W 2018 roku Trump uderzył w szereg państw członkowskich NATO, wytykając im nieosiągnięcie progu wydatków na obronę na poziomie 2 proc. PKB uzgodnionego na szczycie w Walii w 2014 roku. Prezydent USA skupił większość swojej krytyki na Niemczech i nakazał wycofanie 12 tys. żołnierzy amerykańskich z tego kraju. Później decyzja ta została cofnięta przez Bidena. Niemniej jednak jego groźby, w połączeniu ze zwiększonymi wydatkami wojskowymi zarówno w Rosji, jak i w Chinach, spowodowały, że wiele państw podniosło nakłady na obronę, aby osiągnąć lub przekroczyć próg 2 proc. PKB. Według niedawno opublikowanych danych Sojuszu, wydatki 10 członków NATO znajdują się teraz na tym poziomie lub wyższym – są to: USA, Wielka Brytania, Grecja, Chorwacja, Estonia, Łotwa, Polska, Litwa, Rumunia i Francja.
Niemcy również zwiększyły swoje wydatki na wojsko. Berlin wydał w 2018 r. 1,2 proc. swojego PKB na obronę, a teraz jest na dobrej drodze do wydania 1,5 proc., czyli 65 miliardów dolarów w 2021 r., co jest trzecią najwyższą sumą wydatków w całym Sojuszu. Stany Zjednoczone nadal mają najwyższy ogólny poziom wydatków ze wszystkich krajów NATO, z szacowanymi nakładami 811 miliardów dolarów w 2021 r., co oznacza 3,5 procent PKB. Prognozuje się, że Wielka Brytania wyda w 2021 r. 73 miliardy dolarów, czyli 2,29 procent swojego PKB, co plasuje ją na drugim miejscu. Polska na obronność przeznacza 2,1 proc. PKB, czyli 13,3 mld USD, co nominalnie plasuje nas na 9. pozycji w całym sojuszu.
forsal.pl