Ministerstwo spraw zagranicznych wystosowało prośbę do rządu, by ten wydał wytyczne w sprawie kwestii „gender”. Zdaniem resortu, taka instrukcja dla wszystkich ministerstw „uspójni podejście”.
– Chodzi o to, żeby nie było żadnych wątpliwości. W przeszłości, przed 2015 r. w szczególności, zdarzało się, że Polska akceptowała dokumenty, które zawierały ten zapis. W związku z tym czasami mogą pojawiać się sytuacje, w których pod jakimś wcześniejszych dokumentem znajduje się nasz podpis i zmiana polityki w tym zakresie wymaga podjęcia na nowo decyzji. Uznaliśmy, że wskazane będzie ujednolicenie tego – mówi wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
– Od wielu miesięcy zwracamy uwagę na fakt wpisywania nawet do nieistotnych dokumentów unijnych pojęcia „gender”, które po przyjęciu konwencji stambulskiej może mieć istotne konsekwencje dla prawa unijnego – przekonuje wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Jego zdaniem, dotychczas słowa „sex” i „gender” były używane wymiennie, oznaczając płeć biologiczną, zaś konwencja stambulska rozróżniła oba sformułowania, nadając jednemu z nich (gender) znaczenie „zbioru cech społecznych zwyczajowo przypisywanych kobiecie i mężczyźnie”, zaś drugiemu (sex) znaczenie „zbioru cech biologicznych”. – To wszystko oznacza, że prędzej czy później może dojść do sporów prawnych na tym tle, zatem ustalenie jasnego stanowiska rządu dziś może zapobiec sporom interpretacyjnym w przyszłości. Tym bardziej że sprawy ideologiczne są dziś priorytetem KE – ocenia Kaleta.
„Dziennik Gazeta Prawna” przypomina, że w tle cytowanych wypowiedzi i ruchu MSZ, trwa spór o konwencję stambulską. Umowa ta została zawiązana pod egidą Rady Europejskiej, a jej celem jest przeciwdziałanie przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Polska jest stroną od 2015 r., ale w Zjednoczonej Prawicy część chciałaby wycofania się z traktatu. Najmocniej naciskają na to ziobryści. Inicjatywę w celu opuszczenia konwencji rozpoczął Instytut na rzecz Kultury Prawnej „Ordo Iuris”.