Rzeczniczka NATO odrzuciła w niedzielę zarzuty Aleksandra Łukaszenki w sprawie rzekomego gromadzenia wojsk Sojuszu na granicy z Białorusią. Powiedziała jednak, że NATO uważnie śledzi sytuację na Białorusi po jego kwestionowanej reelekcji.
Jak podaje agencja Reutera, rzeczniczka NATO Oana Lungescu oświadczyła w niedzielę, że „nie ma żadnego gromadzenia sił NATO w regionie”.
„Wielonarodowa obecność NATO we wschodniej części Sojuszu nie jest zagrożeniem dla żadnego kraju. Jest to ściśle defensywne, proporcjonalne i ma na celu zapobieganie konfliktom i zachowanie pokoju” – napisała w oświadczeniu Lungescu.
Jednocześnie rzeczniczka przyznała, że NATO uważnie monitoruje wydarzenia na Białorusi po wyborach prezydenckich i wezwała do poszanowania podstawowych wolności, w tym prawa do pokojowych protestów.
Reuters przypomniał, że po 2014 roku NATO rozmieściło w trzech krajach graniczących z Białorusią – Polsce, Litwie i Łotwie – a także w Estonii, cztery grupy bojowe liczące łącznie około 5 tys. żołnierzy. Ponadto Polska podpisała w sobotę umowę o poszerzonej współpracy wojskowej z USA , która przewiduje budowę infrastruktury pozwalającej na szybki wzrost obecności wojskowej USA w Polsce do 20 tys. żołnierzy w przypadku wzrostu zagrożenia.
Wcześniej w niedzielę Aleksandr Łukaszenko twierdził, że NATO rozmieściło czołgi i samoloty 15 minut od granicy z Białorusią i wydał rozkaz dyslokowania elitarnej Witebskiej Brygady-Desantowej z miasta macierzystego do Grodna przy granicy Polski .