Pływanie na skuterze wodnym to jedno z ulubionych zajęć w wolnych chwilach prezydenta Andrzeja Dudy (48 l.). Ta przyjemna rozrywka może być niebezpieczna, a nawet zakończyć się groźnym wypadkiem! Prezydent przekonał się o tym, gdy podczas szusowania na Zatoce Gdańskiej kierowana przez niego maszyna nagle przewróciła się, a on sam wylądował w wodzie.
Upalny weekend, prezydencki ośrodek wypoczynkowy w Juracie na Półwyspie Helskim. Prezydent najpierw siada sam za sterami potężnej maszyny. Z dużą prędkością wykonuje kilka rund. Później wraca na pomost, gdzie jego wyczyny podziwia kilka osób. Andrzej zmienia maszynę i na jej pokład zabiera pasażerkę. Ale tym razem nie idzie tak łatwo. W pewnej chwili maszyna gwałtownie przechyla się na bok, a pasażerowie lądują w wodzie, trzymając się kurczowo przewróconego skutera! Szczęśliwie tuż obok znajdowała się łódź Służby Ochrony Państwa. Funkcjonariusze błyskawicznie ruszyli na pomoc, podjęli pasażerów z wody i wzięli na hol skuter głowy państwa. Wypadek na skuterze, który można rozpędzić nawet do 120 km/godz. to nie przelewki.
– Wypadki są groźne, nawet bardzo. Zdarzają się poważne potłuczenia, połamane żebra, a przy dużej prędkości można nawet stracić przytomność i utopić się – mówi „SE” Damian Jerszyński, prezes Zarządu Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Województwa Wielkopolskiego. Przypomina też, że powinno się bezwzględnie przestrzegać znaków na wodzie i pływać w kapoku oraz kasku na głowie.
Do sterowania skuterem wodnym potrzebny jest patent sternika motorowodnego. Kurs trwa do dwóch dni i kończy się państwowym egzaminem. Niestety nie udało się nam dowiedzieć, czy prezydent ma taki patent.
SE.PL