Mateusz Morawiecki wydatnie wpłynął na wyniki wyborów? Tak twierdzi Obserwatorium Wyborcze i składa zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez premiera.
Chodzi o zmianę terminów przedterminowych wyborów w 20 polskich miastach i gminach. W tym także o zmianę terminu wyborów w Rzeszowie, które w ostatnich dniach najbardziej grzeją opinię publiczną. Pod pretekstem epidemii koronawirusa wybory nowego włodarza miasta zostały przesunięte z 9 maja na 13 czerwca.
Zawiadomienie zostało złożone przez Marcina Skubiszewskiego, przewodniczącego zarządu Obserwatorium Wyborczego (OW). Zadaniem organizacji jest badanie przebiegu wyborów pod kątem legalności i zgodności z prawem.
Morawiecki złamał prawo?
„W ocenie Stowarzyszenia wydanie każdego z tych rozporządzeń stanowi przestępstwo z art. 231 par. 1 kodeksu karnego” – stwierdził Skubiszewski w zawiadomieniu złożonym w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście.
Stowarzyszenie chce, aby wszczęto w tej sprawie postępowanie i przesłuchano premiera. W teorii za przestępstwo grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Śledczy otrzymali 57 zarządzeń, jakie od listopada ubiegłego roku wydał Mateusz Morawiecki. Premier zmienił termin wyborów m.in. w Rzeszowie, Boguszowie-Gorcach, Ustce, Bogatyni czy Kątach Wrocławskich. Niektóre wybory przesuwano kilkukrotnie.
„Przepisy dają Prezesowi Rady Ministrów właściwość do zarządzenia wyborów oraz do ustalenia kalendarza wyborczego, w tym daty wyborów. Żaden jednak przepis nie pozwala na zmianę daty wyborów już po ich zarządzeniu. Nie ma takiej delegacji ustawowej” – uważa Skubiszewski, podkreślając, że rozporządzenia wydano beż podstawy prawnej.
W ten sposób, zdaniem Obserwatorium Wyborczego, Morawiecki mógł wydatnie wpłynąć na wyniki wyborów poprzez zdezorganizowanie procesu wyborczego czy uniemożliwienie prowadzenia normalnej kampanii wyborczej z powodu przyczyn finansowych.