Sprawa polonijnego dziennikarza z Kanady, Andrzeja Kumora, pomówionego o antysemityzm przez żydowską organizację B’nai Brith Canada została opisana w dorocznym raporcie rządu USA nt. przestrzegania praw człowieka. „Rozumiem, że Departament Stanu jest zaniepokojony oskarżeniem mnie o rzekome antysemickie publikacje” – komentuje Kumor.
W opublikowanym 30 marca br. corocznym raporcie w sprawie przestrzegania praw człowieka w poszczególnych krajach świata, Departament Stanu poświęcił uwagę również sytuacji w Kanadzie . W tym kontekście poruszono sprawę Andrzeja Kumora, polonijnego dziennikarza z Kanady. Został on pomówiony o antysemityzm przez wpływową żydowską organizację B’nai Brith Canada i zatrzymany przez policję. Przedstawiono mu decyzję prokuratury ws. oskarżeń o „mowę nienawiści”, pouczono i zwolniono. Zatrzymanie Kumora został odnotowane przez B’nai Brith Canada, której przedstawiciele podkreślali, że stało się to za sprawą złożonego przez tę organizację zawiadomienia.
Sprawę Kumora opisano w rozdziale o poszanowaniu wolności obywatelskich, w części dotyczącej wolności wypowiedzi, w tym prasy.
„W czerwcu [2020 roku – red.] policja aresztowała Andrzeja Kumora, wydawcę polskojęzycznego czasopisma Goniec, w związku z antysemickimi wypowiedziami, które zamieścił online. Według B’nai Brith Canada, policja ostrzegła Kumora, że jeśli opublikowałby jakiekolwiek dodatkowe antysemickie materiały, to zostaną mu postawione zarzuty karne za rozmyślne propagowanie nienawiści. Później rzekomo usunął on wszystkie antysemickie materiały z platform online Gońca” – napisano w raporcie.
Jak informowaliśmy pod koniec 2019 roku, dziennikarz polonijny z Ontario w Kanadzie i redaktor naczelny „Gońca”, Andrzej Kumor, został pomówiony o antysemityzm przez wpływową żydowską organizację B’nai Brith Canada, m.in. za to, że mówiąc o terrorystycznej działalności organizacji syjonistycznych, użył frazy „syjoniści mają terroryzm za uszami”. Żydowskie media i organizacje, w tym Jerusalem Post, włożyły mu w usta słowa, których nie powiedział. Z ich zawiadomienia polskiego dziennikarza zaczęła nękać kanadyjska policja. Otrzymywał też pogróżki. Polska dyplomacja nie zrobiła wówczas nic, by go bronić. Portal Kresy.pl szczegółowo opisał całą sprawę.
W ubiegłym tygodniu Andrzej Kumor skomentował sprawę uwzględnienia go w raporcie Departamentu Stanu w internetowym wydaniu Gońca.
„Departament Stanu USA umieścił w swoim dorocznym raporcie na temat przestrzegania praw człowieka w większości krajów całego świata również informację streszczającą incydent pomówienia nas o antysemityzm tu w Kanadzie. Departament Stanu skopiował „toczka w toczkę” komunikat B’nai Brith na ten temat umieszczając go w sekcji <<Wolność ekspresji, wliczając wolność prasy>>” – napisał Kumor. „Rozumiem, że Departament Stanu jest zaniepokojony oskarżeniem mnie o rzekome antysemickie publikacje” – dodał.
Polonijny dziennikarz przypomniał, że prokurator generalny prowincji Ontario uznał, że jego publikacje nie przekraczają „granicy świadomego i celowego szerzenia nienawiści i dlatego nie zostały mi postawione zarzuty”. W związku z tym, udzielono mu jedynie pouczenia.
„Rozumiem, że Departament Stanu niepokoi fakt mojego aresztowania w celu udzielenia mi pouczenia. Przyznam sam, że, jest to dziwna praktyka” – pisze Kumor. „No ale – powiedzmy – że dobrze się stało, iż cała sprawa została przez Departament Stanu zauważona w kontekście przestrzegania wolności słowa w Kanadzie i umieszczona w dziale, w którym monitorowane są przypadki zagrażające poszanowaniu wolności wypowiedzi, przecież wolność słowa jest kamieniem węgielnym każdej demokracji i trzeba być czułym, na najmniejsze nawet incydenty jej zagrażające. O czym wnoszę z troski amerykańskiego MSZ…”.
Należy zaznaczyć, że przedstawiciele środowisk żydowskich, w tym loży B’nai Brith Canada, są regularnie zapraszani na imprezy organizowane przez polską ambasadę w Ottawie oraz konsulat w Toronto. Dodajmy też, że z B’nai Brith spotykają się podczas wizyt w USA czołowi przedstawiciele władz Polski.
Jak wynikało z odpowiedzi uzyskanej w MSZ przez portal Kresy.pl w grudniu 2019 roku, polska dyplomacja nie zrobiła nic w obronie polonijnego dziennikarza, choć ten otrzymał parę maili z pogróżkami. We wcześniejszym komentarzu dla portalu Kresy.pl Andrzej Kumor na pytanie o to, czy uzyskał jakąś pomoc lub wsparcie ze strony polskiej dyplomacji odpowiedział:
„Zadzwonił do mnie konsul generalny z Toronto, prosząc o informacje. Podobno ze względu na fakt, że mam również obywatelstwo kanadyjskie, polskie przedstawicielstwo nie może występować w mojej obronie”.