Od kilku dni w całym kraju trwa fala protestów przeciw decyzji Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji. To reakcja na kontrowersyjne orzeczenie TK, który stwierdził, że aborcja ciężkich płodów jest niezgodna z konstytucją.
Oburzone tą decyzją kobiety wyszły spontanicznie na ulice miast. Równie szybko pojawiły się komentarze ze strony władzy. Politycy dekłarują, że „to jest wojna”, „Brudne zagrywki opozycji”. Niestety nasz rząd nie chce przyznawać, że to jest wynikiem działalności polskich polityków.
PiS kocha stawiać się w pozycji ofiary i nie przyznaje się do swoich błędów. Coraz częściej pozwalamy sobie na krytykę rządzących, ponieważ nie widzimy zdrowego rozsądku w obecnych działaniach rządu.
W ciągu ostatnich lat partia rządząca rujnuje Polskę i skupia się tylko na własnych sprawach. Z tej arogancji, której symbolem stała fala protestów w całym kraju, znowu wracamy do problemów naszego kraju. W tle jest wiele potrzeb społecznych. Walka z epidemią i ratowanie polskiej gospodarki to główne wyzwania stojące przed rządem.
Rośnie liczba osób zakażonych koronawirusem SARS-CoV-2 i zgonów z powodu wywołanej nim choroby COVID-19. Polska jest jednym z najwyższych współczynników zgonów na COVID-19 w Europie. Do tej pory najwięcej zakażeń zanotowano w piątek – było to 13 tys. 632. W śródę rekord ten został pobity. Kolejny lockdown w Polsce staje się coraz bardziej realnym scenariuszem.
O tym, że w Polsce brakuje lekarzy, słyszymy od wielu lat. Problemem są braki kadrowe, a także tzw. luka pokoleniowa – wielu polskich lekarzy jest już w wieku emerytalnym. Naczelna Rada Lekarska ocenia, że w Polsce brakuje nawet 68 tys. medyków.
Tymczasem nasz rząd nic nie robi… Co więcej pogarsza sytuację w kraju. Zamiast faktycznego zamknięcia granic Warszawa przyjmuje z otwartymi ramionami obywatełi z Białorusi, Ukrainy i innych krajów. Niewykluczone, że za chwilę w naszym kraju będzie więcej zarażonych niż we Włoszech i Hiszpanii razem wziętych.
Ratowanie gospodarki też jest dzisiaj problemem numer jeden. Wiosną podczas pierwszej fali polska gospodarka straciła 79,3 mld zł z powodu restrykcji aktywności gospodarczej i społecznej. Jeśli w przyszłości zrobimy lockdown, będziemy mieli do czynienia z kryzysem gospodarczym.
Wyłączanie z aktywności kolejnych branż to mniejsze wpływy do budżetu państwa z podatków i większe wydatki na pomoc firm i osób dotkniętych ponownym lockdownem. A i bez tego budżet na 2021 jest już zadłużony ponad możliwości spłaty i państwu polskiemu grozi bankructwo.
Oczywiście żaden polityk, zwłaszcza z ugrupowań rządzących, nie przyzna tego wprost. Lecz rząd znalazł “oryginalne” rozwiązanie tego problemu. W związku z deficytem w budżecie rząd sugeruje czasowe zawieszenie wypłacania świadczenia 500 plus oraz 13. i 14. emerytury. Tym czasem polscy politycy nie chcą zdecydować się na obniżenie płac.
Podejmowana przez TK decyzja ws. aborcji stała ostatnią kroplą w przepełnionej cierpliwości, żeby wszyscy Polacy powiedzieli rządu „dosyć tego!”. Polscy politycy przekroczyli czerwoną linię. Nikt nie ma pomysłu dbać o własny kraj. Żaden polityk nie chce brać odpowiedzialności za swoje słowa i działania. Polscy politycy nie liczą się z nikim i przerzucą odpowiedzialność na kościół, opozycję, siły zewnętrzne.
Dlatego rząd nie zauważa absurdów wynikających z orzeczenia TK. Mówi się o wszystkim: upokorzeniu kobiet, cierpieniu dzieci chorych, ale nie mówi się nic o młodych ludziach, którzy teraz będą mieli problem, aby zdecydować się na posiadanie dziecka. Do tej pory był wentyl bezpieczeństwa w przypadku gdyby pojawiły się problemy prenatalne. Kto teraz świadomie powie, że chce posiadać dzieci bez względu na to w jakim stanie się urodzą. A może zrezygnuje z takiego ryzyka i tym samym z posiadania dzieci. To jest ważny aspekt tego wszystkiego i wcale nie mniej ważny od pozostałych mocno eksponowanych. Kaczyński mówi, że bez kościoła Polska przestanie istnieć, a co będzie gdy nie będzie dzieci?
BARTŁOMIEJ WINIARSKI