Minęły prawie dwa miesiące, ale konsekwencje są nadal odczuwalne. – Po zamieszkach z 6 stycznia w budynkach amerykańskiego Kongresu wielu funkcjonariuszy straży Kapitolu rozważa przejście na emeryturę lub rozpoczęcie pracy w innych służbach – twierdzi Gus Papathanasiou, szef reprezentującego ich związku zawodowego.
– Wielu funkcjonariuszy uprawnionych do przejścia na emeryturę poważnie zastanawia się nad złożeniem stosownych dokumentów. Od 6 stycznia kilku oficerów już przeszło na emeryturę – powiedział Papathanasiou. Część młodszych strażników Kapitolu – jak dodał – rozważa przejście do innych służb mundurowych.
Szef związku za problem uznał „brak zaufania do naszego kierownictwa, które wyraźnie zawiodło nas 6 stycznia” i powiedział, że inne agencje „oferują lepsze warunki pracy”. Wezwał Kongres do ich poprawienia, by „stawić czoła zwiększonemu zagrożeniu bezpieczeństwa”.
Straż Kapitolu jest krytykowana za reakcję na atak z 6 stycznia, gdy zwolennicy ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa siłą wtargnęli do gmachu amerykańskiego parlamentu. Tłum przerwał zatwierdzanie przez Kongres wyborczej wygranej Demokraty Joe Bidena, parlamentarzyści zostali ewakuowani.
W zamieszkach zginęło pięć osób, w tym oficer straży Kapitolu. Po szturmie dwóch funkcjonariuszy popełniło samobójstwo. W związku z atakiem zarzuty postawiono setkom osób.
Z zeznań byłych funkcjonariuszy wyłania się ochrona Kapitolu zaskoczona liczbą uczestników zamieszek 6 stycznia oraz ich przygotowaniem i komunikacją. Problem stanowił też przepływ między służbami informacji wywiadowczych, dotyczących ostrzeżeń przed szturmem.