Pytany przez PAP o szczegóły zmian w rządzie, prezes PiS Jarosław Kaczyński ujawnił, że takie plany będą realizowane we wrześniu, „być może ostatecznie na początku października”. – To jest plan, który obejmuje daleko idące zmniejszenie liczby ministerstw. Połączenie różnych działów, tak żeby ich nadzorcą był jeden minister – zapowiada Kaczyński.
Dodaje, że choć to przyniesie pewne oszczędności, nie one są najistotniejsze. – Najważniejsze jest to, że procesy decyzyjne będą przebiegać szybciej i bardziej sprawnie. Po zmianie będzie to rząd łatwiejszy do kierowania jako całość – mówi polityk PiS. Podkreśla, że jednocześnie będzie to rząd, w ramach którego poszczególne ministerstwa „będą mogły zarówno podejmować decyzje odpowiednio szybko, sprawnie i merytorycznie, ale także będą za nie odpowiadać”. – Dzisiaj ta odpowiedzialność jest często bardzo rozmyta – ocenia prezes PiS.
— PAP (@PAPinformacje) August 5, 2020
Co z premierem Morawieckim?
– Rekonstrukcja nie obejmie stanowiska premiera, którym pozostanie Mateusz Morawiecki – mówi Kaczyński. Dodaje, że liczba ministerstw zostanie zmniejszona. Ile ich będzie? – Ten najbardziej radykalny plan mówi o nawet 11 ministerstwach – zapowiada Kaczyński dodając, że nie sądzi, by to się udało. – Klasyczne ministerstwa takie jak spraw zagranicznych, obrony, spraw wewnętrznych czy sprawiedliwości oczywiście pozostaną – podkreśla.
Pytany o to czy powstanie „super resort” w skład którego miałoby wejść kilka dotychczasowych ministerstw, a kierować miałby nim wicepremier Piotr Gliński, Kaczyński mówi, że „to jest wyjście, które byłoby najbardziej obiecujące”. – W żadnym wypadku nie można tego traktować jako jakiejś już podjętej decyzji – dodaje.
Co z koalicją Zjednoczonej Prawicy?
Kaczyński pytany jest też o renegocjację umowy koalicyjnej w ramach Zjednoczonej Prawicy. – To proces niełatwy – podkreśla prezes PiS. – Mam nadzieję, że w przyszłym miesiącu skończy się on sukcesem. Dopytywany czy koalicjanci z Solidarnej Polski i Porozumienia otrzymają po jednym resorcie, Kaczyński mówi, że „przy takiej liczbie ministerstw, to po prostu wynika ze zwykłej arytmetyki”. – I tak traktowanej bardzo – można powiedzieć – szczodrze dla naszych koalicjantów – twierdzi lider partii rządzącej.