Precedens już jest. W 2018 r. parlament przyjął nowelizację ustawy o IPN, która wprowadzała kary więzienia za posądzanie narodu polskiego o współodpowiedzialność za Holokaust. Na świecie uznano to za próbę uniemożliwienia badań historycznych nad udziałem poszczególnych Polaków w mordowaniu żydowskich sąsiadów. Presja międzynarodowa była taka, że po pół roku przepisy o odpowiedzialności karnej zostały uchylone.
Teraz reakcja może być jeszcze szybsza. W czwartek Sejm przyjął poprawkę do kodeksu postępowania administracyjnego, która ogranicza do 30 lat możliwość zaskarżenia decyzji własnościowych podjętych przez władze z rażącym naruszeniem prawa. W izbie wyższej debata odbędzie się w lipcu. A tu PiS nie ma większości.
– Mam nadzieję, że Senat odwróci decyzję Sejmu, która odbiera polskim obywatelom wyzutym przez komunistów ze swojej własności możliwość dochodzenia sprawiedliwości – mówi „Rz” Paweł Zalewski, niezależny eurodeputowany.
Trzy czwarte ubiegających się o zwrot majątków to Polacy, którzy nie mają korzeni żydowskich.
Jeszcze skuteczniejsza niż przed trzema laty może się też okazać presja międzynarodowa. Wówczas rząd utrzymywał bliskie stosunki z administracją Donalda Trumpa, więc o kompromis było łatwiej. Dziś relacje na linii Warszawa–Waszyngton tak bardzo się ochłodziły, że Joe Biden nawet nie zawiadomił Polski o rezygnacji z blokowania Nord Stream 2. Spór o własność ofiar Zagłady może doprowadzić do ich dalszego załamania. I to gdy wobec agresywnej polityki Rosji szczególnie potrzebujemy wsparcia zza Atlantyku.
Stany stawiają sprawę jasno. Rzecznik Departamentu Stanu Ned Price nie tylko uznał, że Polska „zrobiła krok w złym kierunku”, ale też zaapelował, by nowe przepisy nie były dalej procedowane.
Równie ostra jest reakcja żydowskiej diaspory. W czasie kryzysu z 2018 r. przewodniczący Światowego Kongresu Żydów Ronald Lauder odnosił się ze zrozumieniem do polskich racji. Ale teraz uznał, że „to prawo jest jak uderzenie w twarz niedobitków wspólnoty polskich Żydów i tych, którzy przeżyli nazistowskie okrucieństwo. Być może przyszedł czas, aby traktować Polskę tak, jak ona odnosi się do polskich Żydów i ich spadkobierców szukających sprawiedliwości”.
Najdalej poszedł szef izraelskiej dyplomacji Jair Lapid. – Ta hańba nie przekreśli okrucieństw i pamięci o Holokauście. Nie po raz pierwszy Polacy próbują zaprzeczyć temu, co się stało w Polsce w czasie Zagłady – uznał.
Jednak dla istotnej części żydowskiej diaspory deklaracja Lapida jest błędem. Gideon Taylor, dyrektor wykonawczy Światowej Organizacji Restytucji Mienia Żydowskiego (WJRO), tłumaczy „Rz”: – Ten spór nie toczy się o to, co działo się w Polsce w czasie okupacji. Polska była ofiarą nazistów. To jasne. Teraz jednak mówimy o konfiskacie mienia ofiar Zagłady przez władze komunistyczne.