– Sam chciałbym w przyszłości wychowywać z partnerem dziecko, żeby stworzyć normalną rodzinę – wyznaje w „Super Expressie” siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego (53 l.) Franciszek Broda (18 l.). Młody aktywista społeczny oraz działacz na rzecz praw osób LGBT tymi słowami odpowiada na pomysł Ministerstwa Sprawiedliwości, które chce formalnego zakazu adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Słowa ministra bez wątpienia dotykają go osobiście, gdyż sam jest osobą homoseksualną.
– Nie jest to na pewno ten czas, ale ja bym dążył do tego, żeby adopcja dzieci przez pary homoseksualne była oficjalnie dozwolona w Polsce – zastrzega na początek najmłodszy działacz społeczny z klanu Morawieckich. – Myślę też, że powinniśmy oswajać społeczeństwo z faktem, że są ludzie innej orientacji i oni też mają prawo do stworzenia szczęśliwej rodziny, a nie jeszcze bardziej dowalać osobom, którym w tym kraju i tak już jest ciężko – oznajmia młodzieniec, który zadeklarował także, że kiedy będzie gotowy mieć dziecko, to „zrobi wszystko, by je kochać i chronić”. – Tak, będę dbał o dziecko wbrew temu, co sugeruje na przykład pani Kaja Godek twierdząca, że homoseksualiści chcą adoptować dzieci po to, żeby je wykorzystywać seksualnie. Ja wręcz przeciwnie, będę je chronił przed przemocą fizyczną, ale i psychiczną, stosowaną wobec osób LGBT przez prawicę – zaatakował Franek Broda.
Zmiany w prawie ministerstwo motywuje działaniem w trosce o dobro dzieci. Czy dziecko rzeczywiście jest zagrożone w wypadku wychowywania go przez pary jednopłciowe? – Liczne badania udowadniają, ma żadnych przesłanek naukowych, by sugerować, że dziecko wychowywane przez osoby tej samej płci jest narażone na jakiekolwiek niebezpieczeństwo czy to zmiany orientacji seksualnej, czy innego rodzaju deficytów psychologicznych – powiedział nam prof. Zbigniew Lew-Starowicz (78 l.). Jednak seksuolog dodaje, że obecnie żadne badania nie przekonają polskiego społeczeństwa do zmiany negatywnego stanowiska w tej sprawie.