Prezydent Andrzej Duda udzielił obszernego wywiadu tygodnikowi „Sieci”. Podsumował w nim najdłuższą kampanię prezydencką w historii, ocenił, co zdecydowało o jego zwycięstwie. Odniósł się również do publikacji Faktu na temat ułaskawienia przez niego pedofila.
– Mam naturę człowieka, który nie schodzi pod presją, także zmęczenia, z obranej ścieżki, który nie daje się przeciwnościom. Było zadanie do wykonania, to je wykonywałem, bez względu na trudności – tak Andrzej Duda mówił o tym, jak sobie radził w tym wyborczym maratonie. – Wierzę, że wytrwałość przynosi efekty. Zawsze mówiłem to córce, gdy denerwowała się, czy zda jakiś trudny egzamin. „Uczyłaś się? Pracowałaś ciężko? Tak. To się odpręż, reszta w rękach Opatrzności, najważniejsze, że zrobiłaś swoją robotę – dodawał.
„Bardziej o mnie dbano”
Prezydent przyznał, że kampania, choć fizycznie męcząca, nie była tak „dewastująca” jak ta sprzed 5 lat. Jak to możliwe? – Teraz o mnie chyba… bardziej dbano. To korzyść z kandydowania jako urzędujący prezydent – ocenił. – Teraz zwykle jadałem jakiś obiad, choć niekiedy w biegu, wtedy bywało, że nie było chwili, by coś zjeść. Pięć lat temu miało regularnie po sześć wystąpień dziennie, w tej kampanii zdarzyło się aż takie zagęszczenie może dwa razy , zwykle były to trzy, cztery spotkania dziennie. W tej kampanii najgorsze było, co innego – jej rozwlekłość i niepewność. To podcinało morale, odbierało niekiedy siły – stwierdził.
Duda o wyborach korespondencyjnych: Nie szukajmy winnych
Andrzej Duda w rozmowie z dziennikarzami „Sieci” przyznał, że nie wierzył w wybory korespondencyjne. – Prawdopodobieństwo, że się nie udadzą, że zostaną w różnej formie ośmieszone, a następnie ich wynik będzie kwestionowany, było niezwykle duże. To niosło poważne ryzyko – mówił w tygodniku. – Zagrożenie katastrofą było naprawdę duże. Tak duże, że oceniam, iż nie ma pewności, że Sąd Najwyższy w ogóle by stwierdził ważność takich wyborów – dodawał. Stwierdził jednocześnie, że nie należy szukać odpowiedzialnych za ich fiasko. – Nie szukajmy winnych, bo winna była sytuacja, której się nie spodziewaliśmy. Zmierzyliśmy się z nią i daliśmy radę. To jest najważniejsze – stwierdził.
Kinga Duda wróciła do Polski
Prezydent w tygodniku ujawnił również, że jego córka wróciła już do Polski. – Była na stażu, nabyła ważnego doświadczenia zawodowego w obszarze arbitrażu międzynarodowego, w którym się specjalizuje. Poznała też nowych znajomych. Bardzo jestem z niej dumny, cieszę się jej sukcesami – zapewnił. Zdradził jednocześnie, że Kinga Duda miała ciężkie momenty podczas epidemii w Wielkiej Brytanii. – Trochę jej współczułem, gdy w czasie epidemii wymagano od niej obecności w Londynie, mimo iż większość spotkań odbywała się zdalnie, przez internet. Ale takie były zasady i trzeba było się podporządkować – mówił prezydent.
Duda o publikacji Faktu dot. ułaskawienia pedofila
Prezydent odniósł się również do publikacja Faktu o człowieku, którego ułaskawił, a która wywołała burzę. Ujawniliśmy, że mężczyzna, wobec którego prezydent skorzystał z prawa łaski, w ohydny sposób molestował seksualnie swoją córkę. Kiedy sprawa wyszła na jaw, wielu polityków zaczęło zarzucać Faktowi, że niecnie atakujemy prezydenta, a murem za naszą redakcją stanęła m.in. Izba Wydawców Prasy, zrzeszająca najważniejsze podmioty medialne w Polsce. Duda przyznał, że ma żal do naszej redakcji. – Media nie powinny się w ten sposób zachowywać – ocenił.
Nagłośnioną przez nas sprawę podjęli politycy opozycji. Co na to Duda? – Były to gry nieuczciwe, bardzo brzydkie, nie fair. I wiem, że mnie za to nie przeproszą. Ale co mam z tym zrobić? Obrazić się na rzeczywistość, na to, że za wszelką cenę chcieli wygrać? (…) Trudno, musimy jako naród iść wspólnie dalej – powiedział.
– Nie ma obrażania się w polityce – podkreślił. O naszej publikacji powiedział natomiast: – Nie mam wątpliwości, że postąpiono wobec mnie bardzo nieuczciwie, że to było bardzo krzywdzące. Moja żona, jak to zobaczyła, była zszokowana, że można się posunąć do czegoś takiego.
„Zwycięstwo ZP w 2023 r. jest możliwe”
Andrzej Duda w „Sieci” wypowiedział się także o szansach Zjednoczonej Prawicy na zwycięstwo w 2023 r. Prezydent ocenił, że jest ono możliwe. Zapewnił, że stanie się tak, jeżeli uda się tej formacji m.in. uniknąć efektu arogancji władzy.
Jego zdaniem równie ważne warunki, by myśleć o wygranej, to „nie odrywać się od ziemi, nie grzeszyć pychą, nie być arogancką władzą i jednocześnie pracować, mieć też tyle szczęścia, że uda się bezpiecznie przejść przez kryzys, że Polakom będzie się żyło lepiej”.
– Jeśli miałbym coś kolegom doradzać, to powiem tak: bądźcie blisko ludzi – stwierdził. „I ja tego będę pilnował – zapowiedział prezydent Duda w wywiadzie dla „Sieci”.
Pytany o to, kto mógłby być kandydatem Zjednoczonej Prawicy na prezydenta w 2025 r. odpowiedział, że nie wypada go o to pytać na początku drugiej kadencji, ani o to, co będzie robił po jej zakończeniu. W jego ocenie nie ma jeszcze odpowiedzi na pytanie o kandydata. Prezydent pyta też, kto jeszcze w styczniu 2015 r. przewidywał, że on takim kandydatem zostanie.
Zdaniem prezydenta, gdyby choćby w myślach odpowiedział sobie na pytanie, co będzie robił za pięć lat, oznaczałoby to, że kadencję uważa za spacerek, „a obietnice wyborcze za jakąś ściemę”.