Komisja Europejska chce zakazać stosowania ołowiu w broni dla „cywili”, co może utrudnić pracę właścicielom strzelnic, sportowcom, a także myśliwym – pisze „Głos Wielkopolski”. Zdaniem przedstawicieli Polskiego Związku Łowieckiego takie zmiany przyniosą raczej odwrotny skutek.
Jak czytamy na łamach „Głosu Wielkopolskiego”, na początku września Europejska Agencja Chemikaliów krytycznie oceniła stosowanie amunicji ołowianej w broni używanej przez sportowców, myśliwych, jak również przez wędkarzy. Według Komitetu ds. Oceny Ryzyka UE, ołów jest jedną z najbardziej szkodliwych substancji. Na tej podstawie Komisja Europejska chce zakazać, a przynajmniej znacząco ograniczyć stosowanie ołowiu na terenie wszystkich krajów członkowskich UE, w tym również w w Polsce.
W razie braku sprzeciwu na forum unijnym, tego rodzaju przepisy mogłyby zostać wprowadzone już za dwa lata. Przez ten czas użytkownicy amunicji ołowianej musieliby przejść na stalową. Używanie amunicji ołowianej miałoby być częściowo dopuszczalne, lecz zakazane całkowicie na terenach podmokłych, jak bagna, torfowiska, łąki czy wrzosowiska. Są to jednak tereny łowieckie i wędkarskie.
Planowane zmiany przyjmowane są z entuzjazmem przez środowiska ekologiczne. Zwracały się one już wcześniej do Ministerstwa Środowiska z prośbą o wycofanie broni na amunicję ołowianą. Apelowały też, by poprzeć Komisję Europejską w jej dążeniu do wycofania ołowiu. Przedstawiciele koalicji Niech Żyją i Nauka dla Przyrody twierdzą, że „metal ten zatruwa nie tylko ptaki, zanieczyszcza też glebę i wodę, a wraz z mięsem upolowanych zwierząt przedostaje się do ludzkiego łańcucha pokarmowego”. Zaznaczają też, że podczas polowań tylko niewielka część wystrzeliwanego śrutu ołowianego trafia w cel, a reszta rozpraszana jest w środowisku.
„W Europie każdego roku myśliwi wystrzeliwują do środowiska ponad 20 tysięcy ton ołowiu” – twierdzą przyrodnicy. Dodają, że znaczna jego część koncentruje się we wrażliwych siedliskach ptaków wodno-błotnych, przez co każdego roku ginie około miliona ptaków, czyli ok. 25 proc. zatrutych ołowiem osobników.
Myśliwi podchodzą do proponowanych zmian z dystansem. Podkreślają, że amunicja ołowiana używana podczas polowań, szczególnie ptaków wodnych, stanowi znikomy procent.
Cytowany przez „Głos Wielkopolski” Mikołaj Jakubowski, przewodniczący Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Poznaniu przyznaje, że amunicja ołowiana nie powinna być stosowana na terenach o dużej kwasowości gleby, jak np. tereny błotne. Zaznacza jednak, że „dane, którymi posługuje się Komisja Europejska i nasi adwersarze są zakłamane”. Powołuje się na badania sprzed dwóch lat, które pokazały, że 85 procent kupowanej amunicji ołowianej trafia na strzelnice, do celów sportowych. Zaznacza, że w Polsce strzelnice są zobowiązane do zbierania ołowiu, żeby uniknąć skażenia środowiska.
– Mówienie więc, że to myślistwo zatruwa środowisko, jest nieprawdziwe – mówi Jakubowski w rozmowie z „Głosem Wielkopolskim”. Dodaje też, że zamiana amunicji na stalową może negatywnie wpłynąć na przebieg samego polowania, ponieważ „śrut stalowy jest bardziej niebezpieczny niż ołowiany” z uwagi na tendencję do rykoszetowania. Z tego względu nie wolno go używać na strzelnicach. Jakubowski powiedział również, że śrut stalowy ma mniejszą skuteczność rażenia, co może prowadzić do mniej humanitarnego odstrzeliwania ptactwa.
gloswielkopolski.pl / Kresy.pl