiła Von der Leyen.
KE wciąż czeka z wdrożeniem nowej zasady. O tym, czy reforma jest zgodna z traktatami, ma rozstrzygnąć Trybunał Sprawiedliwości UE — jak domagały się Polska i Węgry.
Szefowa Komisji uspokajała dziś zniecierpliwionych europosłów, którzy w sprawie zabezpieczenia pieniędzy na odbudowę przygotowali specjalną rezolucję.
„Po pierwsze Orbán musi zapewnić, że na Węgrzech będzie udostępniany pełen wykaz beneficjentów Funduszu Odbudowy. Po drugie, od tych pieniędzy muszą być odsunięci wszyscy, którzy byli dotychczas zaangażowani w korupcję. Po trzecie, Węgry muszą uchylić wszystkie przepisy utrudniające dostęp obywateli czy dziennikarzy do informacji publicznej – mówił poirytowany Dacian Cioloș, przewodniczący frakcji Odnówmy Europę.
Europosłów uspokoiły trochę przecieki, które mówią o tym, że Victor Orbán faktycznie będzie miał problem z przyjęciem Krajowego Planu Odbudowy. Zielone światło powinien dostać już w przyszłym tygodniu, ale KE ma nie być zadowolona z działań dotyczących „wzmocnienia mechanizmu antykorupcyjnego”.
Anton Ambroziak