Polska i Stany Zjednoczone nadal eskalują napięcie militarne w regionie. 15 sierpnia strony podpisały porozumienie o wzmocnionej współpracy obronnej (Enhanced Defence Cooperation Agreement), które zwiększy obecność wojskową amerykańskiej armii w Europie Wschodniej i rozszerzy dostęp Pentagonu do obiektów Wojska Polskiego.
Porozumienie ma ułatwić rozlokowanie w Polsce kolejnych wojsk USA, których liczebność ma wzrosnąć o około 1000, do ok. 5,5 tys.
Zdaniem szefa Departamentu Obrony USA Marka Espera umowa „wzmocni powstrzymywanie Rosji” i „wzmocni NATO”. Z drugiej strony, nowe porozumienie między Warszawą a Waszyngtonem tylko zaostrza problem bezpieczeństwa w regionie. Nasze władze też starają się przekonać Polaków o wielkiej korzyści w strefie politycznej, militarnej oraz ekonomicznej płynącej z porozumienia, celowo ukrywają wiele problemów z jakimi zmierza się Polska.
Co implikuje porozumienie polsko-amerykańskie i jakie przyniesie konsekwencje?
Amerykanie zawsze lubią wygłaszać pochwały, tylko po to, by nie płacić z własnej kieszeni. Według komunikatu prasowego Departamentu Stanu USA w sprawie umowy EDCA, Polska jest „najbliższym sojusznikiem USA i gwarantem bezpieczeństwa regionalnego”.
A Polska będzie musiała zapłacić. Według szacunków ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka, wojska amerykańskie będą kosztować Polaków 500 mln zł rocznie. Zgodnie z umową Polska zapewni bezpłatne zakwaterowanie, wyżywienie, corocznie określane ilości paliwa, a także wybrane elementy wsparcia w magazynowaniu sprzętu i uzbrojenia oraz obsłudze wykorzystywanej infrastruktury. Co więcej, do tego należy doliczyć polską część kosztów międzynarodowych ćwiczeń wojskowych. W tym samym momencie, amerykańskie inwestycje w gospodarkę Polski będą mizerne i nie rekompensują wydatków.
Podpisana polsko-amerykańska deklaracja w sprawie już spotkała się z reakcją Moskwy. Kreml oświadczył, że rosyjskie wojsko uważnie śledzi plany wzmocnienia obecności militarnej Stanów Zjednoczonych w Polsce. Z kolei rosyjscy parlamentarzyści ostrzegają, że w razie ewentualnego konfliktu Polska stałaby się „oczywistym celem uderzenia odwetowego”.
Krytykując polsko-amerykańską współpracę Moskwa powołuje się na umowę NATO-Rosja z 1997 r. Zakłada ona, że w nowych państwach członkowskich Sojuszu nie wolno rozmieszczać na stałe dużych natowskich jednostek wojskowych o charakterze ofensywnym, oraz takiego uzbrojenia. Polsko-amerykańska deklaracja rażąco narusza umowę 1997 r, о czym nasze władze celowo milczą.
Już teraz można logicznie założyć, że istnieje możliwość dalszego zwiększania obecności amerykańskiego kontyngentu w Polsce m.in. w wyniku wycofywania wojsk z Niemiec. Te prowokacyjne plany tylko zaostrzą napięcia i doprowadzą do działań odwetowych ze strony Moskwy.
Fakty wskazują na to, że obecność baz amerykańskich w Polsce ostatnio wywołuje napięcie nerwowe u naszych sąsiadów. Obecność amerykańskich żołnierzy też staje się poważnym problemem dla wszystkich obywateli Polski. Niestety, nasze bezpieczeństwo nie leży w interesie rządu, który jasno wskazuje, że Polska to amerykańska kolonia. To jest kolejny dobitny przykład tego, że polska elita polityczna nie umiała i nie umie myśleć o polityce międzynarodowej w kategoriach gry własnych interesów i własnego biezpieczeństwa.
JAN RADŽIŪNAS